Witam i przepraszam, że rozdział dodaję dopiero teraz. Szczerze mówiąc nie miałam pomysłu jak zakończyć tę historię. No i w sumie trochę smutno zrobiło mi się, że tak mało komentarzy, no ale cóż mówi się trudno i żyje się dalej. Tak więc witam i jednocześnie żegnam się z wami tym o to EPILOGIEM, pod rozdziałem możecie się spodziewać dłuższej notki. Tak więc zapraszam!
- Nialler? Jesteś już gotowy? Wszyscy czekają na ciebie w samochodzie.- powiedział Liam i ponaglił mnie ruchem ręki.
- Tak, idę,idę.- mruknąłem i stanąłem ostatni raz na środku pokoju. A więc to koniec. Wracam do domu. Nareszcie. Zamknąłem oczy i po chwili je otworzyłem. Ten pokój jest na prawdę brzydki- szepnąłem sam do siebie i wyszedłem z sali.
- Mogę wiedzieć, gdzie jedziemy? - spytałem chłopaków po 15 minutowej drodze.
- No do domu- powiedział Harry z cwaniackim uśmiechem, po czym wtulił się w Louis'a. Czasem są tak słodcy, że mam ochotę rzygać tęczą.
- A jakiego? - zapytałem lekko rozdrażniony.- Nie znam tej okolicy.
- Do naszego- odwrócił się do mnie Zayn i obdarzył pięknym uśmiechem.
- Ale jak to? Ty chyba.... nie.... Malik!Co ty zrobiłeś?!- krzyknąłem przestraszony.
- Można powiedzieć, że kupiłem dom.
W tym momencie wszyscy się roześmiali, widząc moją minę.
- Ale jak to? Przecież mieliśmy mieszkać u twojej ciotki.- jęknąłem.
- Niby tak, ale nie lubię tamtego miejsca.
- Więc kupiłeś inny? - Zayn szybko przytaknąłem.
- Jesteś niemożliwy! I wy wszyscy wiedzieliście? Nikt mi nie powiedział? - zrobiłem obrażoną minę i odwróciłem się w kierunku okna.
- Hej słońce. To miała być niespodzianka, proszę nie gniewaj się. - spojrzałem na mojego chłopaka, który naprawdę poczuł się zraniony, a przynajmniej tak mi się zdawało.
- No coś ty, chyba nie myślisz, że mógłbym się na ciebie gniewać. To na nich się gniewam- ręką pokazałem na Harry'ego i Louis'a, którzy najgłośniej się śmiali..
- To dobrze- powiedział i przesłał mi całusa w powietrzu.
- Daleko jeszcze?!- spytałem znużony.
- Niby nie, ale straszne korki są - powiedział nasz kierowca- Liam.
- Zaraz mnie szlak dopadnie!- burknąłem.
- Jesteśmy już na miejscu- krzyknął Zayn, a ja szybko wysiadłem z samochodu.
- Który to? - spytałem Mulata, widząc dwadzieścia domków w tym samym odcieniu.
- Szukaj, szukaj aż znajdziesz.- zaśmiał się mój chłopak i wręczył mi klucz do 10.
- Hahaha bardzo śmieszne. - Odwróciłem się i zobaczyłem, że każdy z chłopaków ma jakieś kartony i na ulicy stoją dwa samochody z firmy przewozowej. - O co chodzi? Czemu tu takie zamieszanie?
- A no tak, bo ty nie wiesz.- zaczął Liam- postanowiliśmy, że wszyscy tu się wprowadzimy.
- Ale, że do jednego domku?- spytałem wystraszony.
- Hahaha, nie spokojnie blondi - rzekł Harry. - Ja z Louisem będziemy mieszkać w 9, a Liam z Danielle w 11. Jednym słowem będziecie przez nas otoczeni.
- To nie było jedno słowo - zaśmiałem się i po chwili zamknęliśmy się w grupowym uścisku.
- W takim razie do wieczora!- pomachał nam Li i podszedł do swojej dziewczyny.
- To jak wchodzimy?- objął mnie Zayn.
- Jeszcze się pytasz?!- wyrwałem się z jego ramion i podbiegłem do drzwi. Lekko je uchyliłem i to co zobaczyłem, spowodowało wielką gulę w moim gardle i potok łez na buzi. Domek ogólnie jest skromny. Wszedłem do przedpokoju i rzuciłem pudła na podłogę. Skierowałem się do pokoju gościnnego, gdzie jest wielka kanapa, na przeciwko niej telewizor plazmowy, a w rogu biurko. Duży pokój jest połączony z wielką kuchnią, a ta wielka kuchnia z jadalnią. Normalnie jak labirynt, ale to dodawało uroku temu miejscu. Po prawej stronie przedpokoju znajduje się łazienka, a dalej mały pokój. Pewnie do pracy. Nie zwracając uwagi na Zayn'a, wbiegłem po schodach na pierwsze piętro. Są tam trzy pokoje. Jeden, nasz z wielkim łóżkiem i telewizorem, następny coś w stylu mniejszego gościnnego z książkami i ostatni - dziecięcy.
- Czyli nie mamy już wyjścia?- spytałem chłopaka, podchodzącego do mnie.
- Jeżeli nie chcesz, to możemy się wycofać.
- Nie spokojnie, chcę i to bardzo. - wtuliłem się w zagłębienie jego szyi, a on wziął mnie na ręce.- Tak tylko przypominam, że oboje jesteśmy po operacji, a ty mnie dźwigasz!
- Uważaj, jeszcze się wywalę na schodach- na te słowa kurczowo przytrzymałem jego koszulkę.
- To co dzwonimy do Emmy?- zapytałem go, kiedy posadził mnie na kanapie.
Zayn przytaknął i wybrał jej numer.
* Oczami Louis'a *
- Lou! No dalej wchodzimy- pociągnął mnie Hazza za rękaw.
- Jesteś tego pewien?
- Och no przestań, sam wybierałem!
- No właśnie i w tym jest problem - uśmiechnąłem się do loczka.
- Dzięki Louis, zawsze mnie doceniasz- zrobił naburmuszoną minę.
- Przepraszam, na pewno wybrałeś śliczny domek, jestem tego pewien. Ogólnie dziewiątka to bardzo ładny numerek.- poczochrałem go po włosach.
- Nie nabijaj się!- warknął.
- Hej! Nie nabijam się! - złapałem go za rękę i podeszliśmy do domku. Otworzyłem drzwi i aż zaniemówiłem. Wszystkie pokoje są w pastelowych kolorach i ogólnie tu jest tak strasznie przytulnie. Od razu pokochałem to miejsce.
- I jak?
- O Boże.... Cudownie.
- Mówiłem, że ci się spodoba!
- Idealnie. Kocham cię Harry, wiesz to prawda?
- Tak się składa, że powtarzasz mi to codziennie, więc jak mógłbym o tym nie wiedzieć.- kędzierzawy obdarzył mnie jednym z tych cudownych uśmiechów. - Kocham cię Lou.
- Wiem, mały.- pocałowałem go czule w usta.
- Jak ja nie lubię, kiedy mówisz do mnie mały. To co gramy w monopoly? - widziałem jak w jego oczach pojawiło się tysiąc iskierek.
- Jeszcze się pytasz? Dawaj, zmiotę cie tak jak za ostatnim razem.
- Chciałbyś!
* 4 lata później *
- Tatoooooo wujek Harry zabrał mi misia!
- Styles- warknąłem.- Oddaj Nadii misia. Ile ty masz lat?
- Ale....
- Nie ma żadnego ale!
- Tatoooo, twój chłopak jest dla mnie niemiły.
- Nie no ja z wami nie wytrzymam! - powiedziałem - Niall uspokój tę dzicz. Ja idę nakarmić małą. - wziąłem na ręce Nadie i zaniosłem ją do kuchni. - No to na co masz dzisiaj ochotę kwiatuszku?
- Hmm jajko!
- No dobrze, maleńka. Niech no tylko wezmę je z lodówki! Szlak! Niall idź do sklepu po jajka!- po chwili usłyszałem wrzask:
- Sam se idź! Zajmuję się Harrym- mimowolnie uśmiechnąłem się.
- Hejhej! Nie taki słowa przy dzieciach Zayn- do kuchni wszedł Liam z dwójką dzieci.
- Mike, Hannah! - moja córeczka zeskoczyła z krzesełka i pognała do rodzeństwa.
- No to mamy chwilę spokoju- powiedziałem przytulając się do przyjaciela.
- Co u Dan? Kiedy rodzi?
- Za 2 miesiące ma termin. Nie wiem jak ja wytrzymam z trzecim dzieckiem Zayn- w tym samym momencie do kuchni wszedł Niall z ubrudzonym Harrym.
- Hazz! Co ja ci mówiłem? Miałeś tego nie otwieracie, a przede wszystkim nie brać do buzi- na te słowa razem z Liamem roześmialiśmy się.
- O hej Li!- Ni przywitał się, podając rękę.
- Tatuś!
- Tak kochanie?
- Dasz nam klocki z barbie?
- Oczywiście skarbie.- Niall wyszedł z pomieszczenia.
- Nadal nie wiem dlaczego nasza córka mówi do mnie tato, a do ciebie tatuś.
- Hahaha mnie bardziej kocha- dobiegł mnie głos Niallera. Na te słowa zrobiło mi się smutno.
- Ej tylko żartowałem mężu!- przytulił mnie mocno, na co od razu humor mi się poprawił. Ach raczej nie wiecie, ja z Niallem od dwóch lat jesteśmy małżeństwem. Kto by się spodziewał, prawda? Pewnie chcecie wiedzieć jak to było. No więc tak:
Zabrałem Niall'a do Wesołego Miasteczka i poszliśmy na diabelski młyn. Kiedy "lecieliśmy" w górę zapytałem się go wprost czy zostanie moim mężem. Po dwóch minutach zwymiotował na jakąś panią na dole. To chyba była jedna z gorszych sytuacji w moim życiu, na szczęście później okazało się, że to przez stare frytki. No i od tamtego czasu jesteśmy małżeństwem, bo dwa dni później pobraliśmy się. Szybko, nie? Ale Niall wmówił sobie, że się rozmyślę, kiedy to raz spojrzałem się na tyłek jakieś kobiety. No co, miała na prawdę wielki!- na samo wspomnienie Niall'a miny roześmiałem się.
- A Tobie co? - wszyscy spojrzeliśmy się na Harry'ego.
- Nic- szepnął smutno.
- Ej jesteśmy przyjaciółmi, nie powiesz nam?
- No dobra... Chodzi o to, że ty z Niallem jesteście od dwóch lat małżeństwem i macie córkę. Liam z Dan są od trzech lat małżeństwem, mają dwójkę dzieci, a trzecie w drodze. A u mnie nic? Louis poświęca pracy 80% swojego życia, więc nawet nie mam co myśleć o jakichkolwiek oświadczynach.- Spojrzeliśmy smutno na przyjaciela.
- To ty mu się oświadcz! - krzyknął niebieskooki.
- Geniusz z ciebie! - roześmiałem się.
- Łatwo powiedzieć, nie zgodziłby się, a nawet jeśli to ciągle przekładałby termin ślubu.
Po chwili po domu rozniosło się pukanie.
- Otworzę! - mruknąłem.
- Cześć Zie!- Louis wziął mnie na ręce.
- Nie przesadzasz? Co masz taki dobry humor?
- Haha przepraszam. W sumie przyszedłem po mojego chłopaka. Hazz możemy porozmawiać? - loczek przytaknął i poszedł z Lou na górę. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy i nasłuchiwaliśmy. Na nasze nieszczęście, żadnego dźwięku nie usłyszeliśmy. 10 minut później oboje zeszli do dużego pokoju. Harry płakał, więc postanowiłem nawrzeszczeć na Louis'a.:
- Zerwałeś z nim? - Louis otworzył usta, ale nie dałem mu dokończyć.- Jak mogłeś? Przecież tyle przeszliście. Nie no nie wierzę, wynoś się stąd.-Louis nie drgnął- No już! Nie słyszysz?
- Zayn, przestań proszę.
- Nie Harry on ...
- mi się świadczył...
- Co?- krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
- Naprawdę?- Spojrzałem na Louis'a, który przytaknął. - W takim razie Lou przepraszam, po prostu myślałem, że się pokłóciliście czy coś.
- Wiem rozumiem. Ostatnio stwierdziłem, że za mało czasu poświęcam Hazzie i chcę to zmienić- mówiąc to podszedł do niego i przytulił- Wybaczysz mi kiedyś?
- Tak!- powiedział ucieszony Styles.
- No to co? Teraz grupowy ucisk? - zapytał z nutą rozbawienia Horan.
- No baa!- odpowiedziałem i podszedłem do mojego męża- tak apropo, jak to cudownie brzmi!- potem doszła reszta. Nasz niedźwiedzi uścisk trwał z dobre 5 minut. Kątem oka zobaczyłem jak nasze z Liam'a dziećmi tak samo jak my się przytulają. Znowu roześmialiśmy się i powróciliśmy do wcześniejszej pozycji, wtuleni w siebie. Po chwili ktoś wszedł do pokoju.
- No proszę! Widzę, że coś mnie ominęło. - rzekła Emma.
- Louis oświadczył się Harry'emu.
- Oho w takim razie trzeba świętować. Niech ja was uściskam. Malik weź ode mnie swoje drugie dziecko.- przerażony spojrzałem na nią.- No co, myślałeś, że nie powiem córce? - Wzruszyłem ramionami i wziąłem od niej Maggi.
- To co pijemy?- spytał się Liam, po czym spojrzał na nas. - Dla was oczywiście soczek lub woda, co wolicie?
Znowu wszyscy się roześmialiśmy. Wieczorem położyliśmy dzieciaki na górze, a sami siedzieliśmy na dole. Włączyliśmy jakiś horror i każdy wtulał się w kogoś, oprócz Emmy, ale pomimo zaproszeń nie chciała do nikogo się przytulić, więc wszyscy dosiedliśmy się do niej na podłodze.
I takie życie jest moim wymarzonym. Gdy sobie pomyślę przez co przechodziliśmy, ile musieliśmy się nauczyć i błądzić, żeby zrozumieć, że nasza druga połówka jest tak blisko. Zaczynając od szkoły i mam nadzieję kończąc jako staruszkowie. Nigdy nie byłem szczęśliwszy niż teraz i raczej nie będę. Mam wszystko, co przeciętny człowiek chciałby mieć, a nawet i więcej. Mam nadzieję, że moja, nasza historia kogokolwiek czegokolwiek nauczyła, może tego jak patrzeć na świat i miłość? Na tę chwilę chcę się z wami pożegnać. Chłopaki krzyczą, że was pozdrawiają.
Jan Twardowski kiedyś powiedział:
Każde głębsze uczucie prowadzi do
cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością.
Czy rzeczywiście tyle musieliśmy wycierpieć, żeby to zrozumieć? Niestety na to pytanie, nigdy nie poznamy odpowiedzi...
Okej płaczę. Nawet nie wiem czemu, puściłam sobie jakąś dołującą piosenkę i tak jakoś. Nie dociera do mnie, że to koniec. W sumie mogłabym napisać 27 rozdział, ale skończył by się po *Oczami Louis'a*, więc bez sensu. 22 września pojawił się tutaj prolog, od tego czasu minęło równo 5 miesięcy i 23 dni. Prawie pół roku, nigdy nie spodziewałabym się, że tyle mi to zajmie, że będę miała 29 obserwatorów i z ok. 20 000 wyświetleń. Tutaj chciałam wam serdecznie podziękować, przede wszystkim tym którzy byli ze mną od początku, a także tym co doszli i regularnie komentują. Dziękuję, dzięki pisaniu stałam się innym człowiekiem, przynajmniej tak mi się wydaje. Cieszyłabym się, jeżeli zaczęlibyście czytać mojego 2 bloga i nie zostawiali mnie na tym etapie " drogi " ->
http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/. No i oczywiście dziękuję za wszystkie nominacje, widziałam pod tamtym rozdziałem, że dostałam następne, ale pozwolicie, że nie będę odpowiadać. Po prostu dziękuję. W ogóle dziękuję za wszystko, za każde błędy, które mi wytykaliście, żebym mogła się poprawiać. Tak po prostu, kocham was.
Byłabym wdzięczna, żeby każdy kto to czyta skomentował, nawet ci co są strasznie leniwi, wystarczy napisać kilka słów z anonima. To wiele dla mnie znaczy.
PS. Jeżeli ktoś będzie czytał mojego 2 bloga, to nie wiem kiedy pojawi się prolog. Możliwe, że zrobię sobie małą przerwę. Chyba należy mi się c: Jeżeli nie pojawi się za tydzień w piątek, to za 2 tygodnie będzie na pewno. Tak czy siak 25,26,27 mam rekolekcje, więc powinien być.
Żegnam się z wami na tym blogu! <3