Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 marca 2014

Zaskok...

Chcę tylko powiedzieć, że jestem zaskoczona, że po takim czasie nadal są osoby, które odwiedzają tego bloga. Na przykład dzisiaj jest ok. 80 wyświetleń. Jestem naprawdę dumna z tej historii i wiem, że druga opowieść przy tym, jest totalnym niewypałem. Jeżeli ktoś czeka na rozdział -tu-, kiedyś się doczeka, bo obiecałam, że skończę. Chcę, żeby ta końcówka była wyjątkowa, mimo że sama historia może nie jest. Nie sądzę, żebyśmy się jeszcze spotkali na bloggerze. Nie mam weny ani zapału na cokolwiek, a także straciłam te więź z One Direction. Chcę tylko Wam podziękować, bo ten blog otworzył mi oczy na pewne sprawy. Trzymajcie się ciepło!

piątek, 22 marca 2013

Mała sprawa.

Jak wiecie zakończyłam to opowiadanie i blablabla. Spokojnie nie wracam tutaj a ni nic. Chcę powiedzieć tylko o 2 rzeczach.

  1.  Na http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/ pojawił się prolog, gdyby ktoś był zainteresowany.
  2. Nie wiem czy pamiętacie, ale gdzieś w okolicach lutego miałam dodać shota o Larrym. On leży sobie u mnie w pokoju i spróbuję go skończyć w następnym tygodniu, ale nic nie obiecuję. Dodam go zarówno tutaj, jak i na następnym blogu, gdyby komuś nie chciało się klikać czy coś.
No too tyle. Do zobaczenia z niektórymi na Narrym.


                                                                                                        Eliza 

niedziela, 17 marca 2013

Epilog

Witam i przepraszam, że rozdział dodaję dopiero teraz. Szczerze mówiąc nie miałam pomysłu jak zakończyć tę historię. No i w sumie trochę smutno zrobiło mi się, że tak mało komentarzy, no ale cóż mówi się trudno i żyje się dalej. Tak więc witam i jednocześnie żegnam się z wami tym o to EPILOGIEM, pod rozdziałem możecie się spodziewać dłuższej notki. Tak więc zapraszam!

- Nialler? Jesteś już gotowy? Wszyscy czekają  na ciebie w samochodzie.- powiedział Liam i ponaglił mnie ruchem ręki.
- Tak, idę,idę.- mruknąłem i stanąłem ostatni raz na środku pokoju. A więc to koniec. Wracam do domu. Nareszcie. Zamknąłem oczy i po chwili je otworzyłem. Ten pokój jest na prawdę brzydki- szepnąłem sam do siebie i wyszedłem z sali.
- Mogę wiedzieć, gdzie jedziemy? - spytałem chłopaków po 15 minutowej drodze.
- No do domu- powiedział Harry z cwaniackim uśmiechem, po czym wtulił się w Louis'a. Czasem są tak słodcy, że mam ochotę rzygać tęczą.
- A jakiego? - zapytałem lekko rozdrażniony.- Nie znam tej okolicy.
- Do naszego- odwrócił się do mnie Zayn  i obdarzył pięknym uśmiechem.
- Ale jak to? Ty chyba.... nie.... Malik!Co ty zrobiłeś?!- krzyknąłem przestraszony.
- Można powiedzieć, że kupiłem dom.
W tym momencie wszyscy się roześmiali, widząc moją minę.
- Ale jak to? Przecież mieliśmy mieszkać u twojej ciotki.- jęknąłem.
- Niby tak, ale nie lubię tamtego miejsca.
- Więc kupiłeś inny? - Zayn szybko przytaknąłem.
- Jesteś niemożliwy! I wy wszyscy wiedzieliście? Nikt mi nie powiedział? - zrobiłem obrażoną minę i odwróciłem się w kierunku okna.
- Hej słońce. To miała być niespodzianka, proszę nie gniewaj się. - spojrzałem na mojego chłopaka, który naprawdę poczuł się zraniony, a przynajmniej tak mi się zdawało.
- No coś ty, chyba nie myślisz, że mógłbym się na ciebie gniewać. To na nich się gniewam- ręką pokazałem na Harry'ego i Louis'a, którzy najgłośniej się śmiali..
- To dobrze- powiedział i przesłał mi całusa w powietrzu.

- Daleko jeszcze?!- spytałem znużony.
- Niby nie, ale straszne korki są - powiedział nasz kierowca- Liam.
- Zaraz mnie szlak dopadnie!- burknąłem.
- Jesteśmy już na miejscu- krzyknął Zayn, a ja szybko wysiadłem z samochodu.
- Który to? - spytałem Mulata, widząc dwadzieścia domków w tym samym odcieniu.
- Szukaj, szukaj aż znajdziesz.- zaśmiał się mój chłopak i wręczył mi klucz do 10.
- Hahaha bardzo śmieszne. - Odwróciłem się i zobaczyłem, że każdy z chłopaków ma jakieś kartony i na ulicy stoją dwa samochody z firmy przewozowej. - O co chodzi? Czemu tu takie zamieszanie?
- A no tak, bo ty nie wiesz.- zaczął Liam- postanowiliśmy, że wszyscy tu się wprowadzimy.
- Ale, że do jednego domku?- spytałem wystraszony.
- Hahaha, nie spokojnie blondi - rzekł Harry. - Ja z  Louisem będziemy mieszkać w 9, a Liam z Danielle w 11. Jednym słowem będziecie przez nas otoczeni.
- To nie było jedno słowo - zaśmiałem się i po chwili zamknęliśmy się w grupowym uścisku.
- W takim razie do wieczora!- pomachał nam Li i podszedł do swojej dziewczyny.
- To jak wchodzimy?- objął mnie Zayn.
- Jeszcze się pytasz?!- wyrwałem się z jego ramion i podbiegłem do drzwi. Lekko je uchyliłem i to co zobaczyłem, spowodowało wielką gulę w moim gardle i potok łez na buzi. Domek  ogólnie jest skromny. Wszedłem do przedpokoju i rzuciłem pudła na podłogę. Skierowałem się do pokoju gościnnego, gdzie jest wielka kanapa, na przeciwko niej telewizor plazmowy, a w rogu biurko. Duży pokój jest połączony z wielką kuchnią, a ta wielka kuchnia z jadalnią. Normalnie jak labirynt, ale to dodawało uroku temu miejscu. Po prawej stronie przedpokoju znajduje się łazienka, a dalej mały pokój. Pewnie do pracy. Nie zwracając uwagi na Zayn'a, wbiegłem po schodach na pierwsze piętro. Są tam trzy pokoje. Jeden, nasz z wielkim łóżkiem i telewizorem, następny coś w stylu mniejszego gościnnego z książkami i ostatni - dziecięcy.
- Czyli nie mamy już wyjścia?- spytałem chłopaka, podchodzącego do mnie.
- Jeżeli nie chcesz, to możemy się wycofać.
- Nie spokojnie, chcę i to bardzo. - wtuliłem się w zagłębienie jego szyi, a on wziął mnie na ręce.- Tak tylko przypominam, że oboje jesteśmy po operacji, a ty mnie dźwigasz!
- Uważaj, jeszcze się wywalę na schodach- na te słowa kurczowo przytrzymałem jego koszulkę.
- To co dzwonimy do Emmy?- zapytałem go, kiedy posadził mnie na kanapie.
Zayn przytaknął i wybrał jej numer.

* Oczami Louis'a *

- Lou! No dalej wchodzimy- pociągnął mnie Hazza za rękaw.
- Jesteś tego pewien?
- Och no przestań, sam wybierałem!
- No właśnie i w tym jest problem - uśmiechnąłem się do loczka.
- Dzięki Louis, zawsze mnie doceniasz- zrobił naburmuszoną minę.
- Przepraszam, na pewno wybrałeś śliczny domek, jestem tego pewien. Ogólnie dziewiątka to bardzo ładny numerek.- poczochrałem go po włosach.
- Nie nabijaj się!- warknął.
- Hej! Nie nabijam się! - złapałem go za rękę i podeszliśmy do domku. Otworzyłem drzwi i aż zaniemówiłem. Wszystkie pokoje są w pastelowych kolorach i ogólnie tu jest tak strasznie przytulnie. Od razu pokochałem to miejsce.
- I jak?
- O Boże.... Cudownie.
- Mówiłem, że ci się spodoba!
- Idealnie. Kocham cię Harry, wiesz to prawda?
- Tak się składa, że powtarzasz mi to codziennie, więc jak mógłbym o tym nie wiedzieć.- kędzierzawy obdarzył mnie jednym z tych cudownych uśmiechów. - Kocham cię Lou.
- Wiem, mały.- pocałowałem go czule w usta.
- Jak ja nie lubię, kiedy mówisz do mnie mały. To co gramy w monopoly? - widziałem jak w jego oczach pojawiło się tysiąc iskierek.
- Jeszcze się pytasz? Dawaj, zmiotę cie tak jak za ostatnim razem.
- Chciałbyś!

* 4 lata później *

- Tatoooooo wujek Harry zabrał mi misia!
- Styles- warknąłem.- Oddaj Nadii misia. Ile ty masz lat?
- Ale....
- Nie ma żadnego ale!
- Tatoooo, twój chłopak jest dla mnie niemiły.
- Nie no ja z wami nie wytrzymam! - powiedziałem - Niall uspokój tę dzicz. Ja idę nakarmić małą. - wziąłem na ręce Nadie i zaniosłem ją do kuchni. - No to na co masz dzisiaj ochotę kwiatuszku?
- Hmm jajko!
- No dobrze, maleńka. Niech no tylko wezmę je z lodówki! Szlak! Niall idź do sklepu po jajka!- po chwili usłyszałem wrzask:
- Sam se idź! Zajmuję się Harrym- mimowolnie uśmiechnąłem się.
- Hejhej! Nie taki słowa przy dzieciach Zayn- do kuchni wszedł Liam z dwójką dzieci.
- Mike, Hannah! - moja córeczka zeskoczyła z krzesełka i pognała do rodzeństwa.
- No to mamy chwilę spokoju- powiedziałem przytulając się do przyjaciela.
- Co u Dan? Kiedy rodzi?
- Za 2 miesiące ma termin. Nie wiem jak ja wytrzymam z trzecim dzieckiem Zayn- w tym samym momencie do kuchni wszedł Niall z ubrudzonym Harrym.
- Hazz! Co ja ci mówiłem? Miałeś tego nie otwieracie, a przede wszystkim nie brać do buzi- na te słowa razem z Liamem roześmialiśmy się.
- O hej Li!- Ni przywitał się, podając rękę.
- Tatuś!
- Tak kochanie?
- Dasz nam klocki z barbie?
- Oczywiście skarbie.- Niall wyszedł z pomieszczenia.
- Nadal nie wiem dlaczego nasza córka mówi do mnie tato, a do ciebie tatuś.
- Hahaha mnie bardziej kocha- dobiegł mnie głos Niallera.  Na te słowa zrobiło mi się smutno.
- Ej tylko żartowałem mężu!- przytulił mnie mocno, na co od razu humor mi się poprawił. Ach raczej nie wiecie, ja z Niallem od dwóch lat jesteśmy małżeństwem. Kto by się spodziewał, prawda? Pewnie chcecie wiedzieć jak to było. No więc tak:
Zabrałem Niall'a do Wesołego Miasteczka i poszliśmy na diabelski młyn. Kiedy "lecieliśmy" w górę zapytałem się go wprost czy zostanie moim mężem. Po dwóch minutach zwymiotował na jakąś panią na dole. To chyba była jedna z gorszych sytuacji w moim życiu, na szczęście później okazało się, że to przez stare frytki. No i od tamtego czasu jesteśmy małżeństwem, bo dwa dni później pobraliśmy się. Szybko, nie? Ale Niall wmówił sobie, że się rozmyślę, kiedy to raz spojrzałem się na tyłek jakieś kobiety. No co, miała na prawdę wielki!- na samo wspomnienie Niall'a miny roześmiałem się.
- A Tobie co? - wszyscy spojrzeliśmy się na Harry'ego.
- Nic- szepnął smutno.
- Ej jesteśmy przyjaciółmi, nie powiesz nam?
- No dobra... Chodzi o to, że ty z Niallem jesteście od dwóch lat małżeństwem i macie córkę. Liam z Dan są od trzech lat małżeństwem, mają dwójkę dzieci, a trzecie w drodze. A u mnie nic? Louis poświęca pracy  80%  swojego życia, więc nawet nie mam co myśleć o jakichkolwiek oświadczynach.- Spojrzeliśmy smutno na przyjaciela.
- To ty mu się oświadcz! - krzyknął niebieskooki.
- Geniusz z ciebie! - roześmiałem się.
- Łatwo powiedzieć, nie zgodziłby się, a nawet jeśli to ciągle przekładałby termin ślubu.
Po chwili po domu rozniosło się pukanie.
- Otworzę! - mruknąłem.
- Cześć Zie!- Louis wziął mnie na ręce.
- Nie przesadzasz? Co masz taki dobry humor?
- Haha przepraszam. W sumie przyszedłem po mojego chłopaka. Hazz możemy porozmawiać? - loczek przytaknął i poszedł z Lou na górę. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy i nasłuchiwaliśmy. Na nasze nieszczęście, żadnego dźwięku nie usłyszeliśmy. 10 minut później oboje zeszli do dużego pokoju. Harry płakał, więc postanowiłem nawrzeszczeć na Louis'a.:
- Zerwałeś z nim? - Louis otworzył usta, ale nie dałem mu dokończyć.- Jak mogłeś? Przecież tyle przeszliście. Nie no nie wierzę, wynoś się stąd.-Louis nie drgnął- No już! Nie słyszysz?
- Zayn, przestań proszę.
- Nie Harry on ...
- mi się świadczył...
- Co?- krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
- Naprawdę?- Spojrzałem na  Louis'a, który przytaknął. - W takim razie Lou przepraszam, po prostu myślałem, że się pokłóciliście czy coś.
- Wiem rozumiem. Ostatnio stwierdziłem, że za mało czasu poświęcam Hazzie i chcę to zmienić- mówiąc to podszedł do niego i przytulił- Wybaczysz mi kiedyś?
- Tak!- powiedział ucieszony Styles.
- No to co? Teraz grupowy ucisk? - zapytał z nutą rozbawienia Horan.
- No baa!- odpowiedziałem i podszedłem do mojego męża- tak apropo, jak to cudownie brzmi!- potem doszła reszta. Nasz niedźwiedzi uścisk trwał z dobre 5 minut. Kątem oka zobaczyłem jak nasze z Liam'a dziećmi  tak samo jak my się przytulają. Znowu roześmialiśmy się i powróciliśmy do wcześniejszej pozycji, wtuleni w siebie. Po chwili ktoś wszedł do pokoju.
- No proszę! Widzę, że coś mnie ominęło. - rzekła Emma.
- Louis oświadczył się Harry'emu.
- Oho w takim razie trzeba świętować. Niech ja was uściskam. Malik weź ode mnie swoje drugie dziecko.- przerażony spojrzałem na nią.- No co, myślałeś, że nie powiem córce? - Wzruszyłem ramionami i wziąłem od niej Maggi.
- To co pijemy?- spytał się Liam, po czym spojrzał na nas. - Dla was oczywiście soczek lub woda, co wolicie?
Znowu wszyscy się roześmialiśmy. Wieczorem położyliśmy dzieciaki na górze, a sami siedzieliśmy na dole. Włączyliśmy jakiś horror i każdy wtulał się w kogoś, oprócz Emmy, ale pomimo zaproszeń nie chciała do nikogo się przytulić, więc wszyscy dosiedliśmy się do niej na podłodze.

I takie życie jest moim wymarzonym. Gdy sobie pomyślę przez co przechodziliśmy, ile musieliśmy się nauczyć i błądzić, żeby zrozumieć, że nasza druga połówka jest tak blisko. Zaczynając od szkoły i mam nadzieję kończąc jako staruszkowie. Nigdy nie byłem szczęśliwszy niż teraz i raczej nie będę. Mam wszystko, co przeciętny człowiek chciałby mieć, a nawet i więcej. Mam nadzieję, że moja, nasza historia kogokolwiek czegokolwiek nauczyła, może tego jak patrzeć na świat i miłość? Na tę chwilę chcę się z wami pożegnać. Chłopaki krzyczą, że was pozdrawiają.
Jan Twardowski kiedyś powiedział:
                                                                                                   Każde głębsze uczucie prowadzi do
                                                                                                   cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest                                                                                                                                                                                                               miłością.
Czy rzeczywiście tyle musieliśmy wycierpieć, żeby to zrozumieć? Niestety na to pytanie, nigdy nie poznamy odpowiedzi...

Okej płaczę. Nawet nie wiem czemu, puściłam sobie jakąś dołującą piosenkę i tak jakoś. Nie dociera do mnie, że to koniec. W sumie mogłabym napisać 27 rozdział, ale skończył by się po *Oczami Louis'a*, więc bez sensu. 22 września pojawił się tutaj prolog, od tego czasu minęło równo 5 miesięcy i 23 dni. Prawie pół roku, nigdy nie spodziewałabym się, że tyle mi to zajmie, że będę miała 29 obserwatorów i z ok. 20 000 wyświetleń. Tutaj chciałam wam serdecznie podziękować, przede wszystkim tym którzy byli ze mną od początku, a także tym co doszli i regularnie komentują. Dziękuję, dzięki pisaniu stałam się innym człowiekiem, przynajmniej tak mi się wydaje. Cieszyłabym się, jeżeli zaczęlibyście czytać mojego 2 bloga i nie zostawiali mnie na tym etapie " drogi " -> http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/. No i oczywiście dziękuję za wszystkie nominacje, widziałam pod tamtym rozdziałem, że dostałam następne, ale pozwolicie, że nie będę odpowiadać. Po prostu dziękuję. W ogóle dziękuję za wszystko, za każde błędy, które mi wytykaliście, żebym mogła się poprawiać. Tak po prostu, kocham was.
Byłabym wdzięczna, żeby każdy kto to czyta skomentował, nawet ci co są strasznie leniwi, wystarczy napisać kilka słów z anonima. To wiele dla mnie znaczy.

PS. Jeżeli ktoś będzie czytał mojego 2 bloga, to nie wiem kiedy pojawi się prolog. Możliwe, że zrobię sobie małą przerwę. Chyba należy mi się c: Jeżeli nie pojawi się za tydzień w piątek, to za 2 tygodnie będzie na pewno. Tak czy siak 25,26,27 mam rekolekcje, więc powinien być.

Żegnam się z wami na tym blogu! <3

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 26


- Gdzie jest Zayn? - zapytałem oburzony- Mieliście mi go przyprowadzić w ciągu dziesięciu minut, minęło 15!
- Hej hej Nialler, nie zachowuj się jakbyś miał zaraz dostać okres. Nie możemy nic zrobić. Zayn niby się obudził, ale w ogóle nie kontaktuje. Musisz poczekać- rzekł spokojnie Louis.
- Blablabla... Zayn- tylko tyle usłyszałem.
- Jesteś niemożliwy! Nie widzisz, że próbujemy? Mam dość. Egoista z Ciebie!- krzyknął Tomlinson, a po chwili drzwi zatrzasnęły się za nim.
- To ja może pójdę go uspokoić- szepnął Harry.
Spojrzałem wyczekujące na Liam'a
- A ty, jaką masz wymówkę, żeby stąd iść? Też masz mnie już dość?
- Wiesz co, ogarnąłbyś się w końcu- odpowiedział, po czym zniknął za drzwiami.
Opadłem z bezsilności na poduszkę. Chwila namysłu... i ten błysk w podświadomości. Wstałem powoli z łózka. Odczepiłem od siebie jakieś kable, ostrożnie wyciągnąłem igłę z kroplówką. Będę tego żałować- przemknęło mi przez myśl, ale już po chwili o tym zapomniałem. Wziąłem kule leżące obok i powoli zacząłem kuśtykać. Czułem się jak dr house. Gdy wyszedłem na korytarz, przystanąłem. No i gdzie teraz? Przecież nie będę wchodzić do każdej sali. Uznają mnie za jakiegoś dziwoląga. Zszedłem do recepcji. Już chciałem zapytać się jakieś kobiety, ale zatrzymałem się. Jasna cholera, jej też się nie zapytam, bo wyśle mnie do łózka. Chyba cały szpital słyszał o mnie, po tych wszystkich przypadkach, więc po chwili namysłu, zrezygnowałem. Powolnym krokiem skierowałem się na pierwsze piętro. Potem na drugie. Chodzenie mi nie służyło, bo czułem zawroty głowy. Czułem jakbym miał znowu zemdleć, toteż oparłem się na jakichś drzwiach. Na moje nieszczęście otworzyły się, a ja z hukiem upadłem na podłogę.
- Kurwa- mruknąłem, próbując wstać, ale zbytnio mi to nie wyszło. Po chwili usłyszałem szelest i pisk.
- Niall! - ktoś się rzucił na mnie i próbował podnieść. W sumie nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Dopiero po dwóch minutach patrzącego się we mnie Mulata, wybuchnąłem niepohamowanym płaczem.
- Boże Zayn. Jak się cieszę, że cię widzę.- Mówiłem jakieś bezsensowne zdania, ale nie obchodziło mnie to. Czułem się szczęśliwy, mając Malika przy sobie, który uspokajał mnie swoim dotykiem, lekko mrucząc mi coś do ucha.
- Już spokojnie. Jestem przy tobie. Nie zostawię cię.
Gdy już  uspokoiłem się spojrzałem mu w oczy i powiedziałem:
- Nienawidzę cię!
- Okej, w sumie mogłem się domyśleć takiego powitania, po tym co ci zrobiłem.
- Nie o to mi chodzi.
- W takim razie o co?- spytał zmieszany.
- O to co dla mnie zrobiłeś. Oddałeś mi swoją nerkę. Jak mogłeś- szepnąłem, wtulając się w jego ramiona.
- Aaaaa o to ci chodzi. Co mi się dziwisz. Jesteś dla mnie najważniejszy  Musiałem to zrobić. Przecież nie mogłem pozwolić, abyś umarł.
- No ale, teraz ty jesteś w niebezpieczeństwie. Musisz na siebie uważać, nie palić, nie pić.
- Bez przesady.
- Oho! Nawet ni zaczynaj. Ja już się tobą zajmę- powiedziałem, robiąc kółeczka na jego obojczyku.
- Czyli mam rozumieć, że między nami zgoda?- zapytał, ze słyszalną nutą nadziei w głosie.
- Po tym wszystkim? Oczywiście!- odpowiedziałem wplątując ręce w nieogarnięte włosy Zayn i obdarowując jego usta słodkim pocałunkiem.
- Cieszę się, że jesteś i będę każdego dnia dziękować Bogu, że cie mam.
- Ojej, bez przesady. Codziennie? To za dużo nawet jak na ciebie.- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tęskniłem- szepnął.
- Ja też i to cholernie mocno....

No i w sumie, powinno się wydawać, że moja historia już się skończyła. A właśnie nie. Zapewne zdawałoby wam się, że zaraz z Zaynem wyjdziemy ze szpitala i zamieszkamy razem i będziemy prowadzić zwykłe i spokojne życie. I tu was zaskoczę. Całe nasze życie zmieniła pewna sytuacja.

- Cześć Ni! - krzyknęła Emma, widząc mnie siedzącego na łóżku, obściskującego się ze swoim chłopakiem.
- Hej Em.- uśmiechnąłem się do blondynki.
- Co cie tu do nas sprowadza?- spytał Zayn.
- Chciałam wam coś oznajmić, a mianowicie będę miała trojaczki.
- Co?!- krzyknęliśmy prawie w tym samym momencie- ale jakim cudem?- dodałem.
- Moje wyniki znowu się zgubiły i przy okazji pomieszały.
- Ty to masz szczęście...
- Dokładnie.
- Mamy rozumieć, że przyszłaś nam się pochwalić, czy masz może do nas jakiś interes? - Mulat śmiesznie poruszył brwiami.
- Powiedzmy- wszyscy od razu spoważnieliśmy. - Nie dam rady, wychować sama trójkę dzieci. Matka mi raczej nie pomoże, a nawet jej nie chcę prosić. Pomyślałam, że może wy byście chcieli jedno?
Nasze usta ukształtowały się w literę - o
- Wiem, że to dziwacznie brzmi, ale wy nie będziecie mieli dzieci, a tutaj Zayn jest ojcem, dlatego  pomyślałam, że taka okazja może wam się więcej nie powtórzyć. - Spojrzała na nas, ale my patrzeliśmy na nią tępym wzrokiem. Nie miałem pojęcia, co myśleć o tym, a tym bardziej jak postąpić. - Okej rozumiem, nie chcecie. Sama dam sobie radę- dziewczyna wstała z krzesełka i zamierzała wychodzić, kiedy ją zawołałem. Odwróciła się do mnie i spojrzała pytającym wzrokiem.
- To nie chodzi  o to, że nie chcemy ci pomóc, czy nawet wziąć tego dziecka, ale to dla nas trudna sytuacja. Wiesz o co chodzi. Między innymi nie chcę, aby miało popsute życie, przez to, że ma dwóch tatusiów. Dałabyś nam czas?
- Oczywiście- Emma obdarzyła mnie uroczym uśmiechem, zanim wyszła, dopowiedziała :
- Tak czy siak jestem pewna, że bylibyście wspaniałymi ojcami i obdarzylibyście to dziecko miłością, kto wie nawet może i większą od mojej.- Po tych słowach odeszła, zostawiając nas w osłupieniu.

* Oczami Zayn'a *

Wyszedłem z sali Niall'a, pod pretekstem pójścia do toalety. Tak naprawdę planowałem wymknąć się ze szpitala do parku. Gdy jakimś cudem udało  mi się ominąć pielęgniarki, w spokoju usiadłem na ławce. Zaczerpnąłem powietrza i zacząłem analizować wszystkie zdarzenia w ciągu ostatniego czasu.
Od początku:
Kłótnia z Niallem
Niall umiera
Oddaje nerkę
Niall żyje
Niall mi wybaczył
Emma chce nam oddać dziecko
No i w sumie ta ostatnia sytuacja mnie zdziwiła. Zawsze Emma wydawała mi się jednym słowem- suką, a tu wyskakuje z takim czymś. Jestem pełen podziwu i żal m jej przy okazji. Trójka dzieci to nie przelewki, a tym bardziej jeżeli nie ma się wsparcia bliskich i pieniędzy  Tak między nami chcę tego dziecka. Naprawdę i z minuty na minutę coraz bardziej. Umiałbym się nim zaopiekować, albo nią. Tego to jeszcze nie wiadomo, ale sądzę, że Niall nie chce. Zapytacie dlaczego? Otóż zachowywał się dosyć dziwnie. Przesadzam? Możliwe. Ale Emma ma racje. Nie zdarzy się już nigdy więcej taka możliwość. Nie będę miał dziecka z żadną kobietą, bo mam Nialler'a i zdradzać go nie zamierzam. Takie dziecko mogłoby być dowodem naszej miłości. Uczylibyśmy  je chodzić, mówić, później grać w piłkę nożną. Niezależnie od płci. Tak czy siak Niall'a nie będę namawiać, niech sam zdecyduje. Nie chcę znowu mu namieszać w głowie. Będzie  co ma być. Wstałem z ławeczki, otrzepałem ze spodni niewidzialny kurz i wróciłem do mojego "więzienia". Bez problemu tak mogę nazwać ten cholerny szpital. Dzisiaj będziemy rozmawiać z lekarzami, na temat opuszczenia go i powrotu do domu.
- Hej słońce. Byli już może doktorzy? - spytałem, siadając obok blondyna.
- Nie.- odpowiedział, patrząc pustym wzrokiem na ścianę.
- Coś się stało? - zapytałem trochę przestraszony.
- Nie, ale myślę o tym dziecku.
- Ahaaa- odsapnąłem z ulgą. - Gryzie cię to?
- Trochę- złapał mnie za rękę. Mimo że ta czynność jest u nas wykonywana kilkanaście razy dziennie, za każdym razem wywołuje przyjemne dreszcze na moim ciele.
- Mnie też. Jestem w kropce, nie mam pojęcia co robić. - poczochrałem go po włosach.
- A chciałbyś to dziecko?- spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami jak ocean.
- Szczerze mówiąc, nie jestem do końca pewien.
- Ale gdybyś miał zdecydować tu i teraz, to wziąłbyś to dziecko?
- Chyba tak- przytuliłem się mocno do jego torsu.
- W sumie ja też - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Dzień Dobry!- przywitał się z nami lekarz.
- Witam witam!- rzekłem.
- Ma pan dla nas dobre wieści?- spojrzeliśmy na niego z nadzieją.
- Sądzę, że tak. Postanowiłem wraz z dr Antonimem, że można was już jutro wypisać. Trzeba będzie zrobić przed waszym wyjściem jeszcze podstawowe badania.
- Naprawdę? To świetnie- ucieszyliśmy się oboje. Oczywiście podszedłem do Horana i mocno go przytuliłem.
- W takim razie do zobaczenia jutro!- dorzucił lekarz i wyszedł.
- Boże jak pięknie! Wrócimy do domu i odpoczniemy w końcu.
- Dokładnie- powiedziałem.
- Tylko jest jeden problem.
- Jaki?- zmartwiłem się.
- Gdzie będziemy mieszkać?
- Spokojnie, zamieszkamy w domu ciotki. Na pewno nam go odda, bo sama zamierza zostać na stałe w Holandii- ucałowałem czubek głowy mojego przyjaciela.
- Jezuniu jak pięknie- krzyknął Ni.
Po chwili przyszli chłopcy.
-Niall, chcieliśmy cię przeprosić za... Zayn?! Co ty tu robisz?- zapytał Liam.
- Nie chcieliście go do mnie przyprowadzić, to sam go zabrałem z jego pokoju- powiedział śmiejąc się Horan.
Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata z dwoma głowami.
- Ej! No mówiłem  że jestem do tego zdolny- po chwili wszyscy wybuchnęliśmy  śmiechem, widząc obrażoną minę Niall'a.
- No ale mówcie, kiedy wychodzicie?- spytał się jak zawsze niecierpliwy Harry.
- Jutro!- zawołałem.
- Oho! Trzeba będzie to uczcić. - krzyknął Louis, po czym wszyscy zmierzyliśmy go wzrokiem. - Oczywiście wodą mineralną i sałatkami.
- No ja myślę!

I w takim gronie doczekaliśmy nocy. Później chłopcy zebrali się i poszli do domów. Miałem zamiar chwilę z Niallem poleżeć, ale los tak chciał, że usnąłem z nim w jednym łóżku. Rano, gdy obudziłem się, moim oczom ukazał się słodki widok. Niall spał wtulony w mój brzuch z poczochranymi włosami. Postanowiłem go nie budzić, toteż czekałem aż sam się rozbudzi, mierzwiąc jego włosy. Po 10 minutach coś tam zaczął mruczeć i zobaczyłem te niebiańsko niebieskie gałki, które powodowały palpitację mojego serca. I pomyśleć, że będę tak budzić się codziennie... Dobra trochę się rozmarzyłem. Wracając... Cały ranek mieliśmy robione badanie i przed południem byliśmy jednym słowem, wolni. Nie chcąc męczyć chłopaków, zadzwoniłem to taksówkę. W końcu, po raz pierwszy od około miesiąca czułem się jak w domu. Rzuciłem torby na podłogę, złapałem za rękę Horana i pobiegłem na kanapę. Przytuliłem go najmocniej jak potrafię i wycałowałem chyba każdą jego partię ciała. Byłem szczęśliwy, na prawdę szczęśliwy. Gdzieś po godzinie dennego filmu usunęliśmy.  Jeżeli tak moje życie ma wyglądać, jestem za. Zostaje tylko jedno pytanie Co z dzieckiem? Wydaje mi się, że odpowiedź poznam jutro.

Witajcie! Jak widać rozdział jest późno, ale jest. Przepraszam, że taki nudny, ale już po prostu nie mam pomysłu i strasznie opornie mi szło napisanie tego. Zważając, że jest 00:30 nie zdziwię się, jeżeli ten rozdział to istna porażka. Przepraszam za wszelkie powtórzenia i błędy. Za tydzień możecie się spodziewać 27 rozdziału, tylko, że już krótszego, albo epilogu. To się jeszcze okaże.

Z góry dziękuję i Do zobaczenia ! <3

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 25

* Następnego dnia*

- Zayn, jesteś gotowy do zabiegu? - spytał mnie lekarz.
- Chyba...- odpowiedziałem niepewnie.
- Proszę się nie martwić, nie ma zbytnio powikłań po takiej operacji, ale będziesz musiał się oszczędzać i nie spożywać alkoholu, a także nie palić.
- Tak wiem, a Niall może już odzyskał przytomność?
- Niestety jeszcze nie.
Po chwili do pokoju weszła pielęgniarka z wózkiem. Wstałem z łóżka i na nim usiadłem. Dopiero w tamtej chwili poczułem powagę z sytuacji. Jeżeli przeszczep się nie uda, Niall może umrzeć, a ja stracę nerkę nadaremno. Mam nadzieję, że chociaż teraz, Bóg będzie miał nas w opiece. Właśnie jechałem windą na trzecie piętro. Gdy drzwi się otworzyły, moim oczom ukazała się trójka moich przyjaciół.
- Co wy tu robicie?- zapytałem, po chwili ciszy.
- Chyba nie myślisz, że będziemy bezczynnie grzać tyłki na plastykowych krzesełkach. Musieliśmy Cię zobaczyć- zaśmiał się Liam.
- Aww jak słodko. Mogę się już zrzygać?
- No patrzcie, patrzcie powraca dawny Malik.
- Nawet mnie nie wkurzajcie!- krzyknąłem.
- Przepraszamy...- powiedzieli jednocześnie.
- Boję się.. - szepnąłem.
Najwidoczniej Harry to usłyszał i od razu powiedział:
- Nie masz czego, nic nie poczujesz.
- Nie o siebie. O Niall'a. A jeżeli przeszczep nie uda się, albo co gorsza umrze?- zacząłem panikować.
- Zaynie, uspokój się. Wszystko będzie dobrze.
- Łatwo powiedzieć- burknąłem.
- Wszystko złe kiedyś się kończy- rzekł Louis.
- Teoretycznie. Myślicie, że mogę pójść jeszcze do Niall'a?- chłopcy przytaknęli.
Podszedłem do pielęgniarki i zapytałem ją jeszcze o upoważnienie do odwiedzenia mojego ukochanego. Kobieta uśmiechnęła się czule i zaprowadziła do pokoju numer 233. Uchyliłem lekko drzwi i ujrzałem śpiącego Horana. Siostry krzątały się koło niego i prawdopodobnie przygotowywały do operacji. Wyglądał strasznie blado i tak... krucho.
- Przepraszam, czy mógłbym na chwilę zostać sam na sam z Niallem?- spytałem.
- Tak oczywiście- kiwnęły głowami  i tak oto zostałem z blondynem. Postanowiłem rozpocząć swój monolog.
- Nialler, to, to... wszystko potoczyło się inaczej, zupełnie odwrotnie niż chciałem. Kocham cie i to nie są puste słowa. Nie daruje sobie, jeśli coś ci się stanie. Za dużo dla mnie znaczysz. Bez problemu mogę cie porównać do mojego świata. Mam nadzieję, że wyzdrowiejesz, bo to jest pewne. Nie zostawisz mnie na tym beznadziejnym świecie, prawda?- spojrzałem wyczekująco na chłopaka.- Sądzę, że ta cisza potwierdza moje pytanie. Kontynuując, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i będziemy mogli być w końcu szczęśliwi. - Podszedłem bliżej do jego łózka i obdarowałem jego sine usta pocałunkiem. Jak wyjdziesz z tego to zaczniemy wszystko od nowa. Oczywiście jeśli chcesz.- Wziąłem w dłoń jego rękę i lekko ją ucałowałem. Do zobaczenia po operacji, chyba że na innym świecie.

- Proszę się teraz rozluźnić i zamknąć oczy- dobiegł mnie głos lekarki.
Przytaknąłem i próbowałem spowolnić pracę serca, lecz to nie było zbyt proste. Poczułem się jeszcze gorzej. Po chwili spanikowany otworzyłem oczy i zacząłem głęboko oddychać.
- Zayn uspokój się. Jeżeli, potocznie mówiąc "nie ogarniesz się" to nie zdołamy cię wprowadzić w pełną narkozę. Nie dość, że przy operacji może coś się stać to jeszcze nie pomożemy Niallowi. Pomyśl o czymś miłym, pomyśl o dobru twojego chłopaka- na samo usłyszenie, określenia Horana jako mojego chłopaka, poczułem się pewniej.
- Możemy zaczynać- powiedziałem i po chwili czułem jak odpływam. Ostatnią resztką siły otworzyłem oczy i ujrzałem Anioła, a przynajmniej tak mi się zdawało.

* Oczami Harry'ego*

Właśnie siedzę w pokoju blondyna. Jest już po operacji. W sali obok leży Malik. Wszyscy się u niego zebrali, więc ja wolałem zostać z Niallem. Wiem, że to idiotycznie zabrzmi, ale wygląda na szczęśliwego. Jego usta zdobi lekki uśmiech.
- Niall chcę ci coś powiedzieć. Wiem, że i tak mi nie odpowiesz i zapewne tego nie usłyszysz, ale co szkodzi  spróbować. Jesteś moim przyjacielem i kocham cie, wiesz o tym, ale nie mogę patrzeć jak cierpisz. Jeżeli wyjdziesz ze szpitala masz zacząć wszystko od nowa. Cieszyć się każdą chwilą spędzoną z nami. Z Zaynem.- na chwilę się zatrzymałem i po chwili kontynuowałem - Pomyśl sobie, że teraz będzie inaczej. Ty z Zaynem będziecie musieli na siebie uważać. Teraz ty musisz się nim opiekować. Pilnować, żeby nie pił ani nie palił. No i miejmy nadzieję, że nie jesteś zły na niego za ten przeszczep.- zakończyłem swoją wypowiedź i ścisnąłem jego chudą dłoń. W tym samym momencie do sali wszedł Louis. Na moje usta wkradł się uśmiech.
- Haz, idź do domu i odpocznij- usiadł na moich kolanach.
- Przestań, nie zostawię naszych przyjaciół- powiedziałem.
- Martwię się o ciebie- szepnął smutno.
- Loulou proszę cię, nie zawracaj sobie głowy takimi bzdurami. Jestem zdrowy i nic mi się nie dzieje- pogłaskałem jego policzek.
- Nie darowałbym sobie, jakby coś ci się stało- wtulił się w zagłębienie mojej szyi, a ja poczułem jak serce mi staje.
- Louuuu, nawet tak nie myśl. Będziemy żyć długo i szczęśliwie, aż dożyjemy starości. Okej?- Tomlinson przytaknął.
- Kocham cie mały- uśmiechnął się i pocałował mnie czule.
- Hej! Nie jestem aż taki mały Tomlinson!- burknąłem- ale tak czy siak też cię kocham.
- W takim razie chodź na obiad, od rana nic nie jadłeś - nie czekając na moją reakcję, pociągnął mnie za rękaw i wyszliśmy na korytarz.
- Jesteś gorszy niż moja matka- powiedziałem, zanim zniknęliśmy za szklanymi drzwiami.

* Następnego dnia *

- Panie doktorze minęło już kilkanaście godzin, dlaczego oni się nie budzą?- zapytałem załamany.
- Harry, zadajesz to pytanie po raz setny, skąd ten gościu ma to wiedzieć?- warknął Louis.
- Powtarzasz się! Zamiast mnie przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, to ty na mnie krzyczysz- powiedziałem i kilka słonych łez spadło na moją koszulkę.
- Nie Harreh to nie tak. Nie chciałem, przepraszam.- Lou szybko do mnie podszedł i  mocno przytulił. Trwaliśmy w takim uścisku, dopóki doktor nie przemówił.
- Bądźcie cierpliwi. - rzekł i odszedł.
- To jak się dzielimy? - spytał Liam.
- Może...- chciałem coś powiedzieć, ale Louis mi przerwał.
- To może loczek pójdzie do domu, a my się sami podzielimy, kto ma z kim siedzieć, co?
- Nie zgadzam się!- jęknąłem.
- Idź!- powiedzieli obaj.
Zrezygnowany wyszedłem ze szpitala  i skierowałem się do Louis'a domu. Dziwicie się, dlaczego nie do swojego? To proste- dom jest przesiąknięty jego zapachem.

* Oczami Niall'a *

Ból - była to jedyna rzecz, którą w tej chwili czułem. Lekko otworzyłem powieki i moim oczom ukazał się pokój. Szpitalny. Na sofie spał Liam. Nic nie pamiętałem, kompletnie. Próbowałem się podciągnąć na łóżku.  Znowu ból, tym razem piekący, w dolnej okolicy pleców. Nerka- przemknęło mi przez myśl. Spróbowałem jeszcze raz usiąść- tym razem z bólu aż syknąłem. Liam na dźwięk, który wydobył się z moich ust, otworzył oczy. Chwilę się na mnie patrzył, wzrokiem jakbym był upośledzony.
- Niall! Ty żyjesz!
- Ciszej, głowa mi pęka. W sumie spodziewałem się innych słów, bo te coraz częściej słyszę po przebudzeniu.
- Przepraszam- szepnął.
- Li, nie musisz szeptać.
- Aha no dobra, to ja polecę po Louis'a.
- A gdzie on jest? - spytałem z zaciekawieniem.
- W sali obok u   Zayn'a. - najwidoczniej powiedział coś, czego nie chciał, bo zagryzł wargę.
- Dlaczego w sali Zayn'a?- czułem jak serce podskakuje mi do żołądka. - Liam! Chcesz mi o czymś powiedzieć?- aparatura pokazała jak ciśnienie mi skoczyło.
- Boże Niall nie denerwuj się- spojrzał na mnie z przerażeniem - On... on tylko zasłabł. Całymi dniami tutaj z Tobą siedział.
- Nie wierzę ci. - Zebrałem w sobie wszystkie siły i wstałem. Liam wołał po pomoc, ale mało mnie to obchodziło. Odłączyłem od siebie wszystkie kable i kroplówkę. Już miałem zrobić pierwszy krok, kiedy to poczułem znowu ten przerażający ból i runąłem jak długi na ziemię. Zacząłem kaszleć. Dusiłem się. W tym samym momencie wbiegli lekarze i Louis. Każdy miał minę, jakby ducha zobaczył. Podeszła do mnie pielęgniarka i wstrzyknęła mi coś w ramię. Chwilę później świat zaczął wirować i zapanowała ciemność. Znowu.

Leki przestały działać, bo znowu poczułem ból, który wcześniej nie odstępował mnie na krok. Ocknąłem się i otworzyłem oczy.
- Jesteś idiotą! Największą jaką znam. Z Malikiem jesteście tacy sami. Jednym słowem nieodpowiedzialni. Jesteś po przeszczepie! Mogło znowu dojść do niewydolności, albo co gorsze mogłeś umrzeć! - wrzeszczał nie kto inny niż Louis. W pokoju jeszcze siedział skulony Harry.
- Do jasnej cholery, przestań się drzeć Tomlinson!- ściągnąłem maskę tlenową.
- Nie mam już siły- opadł na kanapę obok kędzierzawego i przytulił go do siebie.
- Ktoś mi powie co tu się dzieje i o co chodzi z tym przeszczepem? - spytałem, próbując poprawić poduszkę.
- Zostaw- podszedł Harry i zrobił to za mnie.- Trafiłeś tu po tym jak się upiłeś. No i jak można było przewidzieć Twoja nerka przestała pracować. Udało się znaleźć dawce i tak o to żyjesz. - skończył swoją wypowiedź, siadając na moim łóżku.
- Kto jest dawcą? Chciałbym mu osobiście podziękować.- Harry z Louisem spojrzeli po sobie i nic nie powiedzieli. W tym samym momencie wszedł Liam.
- Co wy tacy smutni? O Ni wstałeś już.- uśmiechnął się.
- Niall spytał się o dawce. - Payne położył kubek na stole. Najpierw popatrzył na mnie, potem na nich.
- Mam rozumieć, że powiedzieliście mu, że Zayn jest dawcą? Mieliśmy to zrobić dopiero jak lepiej się poczuje, a nie od razu po przebudzeniu!
- Co?!- prawie krzyknąłem.
- Tak naprawdę nic mu nie powiedzieliśmy- Harry zwrócił się do Liam'a.
- Och, no to mamy problem.
- Muszę go zobaczyć!
- Nawet nie waż mi się wstawać, bo pożałujesz!
- Grozisz mi? Nawet mnie nie rozśmieszaj Tommo.
- W każdej chwili możemy zawołać pielęgniarkę i znowu dostaniesz jakiegoś głupiego jasia. - na jego czole widać było małe kropelki potu.
- Grozisz mi! - powiedziałem.- Świetny z Ciebie przyjaciel. Powiedz mi, jeśli Harry  leżałby w pokoju obok, to ty siedziałbyś bezczynnie? - Zapanowała cisza- No właśnie! Dlatego chcę go zobaczyć.- wściekłem się.
- Nialler my to rozumiemy, ale nie możesz wstać z łózka. - dołączył się Liam.
- To zróbcie coś - jęknąłem.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale pan Malik już się wybudził - powiedział lekarz.
- Co? A czy mogę iść do niego? - spytałem z nadzieją.
- Przykro mi, ale nie.
- Liam, Louis, Harry! Macie bojowe zadanie, a mianowicie w ciągu 10 minut macie mi tu sprowadzić Zayn'a, bo jak nie to sam do niego pójdę. Wiecie, że jestem zdolny.- kiedy skończyłem mówić, ich już nie było w pomieszczeniu. Jednak fajnie mieć takich przyjaciół. Przymknąłem oczy i zanuciłem - If I die young...

Witam z rozdziałem 25! Tak tak wiem, nudny, ale w sumie musiałam to wszystko napisać, może nie tak szczegółowo, ale musiałam. Mam problem z tymi szczegółami ;/
Może macie jeszcze pomysł na tego bloga, albo coś innego?
Przypominam o moim 2 blogu -> http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/
i o blogu mojej przyjaciółki -> http://www.one-direction-love-and-basketball.blogspot.com/
Kontakt możecie mieć ze mną poprzez tt-> Eliza_B1D
albo aska -> http://ask.fm/ElizaB1D
DO ZOBACZENIA! <3

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 24

Okej jest rozdział, w sumie chciałam go napisać wcześniej, ale ta cała sprawa z TMHT no sami rozumiecie. W sumie szkoda, że tak mało komentarzy, ale zwalam to na siebie, że tak późno dodałam. Chciałam jeszcze powiedzieć, że teraz to na prawdę zbliżamy się do końca. Jak widać było zaczęłam zmieniać, dopisywać itd, ale pomysłów już nie mam. Planuję jeszcze 2 max 3 rozdziały + epilog.
Teraz zapraszam do rozdziału! :D

Samolot linii British Airways z Londynu do Amsterdamu* numer 123 odlatuje za 20 minut. - usłyszałem głos kobiecy przez głośniki. Znajdowałem się na terminale. Już postanowiłem, chcę wyjechać. Zmienić coś w swoim życiu. Będzie to trudne, to jest pewne. Boli mnie tylko to, że nie pożegnałem się z chłopakami. A co z Niall'em zapytacie?  Zakończony rozdział. Bo  w sumie po co mam to ciągnąć? I ja jestem nieszczęśliwy i on. O to chyba w związku nie chodzi, prawda? Podszedłem jeszcze przed lotem do kiosku kupić sobie coś do picia. Przez ten pośpiech nie zdążyłem się zaopatrzyć w napój. 11:35. Mam 15 minut do odlotu. Wolnym krokiem zbliżyłem się do drzwi, które prowadziły do samolotu. Dałem kobiecie bilet i pokazałem paszport. Teraz albo nigdy- pomyślałem i przekroczyłem próg.
Siedziałem już w samolocie. Koło mnie było wolne miejsce. Zacząłem wyobrażać sobie, jakby to było, gdyby był tu ze mną Nialler. Uśmiechnąłem się do siebie. 5 minut dzieli mnie od nowego życia, zawsze mogę się jeszcze wycofać. Później nie będzie możliwości. Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego przyjaciela- Liam'a.
- No hej Li, przepraszam, że się z Wami nie pożegnałem, ale...
- Zamilcz!
- Okej- powiedziałem zdziwiony- coś się stało?
- Wysiadaj z samolotu!- rozkazał mi.
- Liam nie. Chcę zacząć nowy dział w....
- Nie obchodzi mnie to, wysiadaj.
- Posłuchaj Payne albo mi powiesz o co chodzi albo się stąd nie ruszam, masz 4 minuty.
- Niall jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie, potrzebuje dawcy nerki, bo inaczej umrze za tydzień. Potrzebuje Ciebie, tak samo jak ty potrzebujesz go, więc zabieraj swoje manatki i przyjeżdżaj. Więcej takiej możliwości nie będzie. Chociaż pożegnaj się- szepnął na koniec załamany. Łzy poleciały mi ciurkiem, nie mogąc nic powiedzieć, rozłączyłem się. Wziąłem swoje rzeczy i podszedłem do drzwi. Były zamknięte. Usłyszałem znowu ten piekielny głos- Prosimy zająć swoje miejsca i zapiąć pasy. Zaraz odlatujemy.
- Nie! - krzyknąłem jakby miało to coś dać. Wszyscy się na mnie spojrzeli. - Kurwa, niech ktoś otworzy te drzwi. - Nikt się nie ruszył. Wtedy wpadłem na pewien pomysł- Tu jest bomba atomowa!- Poskutkowało, ludzie podeszli do drzwi i zaczęli w nie walić. Od drugiej strony ktoś otworzy,ł  wszyscy wybiegli jak huragan. Nawet nie szukałem swojej walizki, były tam tylko ubrania, które zawsze mogę kupić, a Niall'a nikt nie zastąpi.

* Oczami Liam'a *

- I co? - podszedł do mnie Louis, który obejmował płaczącego Harry'ego.
- Rozłączył się. Już odleciał.- powiedziałem zrezygnowany i usiadłem na krześle szpitalnym, obok łóżka Niall'a.
- Co?!- Haz oderwał się od Louis'a. Jak on mógł? Zabiłbym go teraz  z chęcią.
- Spokojnie Harreh.- Loczek z powrotem się w niego wtulił.
- Ale na prawdę, gdyby jakimś cudem teraz tutaj wbiegł, to zmasakrowałbym mu tę buźkę.
W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask drzwi.
- O Boże! Miało być ciszej- powiedział zadyszany Mulat.
- No to możesz mu coś zrobić Harry- zwróciłem się do mojego przyjaciela. Ten tylko spojrzał na mnie zdziwiony, a zarazem szczęśliwy.
- Co ty tu robisz?
- Musiałem go zobaczyć.- Zayn uśmiechnął się do nas niewinnie i usiadł na brzegu łóżka. - Co z nim? - spytał ze łzami w oczach.
- W sumie nie wiemy, lekarz stwierdził, że jak nie jesteśmy z rodziny to nic nam nie powie, a ogólnie do jego rodziców nie można się dodzwonić. W sumie tylko dowiedzieliśmy się, że upił się tak, że jego nerka tego nie wytrzymała.
W tym samym momencie wbiegła Niall'a mama do pokoju.
- Moje dziecko!- Rzuciła się na syna.
- Niech pani uważa- mruknął Malik.
- A ty co tu przepraszam robisz? Nie za mało Ci jego cierpienia?
- Co?- spytał ze zdziwieniem w oczach.
- Dzwonił do mnie przed  tym jak trafił do szpitala i mówił, że jego życie straciło sens przez Ciebie.
Widziałem jak w Zayn'ie gotuje się gniew, musiałem coś zrobić.
- Niech pani wróci do domu i się prześpi. W końcu jechała pani kilka godzin. My tu będziemy ciągle siedzieć, więc zadzwonimy do pani gdybyśmy się czegoś dowiedzieli.
- No dobrze, może mały odpoczynek dobrze mi zrobi- spojrzała z pogardą na Mulata, a ten  w odpowiedzi prychnął.
- A i mam jeszcze jedno pytanie. Wie pani co Niall'owi się stało?
- Po wypiciu alkoholu jego jedna nerka przestała pracować, a druga dostała zatoru czy coś w tym stylu. Ta jedna jest do operacji, a druga jest już sprawna, bo rozpuścili to czy Bóg wie co. No to do zobaczenia chłopcy.- Uśmiechnęła się do nas ciepło, oczywiście pomijając Zayn'a.
W jakimś stopniu zabolało to Malika, jestem tego pewien. Staliśmy tak w bez ruchu, kiedy to Zayn opadł na łóżku  Horan'a i wziął go za rękę.
- Dlaczego go zostawiłeś? Przecież go kochasz?- spytał kędzierzawy.
- Słyszałeś takie powiedzenie: Jeżeli kogoś kochasz, pozwól mu odejść.?
- No tak, ale co to ma do Waszej sytuacji?
- Myślałem, że jeżeli pozwolę mu odejść, będzie szczęśliwszy.
- Ale to ty odszedłeś- rzekł Harry, powodując mały uśmiech na mojej twarzy.
- O Jezu Harry, nie czepiaj się. W takim razie nie wiem, lepiej?
- W sumie to nie- opadł zrezygnowany na krzesło.
- W takim razie nie dogodzę Ci, przykro mi.- Harry ponownie wstał z siedzenia, tym razem podszedł do Zayn'a i go przytulił.
- Będzie dobrze Zaynie, zobaczysz- I tak jak myślałem, obydwaj się rozpłakali. Trwało to z dobre 10 minut, kiedy w końcu się uspokoili.
- Myślicie, żeby mu pokazać? - palnął Louis.
- Co? - spojrzał na nas Mulat ze zdezorientowaniem.- O czym mówicie?
- Bo w sumie Niall napisał piosenkę i nie wiemy Ci ją pokazać- powiedziałem.
- Pokażcie.
- Ech, no dobra. - Lou podał zwiniętą w rulon kartkę papieru.

If I die young bury me in satin
Lay me down on a bed of roses
Sink me in the river at dawn
Send me away with the words of a love song 
oh oh oh oh 


Lord make me a rainbow, I’ll shine down on my mother
She'll know I’m safe with you when she stands under my colors, oh and
Life ain't always what you think it ought to be, no 
ain't even grey, but she buries her baby

The sharp knife of a short life, well 
I’ve had just enough time


And I’ll be wearing white when I come into your kingdom
I’m as green as the ring on my little cold finger

I have  known the lovin' of a men
But it is felt nice when he was holding my hand
There’s a men here in town says he’ll love me forever
Who would have thought forever could be severed by


The sharp knife of a short life, well 
I’ve had just enough time


If I die young bury me in satin
Lay me down on a bed of roses
Sink me in the river at dawn
Send me away with the words of a love song 
oh oh 

( tekst zmieniony na potrzebę opowiadania)

- Czy.... czy to było do mnie?- spytał?
- Chyba...
-Muszę się przewietrzyć- wziął kurtkę i wybiegł. I znowu zapanowała ta cisza, której nikt nie chciał przerwać. Louis ponownie tulił do piersi Harry'ego, a on cicho pochlipywał i na końcu ja, zatopiony myślami...

* Oczami Zayn'a *

Wybiegłem na dwór, musiałem odetchnąć. On naprawdę nie ma co robić, tylko pisać piosenki o śmierci? Przecież on nie umrze, nie może. Po raz któryś dzisiejszego dnia wyciągnąłem papierosa  z paczki. Ostatnio coraz więcej palę, ale nikt przecież nie musi o tym wiedzieć, nie? Chodziłem w tę i z powrotem. Trzeba znaleźć Niall'owi dawcę. W ciągu dwóch tygodni... Kurwa, to jest w ogóle możliwe? Niby cuda się zdarzają, ale w tym wypadku to sam Bóg musiałby go ocalić, chyba, że... - nie dokończyłem swojej myśli, bo już biegłem na górę do pokoju szpitalnego. Zastałem w nim lekarza i chłopaków.
- Macie już dawcę?- wypaliłem bez ogródek.
- Nie, ale ciągle szukamy.
- Mogę się zbadać? Wiem, że jest małe prawdopodobieństwo, ale chcę spróbować.- Lekarz zlustrował mnie od czubka głowy, aż po stopy.
- No dobrze, chodź za mną. 
Doktorek rozsiadł się na swoim fotelu.
- Pobierzemy Ci krew, jeżeli będzie zgodna z grupką krwi pana Horan'a, zrobimy dodatkowe badania, dobrze?
- Tak.
- Więc, Rachel pobierz temu młodzieńcowi krew.

* Tydzień później *

Nic nie wiadomo. Te słowa słyszę codziennie. Mamy czekać. Minął już tydzień, a jest coraz gorzej. Teraz Niall'owi doszły problemy z wątrobą, których nie można leczyć póki, nie będzie miał przeszczepu. Jestem u niego codziennie, całymi dniami i w nocy też. Chłopaki martwią się o mnie, bo mało jem, schudłem i ciągle pale, ale nie umiem go zostawić. Co chwilę powtarzam mu jak bardzo go kocham i jak przepraszam go za wszystko, że nigdy go nie zostawię, chyba że da mi to do zrozumienia. Wiem, że nie odwrócę czasu jak i losu, dlatego staram się to nadrobić, dennie to brzmi, nie? Pewnie jesteście ciekawi, co z moimi wynikami. Sam chciałbym wiedzieć. Co chwila chodzę na jakieś badania, ale doktor niech chce mi powiedzieć, czy jest jakakolwiek szansa. Teraz właśnie leżę koło Niall'a i śpiewam mu. Wiem, że lubił mój głos, ale rzadko kiedy śpiewałem. Nuciłem właśnie naszą ulubioną piosenkę, kiedy ktoś zakłócił nasz błogi spokój. W drzwiach pojawiła się Emma.
- Wiedziałam, że to się tak skończy- warknęła.
- Cześć Emma, też miło mi Cię widzieć.- uśmiechnąłem się lekko.
- Rozumiem, że on wygląda makabrycznie, ale ty? Chodząca śmierć. Czy wy jeszcze kiedyś będziecie szczęśliwi? 
- Chciałbym to wiedzieć.
Po chwili przyszedł do sali lekarz z chłopakami. Wszyscy stanęli w kółku.
- Zebrałem wszystkie Twoje wyniki Zayn i okazało się, że możesz być dawcą.
- Co? - Podskoczyłem.- Naprawdę? 
- Tak.
Zaczęliśmy się ściskać z chłopakami i jednocześnie płakać, nawet dr Mike się wzruszył.
- To kiedy operacja?- spytałem.
- Juto z samego rana.
- Widzisz Niall? Przejdziemy przez to razem, tak jak powinniśmy zrobić to już dawno temu.

* Jakby ktoś nie wiedział Amsterdam to stolca Holandii 

Jezu już jest prawie 23 xD Znowu nie udało mi się dodać wcześniej, echhh. I ogólnie ten rozdział mi się nie podoba stylistycznie. Jakieś takie wszystko to zagmatwane, przepraszam również za powtórzenia i błędy ;/
Chciałam powiedzieć, że dodałam dzisiaj bohaterów na moi 2 blogu, tym razem o Narrym ->http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/
I moja przyjaciółka prowadzi bloga wraz ze mną, mogę Wam zdradzić, że wystąpi tam bromance, który będę to ja opisywać -> http://www.one-direction-love-and-basketball.blogspot.com/

Do zobaczenia, za tydzień. Niech 1D będzie z Wami <3

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 23

Tak jak obiecałam, odpowiem na Liebster Awards i The Versatile Blogger.

1.  http://love-me-or-fuck-off.blogspot.com/p/liebster-award.html

1. Skąd zaczerpnęłaś pomysł na swojego bloga?
W sumie to nie wiem, po przeczytaniu innych blogów.

2. Od jakiego czasu piszesz?
Od września 2012

3. Kto/co jest Twoją inspiracją?
Wszystko po trochu.

4. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za kilka/kilkanaście lat?
Będę neurochirurgiem *.*

5. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Tak

6. Czytasz książki? Jeśli tak to jaka jest Twoja ulubiona?
Czytam. Może triumf chirurgów. Kontakty z duchami. Co dr house wie o medycynie. Harry Potter.

7. Ulubiony zespół/wykonawca.
One Direction, Ed Sheeran,  Little Mix

8. Co jest dla Ciebie najważniejsze?
Rodzina, przyjaźń.

9. Czemu ufasz bardziej? Sercu czy rozumowi?
Rozumowi.

10. Masz już plany na wakacje? Jeśli tak to jakie?
Chciałabym pojechać do Anglii albo Francji.

11. Czytasz mojego bloga? Jeśli tak to czy on Ci się podoba.
Przepraszam, ale nie. Nie mam czasu, ale postaram się przeczytać.

2. http://teenage-dream-with-one-direction.blogspot.com/

1. Ulubiona płyta 1D.
Take me home.

2. Ulubiona liczba.
4

3.  Ulubiona emotikonka.
*.*

4.  Komputer/laptop?
Laptop.

5. Jesteś blondynką czy brunetką.
Brunetką.

6. Masz jakieś zwierzątko, jak tak to jakie i jak się nazywa?
Nie mam.

7. Wolisz spódnice, spodnie czy sukienki?
Spodnie.

8. Popierasz bromance chłoaków? Jeśli tak to które.
Larry, Ziall ewwntualnie Narry. 

9. El, Dan czy Perrie? I dlaczego?
Wszystkie mogą być. Najbardziej lubię Danielle, bo wydaje się być normalna, a najmniej Eleanor, po prostu.

10. (Nie mam zielonego pomysłu o co zapytać) Lubisz kurczaka?
Taaak... xD

11. (Nadal nie wiem co napisać) Według Cb Larry to bromance czy romance?
Romance c;

Teraz The Verstatile Blogger.

Każdy nominowany powinien:

  1.  Podziękować nominującemu na jego blogu 
  2.   Pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
  3.  Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
  4.  Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
  5.  Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
W sumie jakby ktoś nie wiedział.

Dostałam 3 nominacje od:


  • Ada Kras --> http://nie-spelnione-obietnice.blogspot.com/
  • AnnHoran --> http://my-dreams-to-fulfill.blogspot.com/
  • Czekoladka . --> http://angelisirresistible.blogspot.com/
Tak więc dziękuję wszystkim z całego serduszka <3

7 faktów o mnie:
  1. Chodzę do 2 gimnazjum.
  2. Jestem krótko widzem. 
  3. Jestem uzależniona od dr. housa i archiwum x
  4. W przyszłości będę lekarzem.
  5. Przyjaciółki, koleżanki uważają, że jestem dziwna.
  6. Kiedy w nocy nie mogę spać, patrzę na księżyc, gwiazdy, ogólnie niebo.
  7. Interesuje się zjawiskami paranormalnymi. 
Blogi, które ja nominuje:
  • http://peter-pan-series.blogspot.com/
  • http://i-hate-you-and-love-you.blogspot.com/
  • http://blackandwhite1d.blogspot.com/
  • http://shouldletyougo.blogspot.com/
  • http://storywithlarry.blogspot.com/
  • http://my-reality-is-your.blogspot.com/
  • http://www.larry-beautiful.blogspot.com/
  • http://www.directioners-paradise.blogspot.com/
  • http://stones-taught-me-to-fly.blogspot.com/
  • http://wanna-hold-you.blogspot.com/
Teraz zapraszam na  rozdział:

* Oczami Zayn'a *


Całą noc nie spałem. Myślałem o Niall'u i gdzie on może być. Nurtowały mnie takie pytania jak: Dlaczego poszedł, co tam robi i kiedy wróci.  Dochodziła już dziewiąta, kiedy usłyszałem trzask drzwi wejściowych.- Niall? Jak ty wyglądasz? - dobiegł mnie głos Liam'a.- Niall? Wiesz która godzina? - dołączył się Louis.- Wiem - burknął- A co wy jesteście moimi matkami?-  Idź się ogarnąć, zanim zobaczy Cię...- Harry nie dokończył, bo stanąłem w progu pokoju tak, że wszystkie oczy, skierowały się ma mnie.
- Niall? Gdzie byłeś? - spytałem cicho.
- Nie Twój zasrany interes - chciał iść do swojego pokoju, ale zatrzymałem go.
- Jednak wydaje mi się, że mój też. Martwiłem się.
- No proszę. Wielki Zayn, który przeleciał tyle dziewczyn martwi się o mnie? Jestem zaszczycony.
- Zayn, zostaw go, jest pijany, nie ma sensu.- poklepał mnie po ramieniu Liam.
- Nadal nie wiem, gdzie byłeś- powiedziałem już spokojniej.
- Ja? A ja byłem u dziewczyny i pieprzyliśmy się całą noc-rzekł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i zamknął drzwi przed moim nosem.
- Że kurwa co? - krzyknąłem, czując jak do kącików oczu zbierają mi się łzy. 
- Słyszałeś!- usłyszałem jego głos, dobiegający zza drzwi.
- Nie no nie wierzę - szepnąłem do siebie. Wziąłem kurtkę i wybiegłem z domu. Nie zamierzałem siedzieć w nim dłużej. Jak on mógł? No dobra, ja też go zdradziłem i to kilkakrotnie, ale z bólu, z myślą, że mogłem go już na zawsze stracić. A on? Zrobił mi to na złość? I kurwa, co ja mam teraz zrobić? Przecież nawet jak mu powiem, że mu wybaczam, to on w takim stanie mnie wyśmieje. Wybiegłem na świeże powietrze. Zatrzymałem się przed drzwiami i zaczerpnąłem tlenu. Nie wiedząc, dokąd pójść, postanowiłem iść przed siebie. Krople deszczu spadały na moje jak  zawsze dobrze ułożone włosy, ale to nie miało znaczenia. Już nie. Zawsze stroiłem się dla osób, które podobały mi się. Teraz, już nie muszę. Bo osoba, którą naprawdę kocham, zdradziła mnie, olała i na dodatek nic sobie z tego nie robi. To boli i to cholernie. Oddałbym mu wszystko, a nawet i więcej. Jest moim promykiem, w takie dni jak teraz, kiedy jego uśmiech potrafi rozświetlić zachmurzone niebo. Pogoda, chyba odzwierciedla mój nastrój. Kto by pomyślał, że Zayn Malik, największy kobieciarz, idzie teraz przez puste uliczki, płacząc. Żałosne. Nurtuje mnie jedno pytanie. Czy naprawdę na to zasłużyłem? Czy moje życie jest na tyle beznadziejne, że muszę co chwilę dostawać kopa w dupę, żeby oprzytomnieć, ale i tak nic to nie pomaga. I tak ciągle popełniam te same błędy.Nie patrzyłem na drogę. Nie obchodziło mnie, że popychałem jakieś pojedyncze osoby. Czułem
pustkę. Znowu. Jeszcze jakiś czas temu zapewne poszedłbym z pierwszą lepszą dziewczyną do łóżka, ale teraz nie. A mówi się, że ludzie się nie zmieniają. Nie zgadzam się z tym. Ja się zmieniłem i to wszystko przez Niall'a, a raczej dzięki niemu. Potrąciłem następną osobę. Ta jednak dała o sobie znać.
- Uważaj jak chodzisz palancie.
Postanowiłem zaszczycić tę osobę moim spojrzeniem i ku mojemu zdziwieniu była to Emma.
- Emma?
- Zayn?! Ty się nigdy nie nauczysz chodzić. - powiedziała zmieszana.
- Co ty w taką pogodę robisz na zewnątrz?
- O, teraz się martwisz?
- Przestań, to i tak nie jest moje dziecko.
- Jest, ale nie zamierzam się z Tobą o to  kłócić. Wmawiaj sobie, a poza tym Niall wie, że to prawda. A no właśnie co tam u Niego? - na samo wspomnienie jego imienia poczułem jak łzy zlatują mi po policzku.
- Wszystko okej?
- W sumie to nie, nieważne.
- Co zrobiłeś?- widać, że się zdenerwowała.
- Zdradził mnie...- sapnąłem.
- On? Musiałeś go sprowokować.
- Możliwe. Mam prośbę, wiem, że to egoistyczne i w ogóle, ale czy mógłbym u Ciebie przenocować? - Zastanawiała się. W sumie co mam się dziwić, zostawiłem ją.
- Okej, ale pod jednym warunkiem, w sumie kilkoma- Teatralnie wywróciłem oczami i pokiwałem głową, żeby kontynuowała. - Śpisz na kanapie, nie jęczysz i marudzisz, pomagasz mi i wracasz szybo do Niall'a i macie się pogodzić. Taki przyjaciel to naprawdę skarb. - przytaknąłem i poszedłem z nią do domu.

* Następnego dnia *

- Niall wstawaj, jest 13!
- Spieprzaj - mruknąłem.
- Nawet nie zaczynaj i tak już wszystko spieprzyłeś.
- O czym ty mówisz?- leniwie usiadłem na łóżku.
- Trzeba było tyle nie pić. - powiedział Liam i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił ze szklanką wody i tabletkami.
- A co zrobiłem?
- Nie denerwuj mnie, nic nie pamiętasz? - zapytał załamany.
- Nieee.
- Nawet tego, że zdradziłeś Zayn'a i mu to wszystko wygarnąłeś?
- Co?!- wstałem z łóżka i poczułem przeszywający ból w skroniach. Gdzie on jest?
- Dobre pytanie. Wczoraj wyszedł i do tej pory nie wrócił.
- Kurwa- podszedłem do szafy i wziąłem jakiś ubrania.
- Gdzie idziesz? Nawet nie wychodź w takim stanie.
- Muszę go znaleźć. -  W tym samym momencie w progu drzwi stanął Malik.
- Li zostawisz nas?- spytałem.
- Tak

- Zayn ja...
- Przestań.
- Dasz mi wyjaśnić?- spytałem łamiącym się głosem.
- Niby co?
- Moje zachowanie...
- A co tu wyjaśniać? Zachowałeś się jak chuj. Czy ty  w ogóle traktujesz mnie poważnie?
- Mógłbym o to samo zapytać- burknąłem.
- Sam widzisz. To nie ma sensu.
- Że niby zrywasz ze mną? - stałem i patrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczami.
- A masz lepszy pomysł - Nastała cisz. - No właśnie. A myślałem, że chociaż trochę Ci na mnie zależy, ale jak zawsze myliłem się- wytarł łzy z twarzy i wyszedł.
- Zayn, czekaj! - krzyknąłem.
- Za długo czekałem Horan, za długo. - Poczułem falę gniewu, która rozchodziła się po moim ciele.
- Aha, czyli mam rozumieć, że to jest tylko moja wina?
- A nie?
- No... - patrzyłem na niego jak na debila- Chciałbym zaznaczyć, że to ty mnie zdradzałeś, żeby to chociaż raz, ale nie ty żyjesz mottem- Będę ruchać wszystko co się rusza. Gdybyś wczoraj nie zaczął, wyglądałoby to inaczej.
- Możliwe, ale ty też nie wyglądasz jakbyś żałował. A to co rano odstawiłeś przeszło wszystko.
- Mam rozumieć, że teraz jest ten moment, jak każdy z nas mówi coś na drugiego? Wybacz, moja lista nie ma końca. Ile razy mnie zostawiłeś i to jak byłem w złym stanie? Ale to się nie liczy. Bo tylko chodzi o mnie i o to, że ja popełniłem błąd. Jeden! A ty do cholery jasnej ile? Powiedz mi, co jeszcze przede mną ukrywasz.
- Nie jestem gejem, okej!
- Nie wierzę...- czułem jak robię się czerwony ze złości- Ile jeszcze chciałeś to ukrywać? Japierdole, czy ty masz jakieś uczucia? Czy wszystkie słowa jakie mówisz są puste? Chociaż w sumie dobrze, że mi to powiedziałeś, bo ja też chciałem Ci oświadczyć, że nie jestem gejem. Tylko ja się dowiedziałem o tym wczoraj, a ty co? Przez 5 minut czułeś się gejem? Gratuluję. Obyś się smażył w piekle Malik.- rzuciłem i zamknąłem się w pokoju.
- Wiesz ja jednak sądzę, że to matka Cię wyrzuciła z domu. Nikt nie wytrzyma z Tobą długo, nawet Twoja własna rodzina.
- Nie mieszaj w to mojej rodziny- wybuchłem. Znamy się już trochę, a ty tak naprawdę nic o mnie nie wiesz! Już zapomniałeś o mojej chorobie. Zapomniałeś jak nasza znajomość się zaczęła, a tym bardziej potoczyła? Myślisz, że tylko Tobie było trudno? Nie wiesz przez co przeszedłem wcześniej. Dobra, nie masz rodziców i mieszkałeś w sierocińcu i tyle. Teraz masz normalne życie i będziesz żyć sobie jeszcze z 50 lat, a ja? A ja mam może z rok życia, bo nie mam dawcy na nerkę. No, ale tu chodzi tylko o Ciebie  bo ty tu jesteś najbiedniejszy. Jesteś cholernym egoistą. Myślałem, że będę mógł Ciebie zmienić, ale jednak to nie jest możliwe. Ludzie się nie zmieniają, tylko po prostu brną w swoje kłamstwa, żeby udowodnić swoją rację i po co?
- A ty byłeś naprawdę taki głupi, żeby myśleć, że mógłbym coś poczuć do takiego śmiecia jak ty?
- Wynoś się- powiedziałem drżącym głosem  Widziałem ogień w jego oczach, nienawiść, obrzydzenie. - Po co wracałeś? Mogłeś zostać u swojej siostry i żyłbym w przekonaniu, że nie jesteś mi potrzebny do szczęścia, ale nie. Ty musiałeś wrócić, kłamać dalej, a ja Ci ciągle wierzyłem i żyłem nadzieję, że będziemy idealną parą. A tak to znowu się skończy, znowu będę cierpieć, bo znowu odeszła osoba, którą kocham. Jak o to Ci chodziło to gratulacje, udało Ci się któryś raz popsuć moje życie- mówiłem przez płacz którego już nie kontrolowałem.
- Niall, ja nie chciałem. Przepraszam, poniosło mnie. Wcale tak nie myślę.
- Ile razy to już słyszałem? -  Po raz pierwszy od naszej kłótni spojrzałem szczerze w jego oczy. Były piękne, zresztą jak zawsze. Ta sama czekolada, w której się zakochałem. Zapytacie się czy kłamałem. Tak. Kocham go, a seks z tą dziewczyną był tylko stosunkiem. On też spojrzał w moje oczy. Też płakał.
- To mnie przerasta. Nie powinienem się angażować w żaden związek, a tym bardziej z taką osobą jak ty. Przepraszam, że zjebałem Ci życie. Zapomnij o mnie. Ułóż sobie życie  Wracam do Holandii. A i jeszcze jedna rzecz. Wszystko co powiedziałem było kłamstwem. Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie. Jedno uczucie jest silniejsze od drugiego i nie potrafię wybrać. Żegnaj. Przepraszam chłopaki. Obiecałem Wam, że się nim zajmę. Znowu zawiodłem. Teraz to wy musicie się nim opiekować.- Po tych słowach wyszedł i zostawił mnie samego, znowu. Z bezsilności zsunąłem się na podłogę i zacząłem płakać. Chłopcy usiedli w kole i po kolei mnie pocieszali, bluzgając na Zayn'a. Nie obwiniałem go aż tak bardzo. Bardziej chyba siebie. To ja najpierw się w nim zakochałem.


*
- Nialler. Przestań wylewać tyle łez. Zapomnij. Obydwaj postąpiliście źle. Nie będę wytykał palcem, którego to większa wina, ale w jedynym zgadzam się z nim . Musisz sobie ułożyć życie - Louis  przytulił mnie do siebie. 
- Łatwo Ci mówić. Ty masz Harry'ego.- powiedziałem, wtulając się do jego ramienia.
- Wiem, że to nie pocieszające, ale to dzięki Wam zdaliśmy sobie sprawę, co do siebie czujemy. Trafiłeś na niego w złym momencie. Zayn jest trudnym człowiekiem, ale jestem pewny, że żałuje, ale nie wróci. Nie po tym wszystkim. Jest tchórzem. Wie, że Cię zranił i nie popełni tego samego błędu. 
- Nie pocieszasz. - mruknąłem. 
- Sorki, idź się może przejść, co? Słońce wyszło.
- To nie jest zły pomysł.
- Niall!  Masz gościa- usłyszałem głos Hazy- podszedłem ślamazarnym krokiem do korytarza.
- Emma? Co ty tu robisz. Nie powinnaś się przemęczać.
- Och przestań. Powiem Ci, że strasznie wyglądasz- poczochrała mnie po włosach. 
- Wiem.- uśmiechnąłem się lekko.
- Chciałam się zapytać czy pogodziliście się.
- A ty skąd wiesz, że się pokłóciliśmy?- spytałem z zaciekawieniem.
- Wczoraj Zayn u mnie nocował, więc jak?
- W sumie to zerwaliśmy i on wyjeżdża do Holandii.
- Co?! Aż muszę usiąść... Ale jak to?
- Pokłóciliśmy się.
- I tyle? To koniec? Znam Malika i naprawdę myślałam, że w końcu będziecie mogli być w normalnym związku. A ten chuj znowu Cię zostawił?
- To nie tylko jego wina.
- Ale jego największa.- nic nie odpowiadając wtuliłem się w nią.
- Nie dam rady bez niego. 
- Dasz, masz mnie i chłopców. - uśmiechnęła się czule.- a teraz wybacz,ale idę do lekarza na usg.
- Pójść z Tobą?
- Nie, nie będziesz ze mną stać w tych kolejkach.
- A który to miesiąc?- spytał się Liam.
- Siódmy. No dobra to ja lecę, cześć chłopaki!
- Siema- krzyknęliśmy wszyscy
- Wydaje się być naprawdę spoko ta Emma. Tak jakby zmieniła się.
- To przez ciążę.

*  
- Barman! Następną kolejkę- krzyknąłem 
- Hej mały, nie za dużo już? To już jakaś 7.
- Słuchaj- zacząłem- ja Ci płacę ty mi nalewasz.- Barman chwilę na mnie popatrzył, jakby nie do końca rozumiejąc moje słowa i po chwili przyniósł mi następną do połowy nalaną szklankę whisky.
Po dziesiątej kolejce zacząłem mieć jakieś halucynacje. Wszędzie widziałem twarz Zayn'a.
- To się źle dla mnie skończy.- szepnąłem do siebie.
- Barman.- ponagliłem chłopaka ruchem ręki. - Chcia...
- Nie- przerwał mi.
- Ale...
- Nie, proszę stąd iść. Nie dam panu 11 kolejki. Zrozumiano?
- Tsaaa. - Wstałem z obrotowego krzesła i próbowałem wyjść z klubu, co było naprawdę trudne. W pewnym momencie poczułem zawroty w głowie. Wyszedłem na powietrze i zaczerpnąłem powietrza. Nie polepszyło mi się. Kucnąłem. Było tylko gorzej. Zacząłem widzieć mroczki prze oczami. Szybkim ruchem ręki zmierzyłem sobie puls. Przyspieszony. Obok mnie przechodziła jakaś para.
- Przepraszam, możecie mi pomóc?- Niepewnie spojrzeli na mnie i podeszli.
- Coś się stało?
- Posłuchajcie: Chorują na niewydolność nerek, możliwe, że mam teraz jakiś zator i moja nerka równie dobrze może wybuchnąć. Zadzwońcie po karetkę, bo gdzieś za minutę stracę przytomność. Możecie im powiedzieć, że choruję na ostrą niewydolność nerek. 30 sekund później usłyszałem krzyk dziewczyny i kątem oka zobaczyłem zbiorowisko wokół mnie. Lekko się uśmiechnąłem. Może śmierć jest najlepszym zakończeniem mojego nędznego życia?

Przepraszam, że tak późno, ale cały weekend nie było mnie praktycznie w domu. Rozdział trochę zagmatwany. Mi w ogóle się nie podoba, ale liczę na wasze opinię. Dziękuję za 16 komentarzy i za 15 000 wyświetleń. Po prostu nie wierzę *.*
1. Tak jak ankieta pokazuje wygrywa 5, czyli .Harry w w 3 klasie gimnazjum przenosi się do szkoły i klasy Niall'a. Niall daje mu korki.Nie mają zbyt dobrych kontaktów. Potem trafiają do liceum do tej samej klasy. Myczek jest w tym taki, że dyrektorem tego liceum jest tata Harry'ego. Szablon mam już gotowy. Tamte pomysły zostawię może na shota, albo innego bloga.
2. Chciałam jeszcze coś napisać na temat jednego komentarzu. Opowieść o Narrym nie jest moją decyzją, tylko to wy głosowaliście na ten bromance.
3. Moja przyjaciółka prowadzi bloga. Można powiedzieć, że trochę jej pomagam, ale to ona wszystko pisze. Sądzę, że to będzie opowiadanie inne od wszystkich. A o to krótki opis :
Siedemnastoletnie dziewczyna, o imieniu Sue jedna z większych fanek koszykówki. Pewnego dnie zapoznaje się z najlepszymi koszykarzami w Ameryce. W innej sytuacji poznaje boysband One Direction. Kogo wybierze? Piosenkarza czy koszykarza? Co z tego wyniknie? Gorący romans czy  może miłość? Zobaczcie sami.  --> http://www.one-direction-love-and-basketball.blogspot.com/
4. A no i to jest link do mojego drugiego bloga. Zacznę go po skończeniu tej historii -->  http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/