Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 24

Okej jest rozdział, w sumie chciałam go napisać wcześniej, ale ta cała sprawa z TMHT no sami rozumiecie. W sumie szkoda, że tak mało komentarzy, ale zwalam to na siebie, że tak późno dodałam. Chciałam jeszcze powiedzieć, że teraz to na prawdę zbliżamy się do końca. Jak widać było zaczęłam zmieniać, dopisywać itd, ale pomysłów już nie mam. Planuję jeszcze 2 max 3 rozdziały + epilog.
Teraz zapraszam do rozdziału! :D

Samolot linii British Airways z Londynu do Amsterdamu* numer 123 odlatuje za 20 minut. - usłyszałem głos kobiecy przez głośniki. Znajdowałem się na terminale. Już postanowiłem, chcę wyjechać. Zmienić coś w swoim życiu. Będzie to trudne, to jest pewne. Boli mnie tylko to, że nie pożegnałem się z chłopakami. A co z Niall'em zapytacie?  Zakończony rozdział. Bo  w sumie po co mam to ciągnąć? I ja jestem nieszczęśliwy i on. O to chyba w związku nie chodzi, prawda? Podszedłem jeszcze przed lotem do kiosku kupić sobie coś do picia. Przez ten pośpiech nie zdążyłem się zaopatrzyć w napój. 11:35. Mam 15 minut do odlotu. Wolnym krokiem zbliżyłem się do drzwi, które prowadziły do samolotu. Dałem kobiecie bilet i pokazałem paszport. Teraz albo nigdy- pomyślałem i przekroczyłem próg.
Siedziałem już w samolocie. Koło mnie było wolne miejsce. Zacząłem wyobrażać sobie, jakby to było, gdyby był tu ze mną Nialler. Uśmiechnąłem się do siebie. 5 minut dzieli mnie od nowego życia, zawsze mogę się jeszcze wycofać. Później nie będzie możliwości. Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego przyjaciela- Liam'a.
- No hej Li, przepraszam, że się z Wami nie pożegnałem, ale...
- Zamilcz!
- Okej- powiedziałem zdziwiony- coś się stało?
- Wysiadaj z samolotu!- rozkazał mi.
- Liam nie. Chcę zacząć nowy dział w....
- Nie obchodzi mnie to, wysiadaj.
- Posłuchaj Payne albo mi powiesz o co chodzi albo się stąd nie ruszam, masz 4 minuty.
- Niall jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie, potrzebuje dawcy nerki, bo inaczej umrze za tydzień. Potrzebuje Ciebie, tak samo jak ty potrzebujesz go, więc zabieraj swoje manatki i przyjeżdżaj. Więcej takiej możliwości nie będzie. Chociaż pożegnaj się- szepnął na koniec załamany. Łzy poleciały mi ciurkiem, nie mogąc nic powiedzieć, rozłączyłem się. Wziąłem swoje rzeczy i podszedłem do drzwi. Były zamknięte. Usłyszałem znowu ten piekielny głos- Prosimy zająć swoje miejsca i zapiąć pasy. Zaraz odlatujemy.
- Nie! - krzyknąłem jakby miało to coś dać. Wszyscy się na mnie spojrzeli. - Kurwa, niech ktoś otworzy te drzwi. - Nikt się nie ruszył. Wtedy wpadłem na pewien pomysł- Tu jest bomba atomowa!- Poskutkowało, ludzie podeszli do drzwi i zaczęli w nie walić. Od drugiej strony ktoś otworzy,ł  wszyscy wybiegli jak huragan. Nawet nie szukałem swojej walizki, były tam tylko ubrania, które zawsze mogę kupić, a Niall'a nikt nie zastąpi.

* Oczami Liam'a *

- I co? - podszedł do mnie Louis, który obejmował płaczącego Harry'ego.
- Rozłączył się. Już odleciał.- powiedziałem zrezygnowany i usiadłem na krześle szpitalnym, obok łóżka Niall'a.
- Co?!- Haz oderwał się od Louis'a. Jak on mógł? Zabiłbym go teraz  z chęcią.
- Spokojnie Harreh.- Loczek z powrotem się w niego wtulił.
- Ale na prawdę, gdyby jakimś cudem teraz tutaj wbiegł, to zmasakrowałbym mu tę buźkę.
W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask drzwi.
- O Boże! Miało być ciszej- powiedział zadyszany Mulat.
- No to możesz mu coś zrobić Harry- zwróciłem się do mojego przyjaciela. Ten tylko spojrzał na mnie zdziwiony, a zarazem szczęśliwy.
- Co ty tu robisz?
- Musiałem go zobaczyć.- Zayn uśmiechnął się do nas niewinnie i usiadł na brzegu łóżka. - Co z nim? - spytał ze łzami w oczach.
- W sumie nie wiemy, lekarz stwierdził, że jak nie jesteśmy z rodziny to nic nam nie powie, a ogólnie do jego rodziców nie można się dodzwonić. W sumie tylko dowiedzieliśmy się, że upił się tak, że jego nerka tego nie wytrzymała.
W tym samym momencie wbiegła Niall'a mama do pokoju.
- Moje dziecko!- Rzuciła się na syna.
- Niech pani uważa- mruknął Malik.
- A ty co tu przepraszam robisz? Nie za mało Ci jego cierpienia?
- Co?- spytał ze zdziwieniem w oczach.
- Dzwonił do mnie przed  tym jak trafił do szpitala i mówił, że jego życie straciło sens przez Ciebie.
Widziałem jak w Zayn'ie gotuje się gniew, musiałem coś zrobić.
- Niech pani wróci do domu i się prześpi. W końcu jechała pani kilka godzin. My tu będziemy ciągle siedzieć, więc zadzwonimy do pani gdybyśmy się czegoś dowiedzieli.
- No dobrze, może mały odpoczynek dobrze mi zrobi- spojrzała z pogardą na Mulata, a ten  w odpowiedzi prychnął.
- A i mam jeszcze jedno pytanie. Wie pani co Niall'owi się stało?
- Po wypiciu alkoholu jego jedna nerka przestała pracować, a druga dostała zatoru czy coś w tym stylu. Ta jedna jest do operacji, a druga jest już sprawna, bo rozpuścili to czy Bóg wie co. No to do zobaczenia chłopcy.- Uśmiechnęła się do nas ciepło, oczywiście pomijając Zayn'a.
W jakimś stopniu zabolało to Malika, jestem tego pewien. Staliśmy tak w bez ruchu, kiedy to Zayn opadł na łóżku  Horan'a i wziął go za rękę.
- Dlaczego go zostawiłeś? Przecież go kochasz?- spytał kędzierzawy.
- Słyszałeś takie powiedzenie: Jeżeli kogoś kochasz, pozwól mu odejść.?
- No tak, ale co to ma do Waszej sytuacji?
- Myślałem, że jeżeli pozwolę mu odejść, będzie szczęśliwszy.
- Ale to ty odszedłeś- rzekł Harry, powodując mały uśmiech na mojej twarzy.
- O Jezu Harry, nie czepiaj się. W takim razie nie wiem, lepiej?
- W sumie to nie- opadł zrezygnowany na krzesło.
- W takim razie nie dogodzę Ci, przykro mi.- Harry ponownie wstał z siedzenia, tym razem podszedł do Zayn'a i go przytulił.
- Będzie dobrze Zaynie, zobaczysz- I tak jak myślałem, obydwaj się rozpłakali. Trwało to z dobre 10 minut, kiedy w końcu się uspokoili.
- Myślicie, żeby mu pokazać? - palnął Louis.
- Co? - spojrzał na nas Mulat ze zdezorientowaniem.- O czym mówicie?
- Bo w sumie Niall napisał piosenkę i nie wiemy Ci ją pokazać- powiedziałem.
- Pokażcie.
- Ech, no dobra. - Lou podał zwiniętą w rulon kartkę papieru.

If I die young bury me in satin
Lay me down on a bed of roses
Sink me in the river at dawn
Send me away with the words of a love song 
oh oh oh oh 


Lord make me a rainbow, I’ll shine down on my mother
She'll know I’m safe with you when she stands under my colors, oh and
Life ain't always what you think it ought to be, no 
ain't even grey, but she buries her baby

The sharp knife of a short life, well 
I’ve had just enough time


And I’ll be wearing white when I come into your kingdom
I’m as green as the ring on my little cold finger

I have  known the lovin' of a men
But it is felt nice when he was holding my hand
There’s a men here in town says he’ll love me forever
Who would have thought forever could be severed by


The sharp knife of a short life, well 
I’ve had just enough time


If I die young bury me in satin
Lay me down on a bed of roses
Sink me in the river at dawn
Send me away with the words of a love song 
oh oh 

( tekst zmieniony na potrzebę opowiadania)

- Czy.... czy to było do mnie?- spytał?
- Chyba...
-Muszę się przewietrzyć- wziął kurtkę i wybiegł. I znowu zapanowała ta cisza, której nikt nie chciał przerwać. Louis ponownie tulił do piersi Harry'ego, a on cicho pochlipywał i na końcu ja, zatopiony myślami...

* Oczami Zayn'a *

Wybiegłem na dwór, musiałem odetchnąć. On naprawdę nie ma co robić, tylko pisać piosenki o śmierci? Przecież on nie umrze, nie może. Po raz któryś dzisiejszego dnia wyciągnąłem papierosa  z paczki. Ostatnio coraz więcej palę, ale nikt przecież nie musi o tym wiedzieć, nie? Chodziłem w tę i z powrotem. Trzeba znaleźć Niall'owi dawcę. W ciągu dwóch tygodni... Kurwa, to jest w ogóle możliwe? Niby cuda się zdarzają, ale w tym wypadku to sam Bóg musiałby go ocalić, chyba, że... - nie dokończyłem swojej myśli, bo już biegłem na górę do pokoju szpitalnego. Zastałem w nim lekarza i chłopaków.
- Macie już dawcę?- wypaliłem bez ogródek.
- Nie, ale ciągle szukamy.
- Mogę się zbadać? Wiem, że jest małe prawdopodobieństwo, ale chcę spróbować.- Lekarz zlustrował mnie od czubka głowy, aż po stopy.
- No dobrze, chodź za mną. 
Doktorek rozsiadł się na swoim fotelu.
- Pobierzemy Ci krew, jeżeli będzie zgodna z grupką krwi pana Horan'a, zrobimy dodatkowe badania, dobrze?
- Tak.
- Więc, Rachel pobierz temu młodzieńcowi krew.

* Tydzień później *

Nic nie wiadomo. Te słowa słyszę codziennie. Mamy czekać. Minął już tydzień, a jest coraz gorzej. Teraz Niall'owi doszły problemy z wątrobą, których nie można leczyć póki, nie będzie miał przeszczepu. Jestem u niego codziennie, całymi dniami i w nocy też. Chłopaki martwią się o mnie, bo mało jem, schudłem i ciągle pale, ale nie umiem go zostawić. Co chwilę powtarzam mu jak bardzo go kocham i jak przepraszam go za wszystko, że nigdy go nie zostawię, chyba że da mi to do zrozumienia. Wiem, że nie odwrócę czasu jak i losu, dlatego staram się to nadrobić, dennie to brzmi, nie? Pewnie jesteście ciekawi, co z moimi wynikami. Sam chciałbym wiedzieć. Co chwila chodzę na jakieś badania, ale doktor niech chce mi powiedzieć, czy jest jakakolwiek szansa. Teraz właśnie leżę koło Niall'a i śpiewam mu. Wiem, że lubił mój głos, ale rzadko kiedy śpiewałem. Nuciłem właśnie naszą ulubioną piosenkę, kiedy ktoś zakłócił nasz błogi spokój. W drzwiach pojawiła się Emma.
- Wiedziałam, że to się tak skończy- warknęła.
- Cześć Emma, też miło mi Cię widzieć.- uśmiechnąłem się lekko.
- Rozumiem, że on wygląda makabrycznie, ale ty? Chodząca śmierć. Czy wy jeszcze kiedyś będziecie szczęśliwi? 
- Chciałbym to wiedzieć.
Po chwili przyszedł do sali lekarz z chłopakami. Wszyscy stanęli w kółku.
- Zebrałem wszystkie Twoje wyniki Zayn i okazało się, że możesz być dawcą.
- Co? - Podskoczyłem.- Naprawdę? 
- Tak.
Zaczęliśmy się ściskać z chłopakami i jednocześnie płakać, nawet dr Mike się wzruszył.
- To kiedy operacja?- spytałem.
- Juto z samego rana.
- Widzisz Niall? Przejdziemy przez to razem, tak jak powinniśmy zrobić to już dawno temu.

* Jakby ktoś nie wiedział Amsterdam to stolca Holandii 

Jezu już jest prawie 23 xD Znowu nie udało mi się dodać wcześniej, echhh. I ogólnie ten rozdział mi się nie podoba stylistycznie. Jakieś takie wszystko to zagmatwane, przepraszam również za powtórzenia i błędy ;/
Chciałam powiedzieć, że dodałam dzisiaj bohaterów na moi 2 blogu, tym razem o Narrym ->http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/
I moja przyjaciółka prowadzi bloga wraz ze mną, mogę Wam zdradzić, że wystąpi tam bromance, który będę to ja opisywać -> http://www.one-direction-love-and-basketball.blogspot.com/

Do zobaczenia, za tydzień. Niech 1D będzie z Wami <3

10 komentarzy:

  1. Genialne! :* Oby wszystko się udało i byli razem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa przeczytalam dzis cale I az ryczalam z nadmiaru emocji hahahah x

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :3
    Kocham to opowiadanie :D
    Mam tylko nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze , zeby ta operacja się powiodla ! :)

    http://mojemarzeniasadospelnienia.blogspot.com
    http://show-me-you-care.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Może tym razem będzie dobrze Rozdział bardzo mi się podoba ;D Czytam już one direction love and basketball i cieszy mnie fakt że będzie tam bromance Może zdaradzisz jaki? ^^ Weny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny.
    zapraszam na mojego bloga http://larry-forever-real.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeeeeeeej mam nadzieję że się wszystko uda. No chyba że stawiasz na smutne zakończenie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na my-reality-is-your.blogspot.com na one shot o Hicku (Larry ) ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się w tym opowiadaniu! Przeczytałam całość w półtorej godziny i kiedy został mi już 24 rozdział, chciałam więcej. Chłonęłam to, jak istny narkotyk! Czekam na następny, który mam nadzieję pojawi się niebawem :)

    Piszę opowiadanie o Larrym i Ziallu i mam ogromną nadzieję, że do mnie zajrzysz. Zapraszam: http://we-found-big-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń