Okej rozdziału może nie dodaję zbyt wcześnie, ale no kurde nie wyrobiłam się, przepraszam ;x
* Oczami Louis'a *
- Kurwa! - krzyknąłem na cały dom.
- Co się stało?- przybiegł Niall ze szczoteczką w buzi.
- Znowu to zrobiłem - czułem w sobie gniew, gdy wspominałem wczorajszy dzień.
- Nadal nie wiem o co chodzi....- mówił, plując na mnie pastą.
- Jak pamiętasz, wczoraj był u nas Harry...
- No..., co mu zrobiłeś?- zapytał z przerażeniem w oczach.
- Spokojnie żyje- uśmiechnąłem się do blondyna - Tylko pocałowałem go, znowu.
- No i co? Przecież coś do niego czujesz, tak?
- Niby tak, ale on jest tego pewien.
- Czego? - dopytywał się Niall najwyraźniej nic nie rozumiejąc.
- Że do niego coś czuje i za każdym razem mi to wypomina, jak chcę go wyrzucić z domu.
- To go nie wyrzucaj? - zasugerował mój przyjaciel, a ja ledwo powstrzymałem się, żeby nim nie potrząść.
- Niallllllllllllll - specjalnie przedłużyłem spółgłoskę, żeby pokazać mu jaki jestem zrozpaczony - Ty nic nie rozumiesz!
- Masz racje. Chodzi o to, że Harry przyszedł do nas, a raczej do Ciebie.... i tu nie wiem po co przyszedł.
- Przyszedł, żeby mi powiedzieć, że mam zapomnieć o tym jak go prawie przeleciałem, albo on mnie, nieważne.
- Yhm- mruknął. - I co dalej?
- No i ja zacząłem się tego wypierać, mówiąc, że już zapomniałem, a on zaczął mi wmawiać, że przecież coś do niego czuje. Ehh- westchnąłem.- Potem patrzyliśmy sobie w oczy i ja go pocałowałem, a potem kazałem mu wyjść. Rozumiesz?- spytałem.
- Nie.
- No ja pierdziele, dzięki Niall za pomoc.- burknąłem zezłoszczony. Czego on nie mógł zrozumieć?
- Poczekaj - złapał mnie za ramię - W zasadzie rozumiem, ale nadal nie wiem dlaczego go wyrzuciłeś i dlaczego bronisz się przed samym sobą, że czujesz do niego coś więcej?
- Ponieważ sam do mnie przyszedł i powiedział, że nie jest gejem i chce zapomnieć o tamtej sytuacji.
- W takim razie pomyśl, jeżeli nic by do Ciebie nie czuł, to tyle razy oddawałby pocałunek, albo po prostu nie uciekał? - puścił mi oczko i już wychodził, kiedy ja cicho dodałem:
- To nie jest najgorsze, ja go kocham- zawstydzony spojrzałem na Niall'a, który tylko odpowiedział:
- Wiem LouLou, wiem.
- A tak w ogóle kiedy Zayn przyjeżdża?
- Za dwie godziny. - powiedział spokojnie.
- I co nie denerwujesz się? Wiesz co mu powiedzieć?
- Nie i cóż... nie.
- W takim razie powodzenia. Ja idę topić smutki w kubku czekolady. - poczochrałem mu włosy i wszedłem do kuchni.
- Nie martw się! Dam sobie rękę uciąć, że jeszcze dziś do Ciebie przyjdzie.
- A wiesz, dobrze by się złożyło. - wychylił się zza framugi.
* Oczami Niall'a *
To normalne, że tak się denerwuje? Nie powiedziałem tego Louisowi, bo on zaczął by się śmiać, chociaż on tez jest w dziwnej sytuacji. Tylko kurde, co ja mam mu powiedzieć? Cześć Zayn, wiesz Twoja ciotka dała mi Twój adres i pomyślałem, że fajnie byłoby spotkać się, po tym jak mnie zostawiłeś?Kuźwa, mam ochotę się rozpłakać. To nie wypali, znając swoje szczęście coś popsuje, albo go w ogóle nie znajdę. Jak mam się ubrać? Na luzie czy elegancko? Ja pierdole!- wydarłem się na cały swój pokój.
- Widzę, że Tobie humorek też nie dopisuje - odezwał się Lou.
- Cicho bądź, dobrze Ci radzę.
- Oho! To może mógłbym jakoś pomóc księżniczko?
- Zabije Cię- nie wiele myśląc wziąłem poduszkę i latałam z Nią za Louisem.
- Oszczędź mnie! - krzyczał dławiąc się śmiechem.
Gdy powoli zacząłem się męczyć, co nie było dobrym rozwiązaniem w moim przypadku, popchnąłem Louis'a. Może to nie był dobry pomysł, bo przewrócił się z głośnym hukiem, a ja, żeby nie uciekł usiadłem na nim okrakiem. Próbował mnie z siebie zrzucić, ale nie za bardzo mu to wychodziło.
- Nialler, błagam złaź! - rozkazał mi.
- Po moim trupie. - powiedziałem przez śmiech.
- Da się załatwić - niespodziewanie zaczął mnie łaskotać. Po kilku minutach byliśmy obydwoje zmęczeni, więc mi odpuścił, a ja się na nim położyłem. Wyglądaliśmy dość podejrzanie, bo ja nie miałem spodni, a mój przyjaciel koszulki, do tego oboje byliśmy spoceni i zdyszani, ktoś mógłby pomyśleć, że - nie zdążyłem skończyć swoich myśli, bo usłyszałem hałas zamykanych drzwi. Razem z Louisem spojrzeliśmy w tamtą stronę. W przejściu stał Harry. Miał łzy w oczach.
- To ja Wam nie będę przeszkadzał- szepnął i wyszedł z domu jak najszybciej. Ja, nie czekając zszedłem z Louis'a.
- Louis? - rzekłem niepewnie.
- Czekaj, muszę to sobie przemyśleć- spojrzał na mnie, na siebie, znowu na mnie. - Cholera! - Wstał i pobiegł prawdopodobnie do swojego pokoju. Chciałem zadzwonić do Hazzy i mu wszystko wyjaśnić, ale nie odbierał. To jakiś koszmar. Zdecydowanie ten dzień nie jest jednym z lepszych, a to dopiero ranek. No właśnie, która godzina.... Spojrzałem na zegarek. 11:20 O 12 muszę być pod adresem, który dała mi ciotka Zayn'a. Szybko pobiegłem do pokoju, w 20 minut wziąłem prysznic i się ubrałem. Zabrałem ze sobą klucze, portfel i telefon. Zbiegłem po schodach i w drzwiach spotkałem Louis'a.
- Co zamierzasz?- zapytałem.
- W zasadzie nie wiem, powiedzieć, że źle wywnioskował to co zobaczył.
- Przepraszam.- powiedziałem cicho.
- Za co?- zdziwił się. - Achaaa- po chwili dodał - to przecież nie Twoja wina, w zasadzie niczyja. Po prostu się wygłupialiśmy. Powodzenia.
- Nawzajem. - obdarzyłem go uśmiechem numer 3, nie żebym miał jakoś je poukładane, skąd ten pomysł.
*
Stałem pod drzwiami, gdzie ma znajdować się osoba, którą kochałem najbardziej w życiu. Zaraz po nim był Louis, a potem rodzice. Nie wspominałem, że się od nich wyprowadziłem? Nie? W takim razie teraz Wam to mówię, pokłóciliśmy się o moje zdrowie. Chcieli zamknąć mnie na cztery spusty, a że ja jestem pełnoletni powiedziałem, że nie chcę być tak traktowany i zamieszkałem z Louisem. Nie wiem co bym bez niego zrobił... Podniosłem rękę do góry, żeby zapukać. Zawahałem się. Przemyślałem wszystkie za i przeciw. W końcu odważyłem się. Po chwili usłyszałem głos, mówiący - Już idę. - Lecz to nie był głos Malika, tylko jakiejś dziewczyny. Miałem ochotę stąd uciec, ewentualnie zapaść się pod ziemię.
- W czym mogę pomóc?- spytała, trochę zmieszana, bo była w samym ręczniku.
- Szukam Zayn'a Malika- powiedziałem pewnie, mając nadzieję, że pomyliłem mieszkania.
- Misiu, ktoś do Ciebie - krzyknęła.
- Już idę kotku - zamurowało mnie, totalnie. Pocieszył się inną?
Podszedł do drzwi i wytrzeszczył oczy.
- Phoebe, możesz nas zostawić? - dziewczyna kiwnęła i odeszła.
Najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ale przerwałem mu.
- Jak można być tak wielkim chujem? - chyba zszokowałem go jeszcze bardziej. Nie przejmując się jego reakcją, kontynuowałem - Najpierw Emma, którą zapłodniłeś i zostawiłeś
- Ale...
- Nie przerywaj - powiedziałem szorstko - potem ja, którego w sobie rozkochałeś, po czym zostawiłeś. Czekaj, dlaczego? Ach, bo nie chciałeś mnie ranić. No zobacz nie wyszło Ci to jakoś. A teraz Phoebe, tak? Kiedy ją zostawisz? Czy to właśnie jest TA PRAWDZIWA miłość, o której pieprzyłeś wszystkim, z kim się przespałeś. Chociaż, ze mną się nie przespałeś. Zapewne byś to zrobił, ale moja choroba Ci przeszkodziła. Byłeś gnojem, jesteś i nim będziesz. Żałuję, wszystkiego związanego z Tobą, a najbardziej, że Cię poznałem. Straciłem tyle czasu i prawdopodobnie zdrowia. Żegnaj Zayn - pogłaskałem go po policzku i odszedłem. Jakby nigdy nic. Jakby nigdy nic nas nie łączyło. Jakby był mi obcą osobą.
Szybko skierowałem się do domu, który dzieliłem z Louisem. Chciałem, żeby go nie było, żebym mógł wypłakać się samotnie w poduszkę. Niestety los, mi w ogóle nie sprzyja, bo minąłem się z nim na schodach.
- Niall, co się stało?- spytał, widząc moją całą załzawioną twarz.
- On ma inną, rozumiesz? Popapraniec jeden. - mówiłem ze złością.
- Ale jak to? Jesteś pewien?
- No chyba widziałem dziewczynę w jego mieszkaniu, w samym ręczniku i słyszałem jak mówili do siebie czułe słówka.
- Może to nie jest tak jak myślisz, co? Dałeś mu się chociaż wytłumaczyć?
- Po co? - byłem na skraju wyczerpania.
- Nie wiem, może jest na to jakieś wytłumaczenie, ale nie stresuj się. Nie możesz. Zaszkodzi Ci, chcesz znowu wylądować w szpitalu?
- W dupie to mam - burknąłem i poszedłem do swojego pokoju.
* Oczami Louis'a *
Jak widać nie tylko ja mam zły dzień. Tylko jedna rzecz mi nie pasuje. Wydawało mi się, że Zayn naprawdę kocha Niall'a. Nie rozumiem tego. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Niestety nie dano mi odpocząć, bo ktoś dobijał się do naszych drzwi. Miałem nadzieję, że to Harry. Martwię się. Szukałem go wszędzie, w domu, w parku, przejechałem całe miasto. Dzwoniłem po ludziach, jakimś cudem Liam odebrał ode mnie telefon z czego wybuchła kolejna awantura, że niby nie umiem się zaopiekować Harrym. A on co? Zostawił nas. Można powiedzieć, że pobiegłem, żeby otworzyć gościu.
-Haa... Zayn?!- Zdziwiłem się. Od razu zrobiłem minę - odejdź, bo inaczej coś Ci zrobię.
- Jest Niall? - zapytał drżącym głosem.
- Ty płaczesz? Po tym co mu zrobiłeś? Wynoś się stąd.- zamykałem już, lecz jego ręka mnie zatrzymała.
- Muszę mu się wytłumaczyć.
- Nie widzę takiej potrzeby - spróbowałem jeszcze raz zatrzasnąć drzwi, ale bez skutku. Zayn wszedł już całym ciałem do holu.
- Nie rozumiesz, to nie była moja dziewczyna. Tylko siostra. Phoebe Malik.
- Co? Ale... Przecież ty nie masz siostry- pogubiłem się.
- Nie miałem, w Holandii ją znalazłem, ale to długa historia. My się po prosu zachowywaliśmy jak rodzeństwo no może oprócz czułych słówek, ale nie powiesz mi, że ty nie zwracałeś się do sióstr w stylu- kotku, czy misiu.
- No dobra rozumiem. Tylko czemu mu tego od razu nie powiedziałeś?
- Myślisz, że dał mi dojść do słowa? Szukałem go w domu, ale podobno się wyniósł. Byłem u Harry'ego, ale nikogo tam nie było - na samo imię mojego ukochanego, łzy zaczęły mi się zbierać. - Wszystko dobrze?
- Szczerze, to nie. Siadaj - wskazałem ręką na kanapę.
- O co chodzi?
- No to może od początku. Kiedy ty zostawiłeś nas, tak to można nazwać. Niall najgorzej to zniósł. Zaraz po nim był Liam. Zamknął się w sobie, nie wiadomo czemu. Nie odzywał się do nas. Po dwóch tygodniach oświadczył, że zaręczył się z Danielle i wyjeżdżają. Od tamtej pory go nie widzieliśmy, ale to nie koniec. Dzisiaj wygłupiałem się z Niall'em i tak jakoś wyszło, że na mnie usiadł. Rzeczywiście byliśmy w niezręcznej sytuacji, bo on był bez spodni, ja bez koszulki i dyszeliśmy. W tym momencie wszedł tutaj Harry i uciekł. Od tamtego czasu nigdzie go nie ma. Obdzwoniłem chyba wszystkich, nawet Liam'a z czego wybuchła znowu kłótnia, że niby ja nie umiem dopilnować Harry'ego i potem ty wszedłeś.
- Wow, ale czemu Harry uciekł?
- Ach, nie wspomniałem Ci, że jestem gejem i zakochałem się w Harrym i kilka razy się pocałowaliśmy.
- Okeej... W takim razie jest problem. Kiedy to było?
- Zzz- zamyśliłem się - 7h temu?
- Hmm.... Poczekajmy do jutra, okej? Zapewne gdzieś nocuje.
- No dobra. Tylko Zayn, mam prośbę. - powiedziałem do chłopaka, który wstawał. - Nie zostawiaj nas, a w szczególności Niall'a. On za bardzo Cię kocha.
- Wiem, nie zrobię tego. Już nigdy.
* Oczami Zayn'a *
To się porobiło. Nie powinienem wszystkiego rzucać i uciekać od problemów. Wszystko popsułem, nawet gorzej, wszystko spieprzyłem. Prawdopodobnie Niall w tej chwili mnie nienawidzi, Liam wyjechał. Może udałoby mi się zatrzymać Harry'ego, cokolwiek....
Wszedłem po cichu do pokoju. Moje sunshine spało. To może nawet i lepiej. Jak się wyśpi będzie miał lepszy humor. Oby... Położyłem się obok niego. Brakowało mi jego ciepła, jego dotyku, samej jego obecności. Po chwili odpłynąłem do krainy Morfeusza. Po pewnym czasie usłyszałem szept.
- Zayn? - szybko podniosłem głowę i znów mogłem patrzeć na te niebieskie oczy, które tak bardzo kochałem. - Co ty tu robisz?- zapytał już bardziej groźnie.
- Przyszedłem Ci wytłumaczyć....
- Nie chcę - przerwał mi i już chciał wychodzić kiedy krzyknąłem:
- Ona jest moją siostrą! - odwrócił się na pięcie.
- Ty ze mnie kpisz, tak? Ty nie masz siostry. Dlaczego ty mnie ciągle okłamujesz nie możemy tego skończyć raz na zawsze?- zeskoczyłem z łóżka i przytuliłem go.
- Ja tego nigdy nie skończę. Za bardzo Cię kocham.
- To tylko puste słowa - odpychał mnie, a to tak bardzo bolało.
- Nieprawda. Kochałem, kocham i zawsze będę Cię kochać.
- Osoby, które kogoś kochają, nie okłamuję ich.
- Ja Ciebie nie okłamałem. Phoebe jest moją przyrodnią siostrą. Skąd to miałem wiedzieć, skoro byłem w domu dziecka? Nazywa się Phoebe Malik. Jak chcesz mogę Cię do niej zawieźć. Mam dokumenty, potwierdzające nasze więzi krwi. Tylko błagam wróć do mnie. - mówiłem zrozpaczony. Nie kontrolowałem swoich emocji, już nawet zapomniałem, że jestem cały zalany łzami. To nie miało znaczenia. Liczył się tylko on i to, czy mi wybaczy. A Niall? A Niall patrzył się na mnie, jak na jakiegoś wariata. Nie wiedziałem czy mam wybuchnąć większym szlochem czy się śmiać.
- Nie rób mi tego więcej- wtulił się. To znaczy, że jest wszystko dobrze?
- Wybaczasz mi?
- A jakbym nie mógł? Za bardzo Cię kocham - Nie czekając długo, wpiłem się w jego usta. Tak bardzo za nimi tęskniłem, ale oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić.
- Awww- uradował się Louis. - pogodziliście się, to takie słodkie. Wiem, że przeszkadzam, widzę to po waszych minach. - podniósł ręce w geście obronnym.
- Odrobinkę - uśmiechnąłem się.
- Ale nie mogę spać, nie mogę jeść i nie mogę usiedzieć na dupie w jednym miejscu, więc błagam pomóżcie mi znaleźć Harry'ego - na słowa BooBeara razem z Niall'em roześmialiśmy się.
- Chodź zakochańcu.....
* Oczami Harry'ego *
Gnojek, gnojek, gnojek, debil,debil. Na czym ja to skończyłem? Aha no tak - debil. Jak on mógł? Mam go dość, mam wszystkiego dość. Naprawdę myślałem, że on coś do mnie czuje. A ten co? Obściskuje się z Niall'erem. Po raz pierwszy poczułem coś do chłopaka, a ta świnie mnie wykorzystała. Dupek, niech go kurwa szlak weźmie. Błądziłem po jakichś uliczkach, jeżeli ktoś miałby mnie szukać, chociaż nie sądzę, żeby ktokolwiek przejmował się moim losem. Kilka razy Tomlinson do mnie dzwonił i z parę Niall. Potem wyłączyłem telefon. Chciałem odetchnąć, ale jest jeszcze gorzej. Czuje się rozdarty, jakby tysiąc igieł wbijało mi się w serce. Tak czuje się osoba zakochana ze złamanym sercem? Jak tak, to świetnie. W takim razie zakochałem się, raczej bez wzajemności. Skręciłem po raz któryś z rzędu i na moje nieszczęście doszedłem do domu Louis'a. Nie no wszędzie tylko nie tam- mruknąłem do siebie. Miałem już stamtąd odchodzić, lecz to co usłyszałem zamurowało mnie.
- Zayn! Musimy go znaleźć. Nie wybaczę sobie, jeżeli coś mu się stanie.
- Tak wiem, to prawdziwa miłość.
- A żebyś wiedział! - krzyknął Loueh i dał kuksańca w bok Malikowi.
- Nonono nie ładnie tak podsłuchiwać Hazz.
- Boże Niall. Wystraszyłeś mnie- odetchnąłem.
- Po Twojej minie wnioskuje, że coś ciekawego usłyszałeś.
- On mnie naprawdę kocha? - spytałem z nutką nadziei w głosie.
- Lepiej sam się o to spytaj - puścił mi oczko i lekko popchnął. - Patrzcie kogo znalazłem!
- Jeny Harry!- podbiegł do mnie Loulou i mocno przytulił. Uśmiech sam mi się wkradł na buzie. - Z czego się cieszysz. Wiesz, jak mnie wystraszyłeś! - oddychał ciężko.
- Wiem i przepraszam. Louis muszę Ci coś powiedzieć.
- W takim razie słucham.
- Kocham Cię.- jego oczy zamieniły się w pięciozłotówki i uronił kilka łez.
- Ja Ciebie też Hazz. Nawet nie wiesz jak długo czekałem na ten moment....
DAM DAM DAM.....
Okej przepraszać znowu? Dobra na wszelki wypadek przeproszę, tak więc przepraszam. Nie umiem dotrzymywać słowa w sprawach bloga. Nigdy nie wyrabiam się w terminie. Ehh..., ale to nie specjalnie. Naprawdę! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał. Dużo rzeczy, jak nie wszystkie się rozwiązały. I jak możecie się domyśleć zbliżamy się do końca. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie, jak wy już uważacie. Planuję napisać jeszcze ok. 2 rozdziały + epilog. Ach, zapomniałam. Kilka osób możliwe, że czeka na sceny +18, ale ja nie potrafię ich pisać. Czytać, a pisać to jest zupełnie co innego. Obiecuje, że się taka scena pojawi, nawet 2. Tak czy siak proszę, żebyście zrozumieli, że pisanie takich scen, nie przychodzi mi łatwo i jeżeli się takie pojawią, proszę o wyrozumienie. Z góry dziękuję.
~ Chciałam jeszcze nawiązać do tego shota o Larry'm. Po trochu mogę zwalić winę na niego, bo strasznie dużo czasu zajmuje mi na dokończeniu go. Chciałam Was zapytać, czy nie przeszkadza wam, że on może być trochę długi? Bo na kartkach A4 zajmie mi ok 15-20 stron ;x, ale nie wiem ile będzie to w Wordzie. Niestety, lecz nie umiem pisać one-shotów. Opisuje za dużo uczuć i zbyt szczegółowo. Co sami zobaczycie.
DO ZOBACZENIA!
PS. Nie wiem kiedy pojawi się następny, spróbuje w tygodniu, ale za mną nigdy nic nie wiadomo xx
boooooski :))))) czekam chodżby nie wiem ile na kolejny ;)))
OdpowiedzUsuń2 rozdziały i Epilog?!?! Ty chyba sb żartujesz!!! Ja błagam cie na klęczkach, żebyś dobiła do przynajmniej 30 kotku błagam cię, co do one shota o Larry'm To jak najbardziej TAK !!! Czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award przeze mnie więcej inf. na moim blogu :*
UsuńBosko, ale smutam sie, że tylko 2 rozdziały nam zostały, prosze nie kończ bloga tak szybko ;p A jeżeli chodzi o scenki + 18 to dasz rade, wierze w cbn <3 Weny, życze i do następnego ;p
OdpowiedzUsuńchyba najlepszy Twój rozdział jak do tej pory *o*
OdpowiedzUsuńŚwietny.. *-*
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńZ Niecierpliwoscia czekam na kolejny :)
No i bez sceny +18 się nie obejdzie :>
Na pewno napiszesz ja tak swietnie, jak swietnie piszesz to opowiadanie :D
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger C: Więcej infromacji tutaj -->http://my-dreams-to-fulfill.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialny!! ;D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) Szkoda, że jeszcze tylko 2 rozdziały ;( No ale czekam na tego one shota ;]
OdpowiedzUsuńMi dwa rozdzialy nie wystarcza, napisz wiecej c;
OdpowiedzUsuńTak!!! Boski! Nieprawdopodobyny! Genialny! Nawet nie wiesz jak się cieszę. Szkoda że już niedługo koniec, bo to świetny blog. Życzen weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
Dynamiczny i zaskakujący jak zawsze!! ;D zapraszam do siebie http://iwannadiewithoutpain.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń