Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 24

Okej jest rozdział, w sumie chciałam go napisać wcześniej, ale ta cała sprawa z TMHT no sami rozumiecie. W sumie szkoda, że tak mało komentarzy, ale zwalam to na siebie, że tak późno dodałam. Chciałam jeszcze powiedzieć, że teraz to na prawdę zbliżamy się do końca. Jak widać było zaczęłam zmieniać, dopisywać itd, ale pomysłów już nie mam. Planuję jeszcze 2 max 3 rozdziały + epilog.
Teraz zapraszam do rozdziału! :D

Samolot linii British Airways z Londynu do Amsterdamu* numer 123 odlatuje za 20 minut. - usłyszałem głos kobiecy przez głośniki. Znajdowałem się na terminale. Już postanowiłem, chcę wyjechać. Zmienić coś w swoim życiu. Będzie to trudne, to jest pewne. Boli mnie tylko to, że nie pożegnałem się z chłopakami. A co z Niall'em zapytacie?  Zakończony rozdział. Bo  w sumie po co mam to ciągnąć? I ja jestem nieszczęśliwy i on. O to chyba w związku nie chodzi, prawda? Podszedłem jeszcze przed lotem do kiosku kupić sobie coś do picia. Przez ten pośpiech nie zdążyłem się zaopatrzyć w napój. 11:35. Mam 15 minut do odlotu. Wolnym krokiem zbliżyłem się do drzwi, które prowadziły do samolotu. Dałem kobiecie bilet i pokazałem paszport. Teraz albo nigdy- pomyślałem i przekroczyłem próg.
Siedziałem już w samolocie. Koło mnie było wolne miejsce. Zacząłem wyobrażać sobie, jakby to było, gdyby był tu ze mną Nialler. Uśmiechnąłem się do siebie. 5 minut dzieli mnie od nowego życia, zawsze mogę się jeszcze wycofać. Później nie będzie możliwości. Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego przyjaciela- Liam'a.
- No hej Li, przepraszam, że się z Wami nie pożegnałem, ale...
- Zamilcz!
- Okej- powiedziałem zdziwiony- coś się stało?
- Wysiadaj z samolotu!- rozkazał mi.
- Liam nie. Chcę zacząć nowy dział w....
- Nie obchodzi mnie to, wysiadaj.
- Posłuchaj Payne albo mi powiesz o co chodzi albo się stąd nie ruszam, masz 4 minuty.
- Niall jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie, potrzebuje dawcy nerki, bo inaczej umrze za tydzień. Potrzebuje Ciebie, tak samo jak ty potrzebujesz go, więc zabieraj swoje manatki i przyjeżdżaj. Więcej takiej możliwości nie będzie. Chociaż pożegnaj się- szepnął na koniec załamany. Łzy poleciały mi ciurkiem, nie mogąc nic powiedzieć, rozłączyłem się. Wziąłem swoje rzeczy i podszedłem do drzwi. Były zamknięte. Usłyszałem znowu ten piekielny głos- Prosimy zająć swoje miejsca i zapiąć pasy. Zaraz odlatujemy.
- Nie! - krzyknąłem jakby miało to coś dać. Wszyscy się na mnie spojrzeli. - Kurwa, niech ktoś otworzy te drzwi. - Nikt się nie ruszył. Wtedy wpadłem na pewien pomysł- Tu jest bomba atomowa!- Poskutkowało, ludzie podeszli do drzwi i zaczęli w nie walić. Od drugiej strony ktoś otworzy,ł  wszyscy wybiegli jak huragan. Nawet nie szukałem swojej walizki, były tam tylko ubrania, które zawsze mogę kupić, a Niall'a nikt nie zastąpi.

* Oczami Liam'a *

- I co? - podszedł do mnie Louis, który obejmował płaczącego Harry'ego.
- Rozłączył się. Już odleciał.- powiedziałem zrezygnowany i usiadłem na krześle szpitalnym, obok łóżka Niall'a.
- Co?!- Haz oderwał się od Louis'a. Jak on mógł? Zabiłbym go teraz  z chęcią.
- Spokojnie Harreh.- Loczek z powrotem się w niego wtulił.
- Ale na prawdę, gdyby jakimś cudem teraz tutaj wbiegł, to zmasakrowałbym mu tę buźkę.
W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask drzwi.
- O Boże! Miało być ciszej- powiedział zadyszany Mulat.
- No to możesz mu coś zrobić Harry- zwróciłem się do mojego przyjaciela. Ten tylko spojrzał na mnie zdziwiony, a zarazem szczęśliwy.
- Co ty tu robisz?
- Musiałem go zobaczyć.- Zayn uśmiechnął się do nas niewinnie i usiadł na brzegu łóżka. - Co z nim? - spytał ze łzami w oczach.
- W sumie nie wiemy, lekarz stwierdził, że jak nie jesteśmy z rodziny to nic nam nie powie, a ogólnie do jego rodziców nie można się dodzwonić. W sumie tylko dowiedzieliśmy się, że upił się tak, że jego nerka tego nie wytrzymała.
W tym samym momencie wbiegła Niall'a mama do pokoju.
- Moje dziecko!- Rzuciła się na syna.
- Niech pani uważa- mruknął Malik.
- A ty co tu przepraszam robisz? Nie za mało Ci jego cierpienia?
- Co?- spytał ze zdziwieniem w oczach.
- Dzwonił do mnie przed  tym jak trafił do szpitala i mówił, że jego życie straciło sens przez Ciebie.
Widziałem jak w Zayn'ie gotuje się gniew, musiałem coś zrobić.
- Niech pani wróci do domu i się prześpi. W końcu jechała pani kilka godzin. My tu będziemy ciągle siedzieć, więc zadzwonimy do pani gdybyśmy się czegoś dowiedzieli.
- No dobrze, może mały odpoczynek dobrze mi zrobi- spojrzała z pogardą na Mulata, a ten  w odpowiedzi prychnął.
- A i mam jeszcze jedno pytanie. Wie pani co Niall'owi się stało?
- Po wypiciu alkoholu jego jedna nerka przestała pracować, a druga dostała zatoru czy coś w tym stylu. Ta jedna jest do operacji, a druga jest już sprawna, bo rozpuścili to czy Bóg wie co. No to do zobaczenia chłopcy.- Uśmiechnęła się do nas ciepło, oczywiście pomijając Zayn'a.
W jakimś stopniu zabolało to Malika, jestem tego pewien. Staliśmy tak w bez ruchu, kiedy to Zayn opadł na łóżku  Horan'a i wziął go za rękę.
- Dlaczego go zostawiłeś? Przecież go kochasz?- spytał kędzierzawy.
- Słyszałeś takie powiedzenie: Jeżeli kogoś kochasz, pozwól mu odejść.?
- No tak, ale co to ma do Waszej sytuacji?
- Myślałem, że jeżeli pozwolę mu odejść, będzie szczęśliwszy.
- Ale to ty odszedłeś- rzekł Harry, powodując mały uśmiech na mojej twarzy.
- O Jezu Harry, nie czepiaj się. W takim razie nie wiem, lepiej?
- W sumie to nie- opadł zrezygnowany na krzesło.
- W takim razie nie dogodzę Ci, przykro mi.- Harry ponownie wstał z siedzenia, tym razem podszedł do Zayn'a i go przytulił.
- Będzie dobrze Zaynie, zobaczysz- I tak jak myślałem, obydwaj się rozpłakali. Trwało to z dobre 10 minut, kiedy w końcu się uspokoili.
- Myślicie, żeby mu pokazać? - palnął Louis.
- Co? - spojrzał na nas Mulat ze zdezorientowaniem.- O czym mówicie?
- Bo w sumie Niall napisał piosenkę i nie wiemy Ci ją pokazać- powiedziałem.
- Pokażcie.
- Ech, no dobra. - Lou podał zwiniętą w rulon kartkę papieru.

If I die young bury me in satin
Lay me down on a bed of roses
Sink me in the river at dawn
Send me away with the words of a love song 
oh oh oh oh 


Lord make me a rainbow, I’ll shine down on my mother
She'll know I’m safe with you when she stands under my colors, oh and
Life ain't always what you think it ought to be, no 
ain't even grey, but she buries her baby

The sharp knife of a short life, well 
I’ve had just enough time


And I’ll be wearing white when I come into your kingdom
I’m as green as the ring on my little cold finger

I have  known the lovin' of a men
But it is felt nice when he was holding my hand
There’s a men here in town says he’ll love me forever
Who would have thought forever could be severed by


The sharp knife of a short life, well 
I’ve had just enough time


If I die young bury me in satin
Lay me down on a bed of roses
Sink me in the river at dawn
Send me away with the words of a love song 
oh oh 

( tekst zmieniony na potrzebę opowiadania)

- Czy.... czy to było do mnie?- spytał?
- Chyba...
-Muszę się przewietrzyć- wziął kurtkę i wybiegł. I znowu zapanowała ta cisza, której nikt nie chciał przerwać. Louis ponownie tulił do piersi Harry'ego, a on cicho pochlipywał i na końcu ja, zatopiony myślami...

* Oczami Zayn'a *

Wybiegłem na dwór, musiałem odetchnąć. On naprawdę nie ma co robić, tylko pisać piosenki o śmierci? Przecież on nie umrze, nie może. Po raz któryś dzisiejszego dnia wyciągnąłem papierosa  z paczki. Ostatnio coraz więcej palę, ale nikt przecież nie musi o tym wiedzieć, nie? Chodziłem w tę i z powrotem. Trzeba znaleźć Niall'owi dawcę. W ciągu dwóch tygodni... Kurwa, to jest w ogóle możliwe? Niby cuda się zdarzają, ale w tym wypadku to sam Bóg musiałby go ocalić, chyba, że... - nie dokończyłem swojej myśli, bo już biegłem na górę do pokoju szpitalnego. Zastałem w nim lekarza i chłopaków.
- Macie już dawcę?- wypaliłem bez ogródek.
- Nie, ale ciągle szukamy.
- Mogę się zbadać? Wiem, że jest małe prawdopodobieństwo, ale chcę spróbować.- Lekarz zlustrował mnie od czubka głowy, aż po stopy.
- No dobrze, chodź za mną. 
Doktorek rozsiadł się na swoim fotelu.
- Pobierzemy Ci krew, jeżeli będzie zgodna z grupką krwi pana Horan'a, zrobimy dodatkowe badania, dobrze?
- Tak.
- Więc, Rachel pobierz temu młodzieńcowi krew.

* Tydzień później *

Nic nie wiadomo. Te słowa słyszę codziennie. Mamy czekać. Minął już tydzień, a jest coraz gorzej. Teraz Niall'owi doszły problemy z wątrobą, których nie można leczyć póki, nie będzie miał przeszczepu. Jestem u niego codziennie, całymi dniami i w nocy też. Chłopaki martwią się o mnie, bo mało jem, schudłem i ciągle pale, ale nie umiem go zostawić. Co chwilę powtarzam mu jak bardzo go kocham i jak przepraszam go za wszystko, że nigdy go nie zostawię, chyba że da mi to do zrozumienia. Wiem, że nie odwrócę czasu jak i losu, dlatego staram się to nadrobić, dennie to brzmi, nie? Pewnie jesteście ciekawi, co z moimi wynikami. Sam chciałbym wiedzieć. Co chwila chodzę na jakieś badania, ale doktor niech chce mi powiedzieć, czy jest jakakolwiek szansa. Teraz właśnie leżę koło Niall'a i śpiewam mu. Wiem, że lubił mój głos, ale rzadko kiedy śpiewałem. Nuciłem właśnie naszą ulubioną piosenkę, kiedy ktoś zakłócił nasz błogi spokój. W drzwiach pojawiła się Emma.
- Wiedziałam, że to się tak skończy- warknęła.
- Cześć Emma, też miło mi Cię widzieć.- uśmiechnąłem się lekko.
- Rozumiem, że on wygląda makabrycznie, ale ty? Chodząca śmierć. Czy wy jeszcze kiedyś będziecie szczęśliwi? 
- Chciałbym to wiedzieć.
Po chwili przyszedł do sali lekarz z chłopakami. Wszyscy stanęli w kółku.
- Zebrałem wszystkie Twoje wyniki Zayn i okazało się, że możesz być dawcą.
- Co? - Podskoczyłem.- Naprawdę? 
- Tak.
Zaczęliśmy się ściskać z chłopakami i jednocześnie płakać, nawet dr Mike się wzruszył.
- To kiedy operacja?- spytałem.
- Juto z samego rana.
- Widzisz Niall? Przejdziemy przez to razem, tak jak powinniśmy zrobić to już dawno temu.

* Jakby ktoś nie wiedział Amsterdam to stolca Holandii 

Jezu już jest prawie 23 xD Znowu nie udało mi się dodać wcześniej, echhh. I ogólnie ten rozdział mi się nie podoba stylistycznie. Jakieś takie wszystko to zagmatwane, przepraszam również za powtórzenia i błędy ;/
Chciałam powiedzieć, że dodałam dzisiaj bohaterów na moi 2 blogu, tym razem o Narrym ->http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/
I moja przyjaciółka prowadzi bloga wraz ze mną, mogę Wam zdradzić, że wystąpi tam bromance, który będę to ja opisywać -> http://www.one-direction-love-and-basketball.blogspot.com/

Do zobaczenia, za tydzień. Niech 1D będzie z Wami <3

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 23

Tak jak obiecałam, odpowiem na Liebster Awards i The Versatile Blogger.

1.  http://love-me-or-fuck-off.blogspot.com/p/liebster-award.html

1. Skąd zaczerpnęłaś pomysł na swojego bloga?
W sumie to nie wiem, po przeczytaniu innych blogów.

2. Od jakiego czasu piszesz?
Od września 2012

3. Kto/co jest Twoją inspiracją?
Wszystko po trochu.

4. Jak wyobrażasz sobie swoje życie za kilka/kilkanaście lat?
Będę neurochirurgiem *.*

5. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Tak

6. Czytasz książki? Jeśli tak to jaka jest Twoja ulubiona?
Czytam. Może triumf chirurgów. Kontakty z duchami. Co dr house wie o medycynie. Harry Potter.

7. Ulubiony zespół/wykonawca.
One Direction, Ed Sheeran,  Little Mix

8. Co jest dla Ciebie najważniejsze?
Rodzina, przyjaźń.

9. Czemu ufasz bardziej? Sercu czy rozumowi?
Rozumowi.

10. Masz już plany na wakacje? Jeśli tak to jakie?
Chciałabym pojechać do Anglii albo Francji.

11. Czytasz mojego bloga? Jeśli tak to czy on Ci się podoba.
Przepraszam, ale nie. Nie mam czasu, ale postaram się przeczytać.

2. http://teenage-dream-with-one-direction.blogspot.com/

1. Ulubiona płyta 1D.
Take me home.

2. Ulubiona liczba.
4

3.  Ulubiona emotikonka.
*.*

4.  Komputer/laptop?
Laptop.

5. Jesteś blondynką czy brunetką.
Brunetką.

6. Masz jakieś zwierzątko, jak tak to jakie i jak się nazywa?
Nie mam.

7. Wolisz spódnice, spodnie czy sukienki?
Spodnie.

8. Popierasz bromance chłoaków? Jeśli tak to które.
Larry, Ziall ewwntualnie Narry. 

9. El, Dan czy Perrie? I dlaczego?
Wszystkie mogą być. Najbardziej lubię Danielle, bo wydaje się być normalna, a najmniej Eleanor, po prostu.

10. (Nie mam zielonego pomysłu o co zapytać) Lubisz kurczaka?
Taaak... xD

11. (Nadal nie wiem co napisać) Według Cb Larry to bromance czy romance?
Romance c;

Teraz The Verstatile Blogger.

Każdy nominowany powinien:

  1.  Podziękować nominującemu na jego blogu 
  2.   Pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
  3.  Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
  4.  Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
  5.  Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
W sumie jakby ktoś nie wiedział.

Dostałam 3 nominacje od:


  • Ada Kras --> http://nie-spelnione-obietnice.blogspot.com/
  • AnnHoran --> http://my-dreams-to-fulfill.blogspot.com/
  • Czekoladka . --> http://angelisirresistible.blogspot.com/
Tak więc dziękuję wszystkim z całego serduszka <3

7 faktów o mnie:
  1. Chodzę do 2 gimnazjum.
  2. Jestem krótko widzem. 
  3. Jestem uzależniona od dr. housa i archiwum x
  4. W przyszłości będę lekarzem.
  5. Przyjaciółki, koleżanki uważają, że jestem dziwna.
  6. Kiedy w nocy nie mogę spać, patrzę na księżyc, gwiazdy, ogólnie niebo.
  7. Interesuje się zjawiskami paranormalnymi. 
Blogi, które ja nominuje:
  • http://peter-pan-series.blogspot.com/
  • http://i-hate-you-and-love-you.blogspot.com/
  • http://blackandwhite1d.blogspot.com/
  • http://shouldletyougo.blogspot.com/
  • http://storywithlarry.blogspot.com/
  • http://my-reality-is-your.blogspot.com/
  • http://www.larry-beautiful.blogspot.com/
  • http://www.directioners-paradise.blogspot.com/
  • http://stones-taught-me-to-fly.blogspot.com/
  • http://wanna-hold-you.blogspot.com/
Teraz zapraszam na  rozdział:

* Oczami Zayn'a *


Całą noc nie spałem. Myślałem o Niall'u i gdzie on może być. Nurtowały mnie takie pytania jak: Dlaczego poszedł, co tam robi i kiedy wróci.  Dochodziła już dziewiąta, kiedy usłyszałem trzask drzwi wejściowych.- Niall? Jak ty wyglądasz? - dobiegł mnie głos Liam'a.- Niall? Wiesz która godzina? - dołączył się Louis.- Wiem - burknął- A co wy jesteście moimi matkami?-  Idź się ogarnąć, zanim zobaczy Cię...- Harry nie dokończył, bo stanąłem w progu pokoju tak, że wszystkie oczy, skierowały się ma mnie.
- Niall? Gdzie byłeś? - spytałem cicho.
- Nie Twój zasrany interes - chciał iść do swojego pokoju, ale zatrzymałem go.
- Jednak wydaje mi się, że mój też. Martwiłem się.
- No proszę. Wielki Zayn, który przeleciał tyle dziewczyn martwi się o mnie? Jestem zaszczycony.
- Zayn, zostaw go, jest pijany, nie ma sensu.- poklepał mnie po ramieniu Liam.
- Nadal nie wiem, gdzie byłeś- powiedziałem już spokojniej.
- Ja? A ja byłem u dziewczyny i pieprzyliśmy się całą noc-rzekł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i zamknął drzwi przed moim nosem.
- Że kurwa co? - krzyknąłem, czując jak do kącików oczu zbierają mi się łzy. 
- Słyszałeś!- usłyszałem jego głos, dobiegający zza drzwi.
- Nie no nie wierzę - szepnąłem do siebie. Wziąłem kurtkę i wybiegłem z domu. Nie zamierzałem siedzieć w nim dłużej. Jak on mógł? No dobra, ja też go zdradziłem i to kilkakrotnie, ale z bólu, z myślą, że mogłem go już na zawsze stracić. A on? Zrobił mi to na złość? I kurwa, co ja mam teraz zrobić? Przecież nawet jak mu powiem, że mu wybaczam, to on w takim stanie mnie wyśmieje. Wybiegłem na świeże powietrze. Zatrzymałem się przed drzwiami i zaczerpnąłem tlenu. Nie wiedząc, dokąd pójść, postanowiłem iść przed siebie. Krople deszczu spadały na moje jak  zawsze dobrze ułożone włosy, ale to nie miało znaczenia. Już nie. Zawsze stroiłem się dla osób, które podobały mi się. Teraz, już nie muszę. Bo osoba, którą naprawdę kocham, zdradziła mnie, olała i na dodatek nic sobie z tego nie robi. To boli i to cholernie. Oddałbym mu wszystko, a nawet i więcej. Jest moim promykiem, w takie dni jak teraz, kiedy jego uśmiech potrafi rozświetlić zachmurzone niebo. Pogoda, chyba odzwierciedla mój nastrój. Kto by pomyślał, że Zayn Malik, największy kobieciarz, idzie teraz przez puste uliczki, płacząc. Żałosne. Nurtuje mnie jedno pytanie. Czy naprawdę na to zasłużyłem? Czy moje życie jest na tyle beznadziejne, że muszę co chwilę dostawać kopa w dupę, żeby oprzytomnieć, ale i tak nic to nie pomaga. I tak ciągle popełniam te same błędy.Nie patrzyłem na drogę. Nie obchodziło mnie, że popychałem jakieś pojedyncze osoby. Czułem
pustkę. Znowu. Jeszcze jakiś czas temu zapewne poszedłbym z pierwszą lepszą dziewczyną do łóżka, ale teraz nie. A mówi się, że ludzie się nie zmieniają. Nie zgadzam się z tym. Ja się zmieniłem i to wszystko przez Niall'a, a raczej dzięki niemu. Potrąciłem następną osobę. Ta jednak dała o sobie znać.
- Uważaj jak chodzisz palancie.
Postanowiłem zaszczycić tę osobę moim spojrzeniem i ku mojemu zdziwieniu była to Emma.
- Emma?
- Zayn?! Ty się nigdy nie nauczysz chodzić. - powiedziała zmieszana.
- Co ty w taką pogodę robisz na zewnątrz?
- O, teraz się martwisz?
- Przestań, to i tak nie jest moje dziecko.
- Jest, ale nie zamierzam się z Tobą o to  kłócić. Wmawiaj sobie, a poza tym Niall wie, że to prawda. A no właśnie co tam u Niego? - na samo wspomnienie jego imienia poczułem jak łzy zlatują mi po policzku.
- Wszystko okej?
- W sumie to nie, nieważne.
- Co zrobiłeś?- widać, że się zdenerwowała.
- Zdradził mnie...- sapnąłem.
- On? Musiałeś go sprowokować.
- Możliwe. Mam prośbę, wiem, że to egoistyczne i w ogóle, ale czy mógłbym u Ciebie przenocować? - Zastanawiała się. W sumie co mam się dziwić, zostawiłem ją.
- Okej, ale pod jednym warunkiem, w sumie kilkoma- Teatralnie wywróciłem oczami i pokiwałem głową, żeby kontynuowała. - Śpisz na kanapie, nie jęczysz i marudzisz, pomagasz mi i wracasz szybo do Niall'a i macie się pogodzić. Taki przyjaciel to naprawdę skarb. - przytaknąłem i poszedłem z nią do domu.

* Następnego dnia *

- Niall wstawaj, jest 13!
- Spieprzaj - mruknąłem.
- Nawet nie zaczynaj i tak już wszystko spieprzyłeś.
- O czym ty mówisz?- leniwie usiadłem na łóżku.
- Trzeba było tyle nie pić. - powiedział Liam i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił ze szklanką wody i tabletkami.
- A co zrobiłem?
- Nie denerwuj mnie, nic nie pamiętasz? - zapytał załamany.
- Nieee.
- Nawet tego, że zdradziłeś Zayn'a i mu to wszystko wygarnąłeś?
- Co?!- wstałem z łóżka i poczułem przeszywający ból w skroniach. Gdzie on jest?
- Dobre pytanie. Wczoraj wyszedł i do tej pory nie wrócił.
- Kurwa- podszedłem do szafy i wziąłem jakiś ubrania.
- Gdzie idziesz? Nawet nie wychodź w takim stanie.
- Muszę go znaleźć. -  W tym samym momencie w progu drzwi stanął Malik.
- Li zostawisz nas?- spytałem.
- Tak

- Zayn ja...
- Przestań.
- Dasz mi wyjaśnić?- spytałem łamiącym się głosem.
- Niby co?
- Moje zachowanie...
- A co tu wyjaśniać? Zachowałeś się jak chuj. Czy ty  w ogóle traktujesz mnie poważnie?
- Mógłbym o to samo zapytać- burknąłem.
- Sam widzisz. To nie ma sensu.
- Że niby zrywasz ze mną? - stałem i patrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczami.
- A masz lepszy pomysł - Nastała cisz. - No właśnie. A myślałem, że chociaż trochę Ci na mnie zależy, ale jak zawsze myliłem się- wytarł łzy z twarzy i wyszedł.
- Zayn, czekaj! - krzyknąłem.
- Za długo czekałem Horan, za długo. - Poczułem falę gniewu, która rozchodziła się po moim ciele.
- Aha, czyli mam rozumieć, że to jest tylko moja wina?
- A nie?
- No... - patrzyłem na niego jak na debila- Chciałbym zaznaczyć, że to ty mnie zdradzałeś, żeby to chociaż raz, ale nie ty żyjesz mottem- Będę ruchać wszystko co się rusza. Gdybyś wczoraj nie zaczął, wyglądałoby to inaczej.
- Możliwe, ale ty też nie wyglądasz jakbyś żałował. A to co rano odstawiłeś przeszło wszystko.
- Mam rozumieć, że teraz jest ten moment, jak każdy z nas mówi coś na drugiego? Wybacz, moja lista nie ma końca. Ile razy mnie zostawiłeś i to jak byłem w złym stanie? Ale to się nie liczy. Bo tylko chodzi o mnie i o to, że ja popełniłem błąd. Jeden! A ty do cholery jasnej ile? Powiedz mi, co jeszcze przede mną ukrywasz.
- Nie jestem gejem, okej!
- Nie wierzę...- czułem jak robię się czerwony ze złości- Ile jeszcze chciałeś to ukrywać? Japierdole, czy ty masz jakieś uczucia? Czy wszystkie słowa jakie mówisz są puste? Chociaż w sumie dobrze, że mi to powiedziałeś, bo ja też chciałem Ci oświadczyć, że nie jestem gejem. Tylko ja się dowiedziałem o tym wczoraj, a ty co? Przez 5 minut czułeś się gejem? Gratuluję. Obyś się smażył w piekle Malik.- rzuciłem i zamknąłem się w pokoju.
- Wiesz ja jednak sądzę, że to matka Cię wyrzuciła z domu. Nikt nie wytrzyma z Tobą długo, nawet Twoja własna rodzina.
- Nie mieszaj w to mojej rodziny- wybuchłem. Znamy się już trochę, a ty tak naprawdę nic o mnie nie wiesz! Już zapomniałeś o mojej chorobie. Zapomniałeś jak nasza znajomość się zaczęła, a tym bardziej potoczyła? Myślisz, że tylko Tobie było trudno? Nie wiesz przez co przeszedłem wcześniej. Dobra, nie masz rodziców i mieszkałeś w sierocińcu i tyle. Teraz masz normalne życie i będziesz żyć sobie jeszcze z 50 lat, a ja? A ja mam może z rok życia, bo nie mam dawcy na nerkę. No, ale tu chodzi tylko o Ciebie  bo ty tu jesteś najbiedniejszy. Jesteś cholernym egoistą. Myślałem, że będę mógł Ciebie zmienić, ale jednak to nie jest możliwe. Ludzie się nie zmieniają, tylko po prostu brną w swoje kłamstwa, żeby udowodnić swoją rację i po co?
- A ty byłeś naprawdę taki głupi, żeby myśleć, że mógłbym coś poczuć do takiego śmiecia jak ty?
- Wynoś się- powiedziałem drżącym głosem  Widziałem ogień w jego oczach, nienawiść, obrzydzenie. - Po co wracałeś? Mogłeś zostać u swojej siostry i żyłbym w przekonaniu, że nie jesteś mi potrzebny do szczęścia, ale nie. Ty musiałeś wrócić, kłamać dalej, a ja Ci ciągle wierzyłem i żyłem nadzieję, że będziemy idealną parą. A tak to znowu się skończy, znowu będę cierpieć, bo znowu odeszła osoba, którą kocham. Jak o to Ci chodziło to gratulacje, udało Ci się któryś raz popsuć moje życie- mówiłem przez płacz którego już nie kontrolowałem.
- Niall, ja nie chciałem. Przepraszam, poniosło mnie. Wcale tak nie myślę.
- Ile razy to już słyszałem? -  Po raz pierwszy od naszej kłótni spojrzałem szczerze w jego oczy. Były piękne, zresztą jak zawsze. Ta sama czekolada, w której się zakochałem. Zapytacie się czy kłamałem. Tak. Kocham go, a seks z tą dziewczyną był tylko stosunkiem. On też spojrzał w moje oczy. Też płakał.
- To mnie przerasta. Nie powinienem się angażować w żaden związek, a tym bardziej z taką osobą jak ty. Przepraszam, że zjebałem Ci życie. Zapomnij o mnie. Ułóż sobie życie  Wracam do Holandii. A i jeszcze jedna rzecz. Wszystko co powiedziałem było kłamstwem. Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie. Jedno uczucie jest silniejsze od drugiego i nie potrafię wybrać. Żegnaj. Przepraszam chłopaki. Obiecałem Wam, że się nim zajmę. Znowu zawiodłem. Teraz to wy musicie się nim opiekować.- Po tych słowach wyszedł i zostawił mnie samego, znowu. Z bezsilności zsunąłem się na podłogę i zacząłem płakać. Chłopcy usiedli w kole i po kolei mnie pocieszali, bluzgając na Zayn'a. Nie obwiniałem go aż tak bardzo. Bardziej chyba siebie. To ja najpierw się w nim zakochałem.


*
- Nialler. Przestań wylewać tyle łez. Zapomnij. Obydwaj postąpiliście źle. Nie będę wytykał palcem, którego to większa wina, ale w jedynym zgadzam się z nim . Musisz sobie ułożyć życie - Louis  przytulił mnie do siebie. 
- Łatwo Ci mówić. Ty masz Harry'ego.- powiedziałem, wtulając się do jego ramienia.
- Wiem, że to nie pocieszające, ale to dzięki Wam zdaliśmy sobie sprawę, co do siebie czujemy. Trafiłeś na niego w złym momencie. Zayn jest trudnym człowiekiem, ale jestem pewny, że żałuje, ale nie wróci. Nie po tym wszystkim. Jest tchórzem. Wie, że Cię zranił i nie popełni tego samego błędu. 
- Nie pocieszasz. - mruknąłem. 
- Sorki, idź się może przejść, co? Słońce wyszło.
- To nie jest zły pomysł.
- Niall!  Masz gościa- usłyszałem głos Hazy- podszedłem ślamazarnym krokiem do korytarza.
- Emma? Co ty tu robisz. Nie powinnaś się przemęczać.
- Och przestań. Powiem Ci, że strasznie wyglądasz- poczochrała mnie po włosach. 
- Wiem.- uśmiechnąłem się lekko.
- Chciałam się zapytać czy pogodziliście się.
- A ty skąd wiesz, że się pokłóciliśmy?- spytałem z zaciekawieniem.
- Wczoraj Zayn u mnie nocował, więc jak?
- W sumie to zerwaliśmy i on wyjeżdża do Holandii.
- Co?! Aż muszę usiąść... Ale jak to?
- Pokłóciliśmy się.
- I tyle? To koniec? Znam Malika i naprawdę myślałam, że w końcu będziecie mogli być w normalnym związku. A ten chuj znowu Cię zostawił?
- To nie tylko jego wina.
- Ale jego największa.- nic nie odpowiadając wtuliłem się w nią.
- Nie dam rady bez niego. 
- Dasz, masz mnie i chłopców. - uśmiechnęła się czule.- a teraz wybacz,ale idę do lekarza na usg.
- Pójść z Tobą?
- Nie, nie będziesz ze mną stać w tych kolejkach.
- A który to miesiąc?- spytał się Liam.
- Siódmy. No dobra to ja lecę, cześć chłopaki!
- Siema- krzyknęliśmy wszyscy
- Wydaje się być naprawdę spoko ta Emma. Tak jakby zmieniła się.
- To przez ciążę.

*  
- Barman! Następną kolejkę- krzyknąłem 
- Hej mały, nie za dużo już? To już jakaś 7.
- Słuchaj- zacząłem- ja Ci płacę ty mi nalewasz.- Barman chwilę na mnie popatrzył, jakby nie do końca rozumiejąc moje słowa i po chwili przyniósł mi następną do połowy nalaną szklankę whisky.
Po dziesiątej kolejce zacząłem mieć jakieś halucynacje. Wszędzie widziałem twarz Zayn'a.
- To się źle dla mnie skończy.- szepnąłem do siebie.
- Barman.- ponagliłem chłopaka ruchem ręki. - Chcia...
- Nie- przerwał mi.
- Ale...
- Nie, proszę stąd iść. Nie dam panu 11 kolejki. Zrozumiano?
- Tsaaa. - Wstałem z obrotowego krzesła i próbowałem wyjść z klubu, co było naprawdę trudne. W pewnym momencie poczułem zawroty w głowie. Wyszedłem na powietrze i zaczerpnąłem powietrza. Nie polepszyło mi się. Kucnąłem. Było tylko gorzej. Zacząłem widzieć mroczki prze oczami. Szybkim ruchem ręki zmierzyłem sobie puls. Przyspieszony. Obok mnie przechodziła jakaś para.
- Przepraszam, możecie mi pomóc?- Niepewnie spojrzeli na mnie i podeszli.
- Coś się stało?
- Posłuchajcie: Chorują na niewydolność nerek, możliwe, że mam teraz jakiś zator i moja nerka równie dobrze może wybuchnąć. Zadzwońcie po karetkę, bo gdzieś za minutę stracę przytomność. Możecie im powiedzieć, że choruję na ostrą niewydolność nerek. 30 sekund później usłyszałem krzyk dziewczyny i kątem oka zobaczyłem zbiorowisko wokół mnie. Lekko się uśmiechnąłem. Może śmierć jest najlepszym zakończeniem mojego nędznego życia?

Przepraszam, że tak późno, ale cały weekend nie było mnie praktycznie w domu. Rozdział trochę zagmatwany. Mi w ogóle się nie podoba, ale liczę na wasze opinię. Dziękuję za 16 komentarzy i za 15 000 wyświetleń. Po prostu nie wierzę *.*
1. Tak jak ankieta pokazuje wygrywa 5, czyli .Harry w w 3 klasie gimnazjum przenosi się do szkoły i klasy Niall'a. Niall daje mu korki.Nie mają zbyt dobrych kontaktów. Potem trafiają do liceum do tej samej klasy. Myczek jest w tym taki, że dyrektorem tego liceum jest tata Harry'ego. Szablon mam już gotowy. Tamte pomysły zostawię może na shota, albo innego bloga.
2. Chciałam jeszcze coś napisać na temat jednego komentarzu. Opowieść o Narrym nie jest moją decyzją, tylko to wy głosowaliście na ten bromance.
3. Moja przyjaciółka prowadzi bloga. Można powiedzieć, że trochę jej pomagam, ale to ona wszystko pisze. Sądzę, że to będzie opowiadanie inne od wszystkich. A o to krótki opis :
Siedemnastoletnie dziewczyna, o imieniu Sue jedna z większych fanek koszykówki. Pewnego dnie zapoznaje się z najlepszymi koszykarzami w Ameryce. W innej sytuacji poznaje boysband One Direction. Kogo wybierze? Piosenkarza czy koszykarza? Co z tego wyniknie? Gorący romans czy  może miłość? Zobaczcie sami.  --> http://www.one-direction-love-and-basketball.blogspot.com/
4. A no i to jest link do mojego drugiego bloga. Zacznę go po skończeniu tej historii -->  http://www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com/

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 22

Tak więc, że nie mam zbyt czasu pozwolicie, że te wszystkie nominacje nadrobię w następnym rozdziale. Zapraszam do głosowania po prawej stronie jest ankieta i post niżej macie wszystko wytłumaczone. Chciałam jeszcze powiedzieć, że biorę udział w konkursie na bloga miesiąca, więc Ci co chcę mogą na mnie zagłosować na -> http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ - jestem pod 3. Z góry dziękuję i zapraszam do rozdziału c;
Ach uprzedzam, że w tym rozdziale nic specjalnego się nie dzieje... ;c

* Oczami Niall'a *

Wiecie jak to jest budzić się obok osoby, którą  się kocha? Właśnie doznałem tego uczucia. Chyba pierwszy raz w życiu zobaczyłem Zayn'a słodko pochrapującego z nieogarniętą fryzurą. Piękny widok, naprawdę. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Teraz wszystko będzie dobrze, musi być. Tyle już było problemów, nie dogodzeń... Niechętnie wstałem z łóżka, próbując nie zbudzić Zayn'a. Skierowałem się do kuchni, żeby coś przekąsić. Chciałem zrobić śniadanie dla Zayn'a, ale zmieniłem zdanie. Musiałbym jeszcze raz wchodzić po schodach, no sami rozumiecie. W moim ulubiony pomieszczeniu siedzieli Louis i Harry. Najwidoczniej nie zauważyli mnie, bo patrzyli sobie w oczy. Muszę przyznać, że taki widok był co najmniej uroczy. Haz siedział na kolanach Lou i karmili się nawzajem. Podchwyciłem kawałek ich rozmowy.
- Wiesz, że Cię  kocham?- spytał Loczek.
- Tak Haz, mówisz mi to od kiedy znalazłeś się.
- No i będę Ci to mówić do usranej śmierci.
- Cieszę się.- uśmiechnął się- A jak bardzo?
- Co?
- Mnie kochasz...
- Nad życie Loueh.- No i oczywiście musiało to skończyć się  czułym pocałunkiem.
- Awww... Jesteście tacy słodcy - powiedziałem.
- Czy ty nas podsłuchujesz?- oburzył się kędzierzawy.
-  Może...
- Pff, masz tupet.
- Wiem, tak ap ropo koooocham was nad życie! - krzyknąłem.
- Nie no teraz przesadziłeś- Harry zerwał się z krzesła i zaczął mnie gonić.
- Louis ratuj!- Louis zamierzał już wstać i prawdopodobnie mi pomóc, lecz Harry zgromił go wzrokiem.
- Ani mi się waż wstawać z tego krzesła.
- W takim razie sorry Niall, sam widzisz. Boję się go.
- Tak, to podstawa związku.... - sarknąłem.
W pewnym momencie drzwi się otworzył.
- O mój Boże Harry ty żyjesz! W sumie nie spodziewałem się, że zobaczę Cię leżącego na Niall'u, ale mogło być gorzej.- uśmiechnął się promiennie jak to miał w zwyczaju.
- Liam! - krzyknęliśmy wszyscy i w expresowym tempie rzuciliśmy się na niego.
- Też się cieszę, że Was widzę. - Po kolei każdego z nas obściskał. Przy Louisie  na chwilę się zatrzymał.
- Stary przepraszam. Nie powinienem wtedy tak na Ciebie krzyczeć.
- Spoko, najważniejsze, że jesteś. - uścisnęli się ponownie.
- Liam, czy ty biegłeś do nas, że tak dyszysz? - spytałem z rozbawieniem w głosie.
- A wiesz, że... - nie dokończył, bo w progu stał Malik przecierając oczy. Mówiłem, że on strasznie uroczo wygląda taki nieogarnięty?
- Okej rozumiem, jeżeli chcieliście mnie obudzić, to wystarczyło do mnie przyjść, a nie drzeć się na cały dom.
- Tak tylko wspominam, że to mój dom, a wy się do niego wprosiliście- przerwał mu Louis.
- E tam- mruknął Zayn. Zatrzymał się na środku pokoju i wpatrywał się w Liam'a, jakby zobaczył ducha.
- Liam!- po chwili krzyknął i rzucił się na mniejszego chłopaka.
- Dzięki, że mnie zauważyłeś- przytulił go Li. Zayn jeszcze ospały podszedł do mnie i cmoknął mnie w usta.
- Oooo to wy jednak jesteście razem. Nie mogę uwierzyć, mam dwójkę przyjaciół gejów.
- W sumie czwórkę- wtrąciłem.
- Ale jak to? - spytał zmieszany. Wskazałem ręką na wtulonych siebie Harry'ego i Louis'a.
- Nie.... Przecież ty jeszcze wczoraj do mnie dzwoniłeś, że go nie możesz znaleźć...
- Tak naprawdę to było przed wczoraj- rzekł Louis
- Oj tam. W takim razie trzeba to uczcić!- uradował się nasz prawie łysy przyjaciel.

*

- I wtedy RZUCIŁA SIĘ NA MNIE, ROZUMIECIE?
- Przestań się wydzierać Malik, już chyba cała okolica wie, że jakaś dziewczyna rzuciła się na Ciebie. - warknąłem. Szczerze mówiąc byłem już podirytowany. Chociaż nie, to za mało powiedziane. Od dobrej godziny nawija ile dziewczyn zaliczył, kiedy wyjechał. Czułem się okropnie. To tak jakby mnie zdradzał, bo w sumie mnie zdradzał, to jak miałem się czuć. Nie chcąc, słuchać jego pijackich  przygód, poszedłem na balkon trochę odetchnąć. Minęło z kilkadziesiąt minut, ale nikt się nie przejął. Wszyscy byli jednym słowem najebani. Zayn przyniósł jakieś zioła. Każdy po kolei wciągał, zdziwiło mnie, że nawet Liam się zgodził, ale coś tam wspominał, że chce w końcu zacząć żyć. A nasz parka? Jest w połowie goła. Dosłownie. Louis nie ma już koszulki, a Harry w tej chwili ściąga spodnie. Chyba grają w butelkę na rozbieranie... Szczerze, nie obchodzi mnie to już. Miałem wchodzić do pokoju, kiedy usłyszałem głos dziewczyny, która stała w oknie naprzeciwko.
- Co tak sam stoisz?
- Mógłbym Cię o to samo zapytać.
- Ja nudzę się i przyszłam zapalić, a ty?
- Moi przyjaciele są tak nadziabani, że nie zamierzam z nimi dłużej siedzieć. - zaśmialiśmy się oboje. Wydawała się być naprawdę fajną i miłą dziewczyną.
- W takim razie niefajnie. Może miałbyś ochotę wpaść do mnie?- Już miałem zaprzeczyć, ale w sumie co mi szkodzi? Na pewno będę się lepiej bawić w jej towarzystwie.
- A wiesz, z chęcią uwolnię się od ich krzyków- znowu zaśmialiśmy się w tym samym momencie - która to klatka i numer ?
- 6b/4
- Daj mi pięć minut.

Po cichu wymknąłem się do przedpokoju. Nawet mnie nie zauważyli. Kiedy przechodziłem prze pokój kątem oka zobaczyłem, że Zayn siedział w samych bokserkach. Wyglądał cholernie seksownie. Niall, przestań- skarciłem się w głowie. W szybkim tempie doszedłem do klatki. Zadzwoniłem domofonem i po dwóch minutach stałem przed drzwiami.
- Hej, wchodź.- Zaprosiła mnie dziewczyna gestem ręki.
- Hej- uśmiechnąłem się ciepło i zacząłem ściągać buty.
- Wybacz, za mój wygląd, wskazała na swoje dresy. Nie spodziewałam się dzisiaj gości, a przebierać mi się nie chciało.
- Przestań, ja też nie wyglądam jak model.
- Ale o wiele lepiej niż ja.
Po dwóch godzinach byliśmy zupełnie pijani. No tak, czego mogłem się spodziewać? Że wrócę trzeźwy? Jak takie miałem plany, to się nie powiodą. Około 3 w nocy postanowiłem się zbierać, uprzejmie poinformowałem o tym moją nową koleżankę.
- Susan, świetnie się z Tobą bawię, ale chyba już będę szedł.
- Ech, no szkoda. W takim razie chodź się pożegnać.- Chwiejnym krokiem podszedłem do dziewczyny i ją przytuliłem, kiedy się od niej odkleiłem, spojrzałem w jej oczy. Były takie jak Zayn'a. Duże i brązowe. Nie wiele myśląc wpiłem się w jej usta. Nie opierała się, nie odpychała mnie, można rzec, że na ten moment czekała. Przyparłem ją do ściany i namiętnie całowałem.
- Masz ochotę na więcej?- spytała seksownie  łapiąc mnie za krocze.
- Nawet nie wiesz jak bardzo- mruknąłem jej do ucha.
Wskoczyła na mnie, nogami owinęła się wokół moich bioder, a ręce wplotła w moje włosy. Zaniosłem ją do jej pokoju. Po drugiej próbie trafiłem, wpierw wszedłem do łazienki i włożyłem ją do wanny, wmawiając sobie, że to łóżko. Położyłem ją na łóżku. Wyglądała tak zachęcająco i mój przyjaciel budził się do życia. Ale jak to? Przecież jestem gejem. Z jednej strony chciałem to zrobić, ale bardziej chodziło o wyładowanie się, niż w sumie nie wiem co. Zayn mnie zdradzał, to co ja nie mogę? Wskoczyłem na łóżko i po chwili znowu całowaliśmy się. Ściągnąłem z niej bluzę i spodnie. Miała duży dekolt i jędrną pupę. Takie lubiłem najbardziej- przeszło mi przez myśl. Dla pewności spytałem się jej:
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić. -  pokiwała głową i rozpięła stanik. Teraz nie było odwrotu. Uśmiechnąłem się do niej i zacząłem całować ją po dekolcie i ssać jej sutki. Cicho wzdychała. To nakręcało mnie jeszcze bardziej. Gdy skończyłem robić malinki, zsunąłem z niej majtki. Już się schylałem, aby całować jej dolne partię ciała, kiedy Susan popchnęła mnie tak, że teraz ja leżałem, a ona nade mną górowała. Wzięła już mojego twardego penisa i lekko ścisnęła. Jęknąłem. Usatysfakcjonowana uśmiechnęła się do mnie figlarnie i wzięła mojego członka do buzi. Ponownie jęknąłem, rozkoszując się tą chwilą. Chciałem, żeby trwała jak najdłużej. O konsekwencjach pomyślę jutro. Robiła mi loda jak zawodowa dziwka. W między czasie zacząłem myśleć jakby to robił Zayn i zdałem sobie sprawę, że nie mógłbym się z nim przespać. W tamtym momencie czułem, że jestem 100% heteroseksualny. Kiedy poczułem, że zaraz dostanę orgazmu zdołałem tylko sapnąć :
- Susan, ja...
Wyciągnęła go z buzi i dokończyła ręką. Usiadła na mnie i zaczęła robić mi malinki na szyi. Nie przeszkadzało mi to,bo w tym czasie bawiłem się jej piersiami.  Po chwili poczułem, że mój przyjaciel budzi się na nowo do życia. Wziąłem prezerwatywę, którą akurat miałem przy sobie i naciągnąłem sobie na prącie. Położyłem moją bliższą znajomą na łóżku i powoli przysunąłem się do niej. Podrażniałem jej łechtaczkę, a ona wręcz błagała o więcej. W pewnym momencie wszedłem w nią, trochę zbyt brutalnie, bo jęknęła, a w jej kącikach oczu zebrały się łzy. Przeprosiłem ją i pocałowałem czule. Wszedłem głębiej i zacząłem ją posuwać. Najpierw powoli, lecz z czasem przyspieszałem. Wiła się pode mną, a mnie to cieszyło, że mogę jeszcze sprawić taką przyjemność kobiecie. Czułem, że dochodziła, bo jej pochwa zaczęła drżeć i  zacisnęła się mocniej na moim penisie. Zrobiłem jeszcze kilka ruchów i wyciągnąłem członka i spuściłem się jej na brzuch. Położyłem się obok niej i odpoczywaliśmy.
- To był chyba jeden z lepszych seksów w moim życiu.
W moim też- pocałowałem ją ten ostatni raz i zasnęliśmy.

* Oczami Louis'a *

- Przepraszam? Czy w ogóle ktoś wie gdzie jest Niall?- zapytałem się, plącząc w słowach.
- Nie... Zapewne śpi. Coś mu humorek nie pasował- powiedział Zayn i napił się piwa.
- Dziwisz mu się? - dołączył do naszej rozmowy Liam.
- No..
- Ja jakoś nie. Jeżeli byś może tyle nie gadał, ile to dziewczyn zaliczyłeś, to wyglądałoby to inaczej i teraz siedziałby z nami.
- Przesadzasz... Pewnie pochrapuje i czeka na mnie w łóżku- uśmiechnął się Zie.
- Wyszedł- wtrącił Harry.
- Co?- niemal wszyscy krzyknęliśmy w tym samym momencie.
- No, gadał na balkonie z jakąś dziewczyną, albo sam ze sobą i wyszedł. Ale obstawiam to pierwsze- rzekł spokojnie Haz.
- No to ma u mnie przejebane.
- Powtarzam, że to Twoja wina.
- Zamknij się Payne! Idę spać- burknął i i trzasnął drzwiami.
- No więc Harry może my też pójdziemy spać- poruszyłem znacząco brwiami. Liam wytrzeszczył oczy, domyślał się o co mi chodziło.
- Z tobą zawsze Loueh.
- Okej, w takim razie Dobranoc.- podniósł się Liam i zamknął się za drzwiami. Nie pytając o pozwolenie Harry'ego wziąłem go na ręce i zaniosłem do naszego łózka. Starannie go położyłem, żeby nie zrobić mu krzywdy. W końcu wydawał się taki mały i kruchy. Od razu wpiłem się w jego usta.
- Ejejej czekaj.- upomniał mnie.- Ty mówiłeś tak na serio?
- No...- zaczerwieniłem się- Chyba, że nie chcesz.
- Chcę- szepnął mi do ucha i mną rzucił.
- Au?
- Przepraszam, wynagrodzę Ci to.
- No ja myślę.- uśmiechnąłem się nonszalancko, co nie uszło uwadze Loczkowi, który przewrócił tylko oczami, a po chwili pocałował mnie, teraz bardziej namiętnie. Zacząłem ściągać mu koszulkę, on nie był mi dłużny, bo dobierał się do moich spodni. Gdy byliśmy już w samych bokserkach czułem jak mi staje, wiadomo co. Już siadałem na Harry'ego, kiedy wpadłem na pewien pomysł.
- Poczekaj chwilkę, zaraz wracam.
- Ej...- usłyszałem jęk z oddali.
Podszedłem do lodówki i zacząłem grzebać.
- Gdzie jesteś.... a mam Cię- powiedziałem do siebie.
Wszedłem do sypialni i kazałam mu zamknąć oczy. On niechętnie to zrobił. A ja psiknąłem mu bitą śmietanę na brzuch.
-Aaaa Lou to jest zimne.
- Wiem- odrzekłem  i po chwili zacząłem zlizywać z niego śmietanę. Bawiliśmy się tak z 1h, póki się nie skończyła. Można powiedzieć, że była to gra wstępna. Odłożyłem spray na komodę i ściągnąłem z Hazy bokserki i wziąłem jego przyjaciela do buzi. Jęknął. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Kiedy czułem, że zaraz dojdzie zwolniłem ruchy.
- Błagam Lou przyspiesz.
Zaśmiałem się diabolicznie, jak to często w filmach robią.
Wyciągnąłem z buzi jego penisa i przycisnąłem jego główkę. Kędzierzawy znów jęknął.
- Louuuu!
Postanowiłem  już go nie męczyć i ostatni raz go wziąłem do buzi i lekko przygryzłem. Po chwili poczułem lepkie coś w buzi. Nie było to ohydne, trochę słonawe i nic poza tym.
- Nienawidzę Cie - szepnął, zdyszany i wtulił się we mnie.
- To jeszcze nie koniec...
- Co masz na myśli?- usiadł na łóżku i spostrzegłem jego błysk w oku.
- Zobaczysz.
Sięgnąłem do szafki i wyciągnąłem prezerwatywę i naciągnąłem na swojego członka. Użyłem trochę lubrykantu i chwilę później poruszałem się w Harrym. Szczerze mówiąc nie wiedziałem  że będzie mu się to tak podobać. Nigdy nie robiłem tego z chłopakiem i muszę powiedzieć, że jest to lepsze niż z dziewczyną. A Haz to przeszedł samego siebie krzycząc praktycznie na cały blok. Usłyszałem, że ktoś puka w ścianę, a do tego doszły krzyki.
- Kurwa, Harry zamknij japę!
A Harry nic sobie z tego nie robił " i darł tę japę dalej"- mi to nie przeszkadzało, wręcz podniecało i pochlebiało.
- Harry, bo zaraz tam wejdę i Ci obetnę tego kutasa i Tobie Louis przy okazji też!
Muszę przyznać, że zachowanie Zayn'a rozbawiło mnie jak i  Harry'ego, bo jak skoczyliśmy naszą "zabawę" leżeliśmy i śmialiśmy się w niebo głosy. A spod ściany było słychać tylko:
- Haha bardzo śmieszne!
- Zajebie Wam zaraz.
- Kurwa,ile można się tak śmiać?
I tak dalej, ale w końcu takich mam przyjaciół i żadnego bym za nic na świecie nie oddał.

Przepraszam, że tak późno, ale naprawdę z kilka godzin pisałam to z przerwami. Jakoś opornie mi to szło. Eh... W sumie, fajnie by było gdyby pod tym rozdziałem było tyle komentarzy, co pod tamtą notatką. Macie swoje sceny +18, nawet dwie. Z czego pewnie tej pierwszej się nie spodziewaliście  Chciałam jeszcze trochę pomieszać, żeby przedłużyć to opowiadanie, jakkolwiek by się dało. Zostaje mi tylko powiedzieć - > DO ZOBACZENIA! <3

czwartek, 7 lutego 2013

Ważna informacja.

To nie rozdział ani nic, jutro się pojawi, ewentualnie w sobotę.

Jest jedna spawa, a mianowicie mój drugi blog. Nie zaczynam go jeszcze ani nic, tylko chciałabym wiedzieć jaka Wam bardziej pasowałaby fabuła. Jedna koleżanka robi mi szablon no i po prostu chciałabym wiedzieć, sami rozumiecie. Wiem, że pomysły nie są zbyt oryginalne, ale cóż nie mam zbyt nadzwyczajnego pomysłu, chyba, że Wy macie. Czekam na Wasze opinie i propozycje.

1. Niall umiera, a Harry jest wolontariuszem, który spędza z Nim ostatnie chwile.

2.  Harry jest z tych popularnych i bogatych dzieciaków, Niall jest przeciętny. Któregoś razu Niall ratuje Harry'ego z jakieś sytuacji, pomaga mu ( tutaj będzie mój pomysł późniejszy ). Niall stara się zaprzyjaźnić z najpopularniejszym chłopakiem, Harry go wykorzystuje i sprowadza na " złą drogę ".

3. Harry zrywa z dziewczyną. Później ta dziewczyna poznaje Niall'a i ze sobą chodzą. Harry chce się zemścić.

4. Harry trafia do więzienia, Niall jest jego prawnikiem.

5.Harry w w 3 klasie gimnazjum przenosi się do szkoły i klasy Niall'a. Niall daje mu korki.Nie mają zbyt dobrych kontaktów. Potem trafiają do liceum do tej samej klasy. Myczek jest w tym taki, że dyrektorem tego liceum jest tata Harry'ego.


Ach, wiem, że bezsensownie, ale to na szybko. Byłabym wdzięczna o szybkie odpowiedzi. Z góry dziękuję i DO ZOBACZENIA.

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 21

Okej rozdziału może nie dodaję zbyt wcześnie, ale no kurde nie wyrobiłam się, przepraszam ;x

* Oczami Louis'a *

- Kurwa! - krzyknąłem na cały dom.
- Co się stało?- przybiegł Niall ze szczoteczką w buzi.
- Znowu to zrobiłem - czułem w sobie gniew, gdy wspominałem wczorajszy dzień.
- Nadal nie wiem o co chodzi....- mówił, plując na mnie pastą.
- Jak pamiętasz, wczoraj był u nas Harry...
- No..., co mu zrobiłeś?- zapytał z przerażeniem w oczach.
- Spokojnie żyje- uśmiechnąłem się do blondyna - Tylko pocałowałem go, znowu.
- No i co? Przecież coś do niego czujesz, tak?
- Niby tak, ale on jest tego pewien.
- Czego? - dopytywał się Niall najwyraźniej nic nie rozumiejąc.
- Że do niego coś czuje i za każdym razem mi to wypomina, jak chcę go wyrzucić z domu.
- To go nie wyrzucaj? - zasugerował mój przyjaciel, a ja ledwo powstrzymałem się, żeby nim nie potrząść.
- Niallllllllllllll - specjalnie przedłużyłem spółgłoskę, żeby pokazać mu jaki jestem zrozpaczony - Ty nic nie rozumiesz!
- Masz racje.  Chodzi o to, że Harry przyszedł do nas, a raczej do Ciebie.... i tu nie wiem po co przyszedł.
- Przyszedł, żeby mi powiedzieć, że mam zapomnieć o tym jak go prawie przeleciałem, albo on mnie, nieważne.
- Yhm- mruknął. - I co dalej?
- No i ja zacząłem się tego wypierać, mówiąc, że już zapomniałem, a on zaczął mi wmawiać, że przecież coś do niego czuje. Ehh- westchnąłem.- Potem patrzyliśmy sobie w oczy i ja go pocałowałem, a potem kazałem mu wyjść. Rozumiesz?- spytałem.
- Nie.
- No ja pierdziele, dzięki Niall za pomoc.- burknąłem zezłoszczony. Czego on nie mógł zrozumieć?
- Poczekaj - złapał mnie za ramię - W zasadzie rozumiem, ale nadal nie wiem dlaczego go wyrzuciłeś i dlaczego bronisz się przed samym sobą, że czujesz  do niego coś więcej?
- Ponieważ sam do mnie przyszedł i powiedział, że nie jest gejem i chce zapomnieć o tamtej sytuacji.
- W takim razie pomyśl, jeżeli nic by do Ciebie nie czuł, to tyle razy oddawałby pocałunek, albo po prostu nie uciekał? - puścił mi oczko i już wychodził, kiedy ja cicho dodałem:
- To nie jest najgorsze, ja go kocham- zawstydzony spojrzałem na Niall'a, który tylko odpowiedział:
- Wiem LouLou, wiem.
- A tak w ogóle kiedy Zayn przyjeżdża?
- Za dwie godziny. - powiedział spokojnie.
- I co nie denerwujesz się? Wiesz co mu powiedzieć?
- Nie i cóż... nie.
- W takim razie powodzenia. Ja idę topić smutki w kubku czekolady. - poczochrałem mu włosy i wszedłem do kuchni.
- Nie martw się! Dam sobie rękę uciąć, że jeszcze dziś do Ciebie przyjdzie.
- A wiesz, dobrze by się złożyło. - wychylił się zza framugi.

* Oczami Niall'a *

To normalne, że tak się denerwuje? Nie powiedziałem tego Louisowi, bo on zaczął by się śmiać, chociaż on tez jest w dziwnej sytuacji. Tylko kurde, co ja mam mu powiedzieć? Cześć Zayn, wiesz Twoja ciotka dała mi Twój adres i pomyślałem, że fajnie byłoby spotkać się, po tym jak mnie zostawiłeś?Kuźwa, mam ochotę się rozpłakać. To nie wypali, znając swoje szczęście coś popsuje, albo go w ogóle nie znajdę. Jak mam się ubrać? Na luzie czy elegancko? Ja pierdole!- wydarłem się na cały swój pokój.
- Widzę, że Tobie humorek też nie dopisuje - odezwał się Lou.
- Cicho bądź, dobrze Ci radzę.
- Oho! To może mógłbym jakoś pomóc księżniczko?
- Zabije Cię- nie wiele myśląc wziąłem poduszkę i latałam z Nią za Louisem.
- Oszczędź mnie! - krzyczał dławiąc się śmiechem.
Gdy powoli zacząłem się męczyć, co nie było dobrym rozwiązaniem w moim przypadku, popchnąłem Louis'a. Może to nie był dobry pomysł, bo przewrócił się z głośnym hukiem, a ja, żeby nie uciekł usiadłem na nim okrakiem. Próbował mnie z siebie zrzucić, ale nie za bardzo mu to wychodziło.
- Nialler, błagam złaź! - rozkazał mi.
- Po moim trupie. - powiedziałem przez śmiech.
- Da się załatwić - niespodziewanie zaczął mnie łaskotać. Po kilku minutach byliśmy obydwoje zmęczeni, więc mi odpuścił, a ja się na nim położyłem. Wyglądaliśmy dość podejrzanie, bo ja nie miałem spodni, a mój przyjaciel koszulki, do tego oboje byliśmy spoceni i zdyszani, ktoś mógłby pomyśleć, że - nie zdążyłem  skończyć swoich myśli, bo usłyszałem hałas zamykanych drzwi. Razem z Louisem spojrzeliśmy w tamtą stronę. W przejściu stał Harry. Miał łzy w oczach.
- To ja Wam nie będę przeszkadzał- szepnął i wyszedł z domu jak najszybciej. Ja, nie czekając zszedłem z Louis'a.
- Louis? - rzekłem niepewnie.
- Czekaj, muszę to sobie  przemyśleć- spojrzał na mnie, na siebie, znowu na mnie. - Cholera! - Wstał i pobiegł prawdopodobnie do swojego pokoju. Chciałem zadzwonić do Hazzy i mu wszystko wyjaśnić, ale nie odbierał. To jakiś koszmar. Zdecydowanie ten dzień nie jest jednym z lepszych, a to dopiero ranek. No właśnie, która godzina.... Spojrzałem na zegarek. 11:20 O 12 muszę być pod adresem, który dała mi ciotka Zayn'a. Szybko pobiegłem do pokoju, w 20 minut wziąłem prysznic i się ubrałem. Zabrałem ze sobą klucze, portfel i telefon. Zbiegłem po schodach i w drzwiach spotkałem Louis'a.
- Co zamierzasz?- zapytałem.
- W zasadzie nie wiem, powiedzieć, że źle wywnioskował to co zobaczył.
- Przepraszam.- powiedziałem cicho.
- Za co?- zdziwił się. - Achaaa- po chwili dodał - to przecież nie Twoja wina, w zasadzie niczyja. Po prostu się wygłupialiśmy. Powodzenia.
- Nawzajem. - obdarzyłem go uśmiechem numer 3, nie żebym miał jakoś je poukładane, skąd ten pomysł.

*

Stałem pod drzwiami, gdzie ma znajdować się osoba, którą kochałem najbardziej w życiu. Zaraz po nim był Louis, a potem rodzice. Nie wspominałem, że się od nich wyprowadziłem? Nie? W takim razie teraz Wam to mówię, pokłóciliśmy się o moje zdrowie. Chcieli zamknąć mnie na cztery spusty, a że ja jestem pełnoletni powiedziałem, że nie chcę być tak traktowany i zamieszkałem z Louisem. Nie wiem co bym bez niego zrobił... Podniosłem rękę do góry, żeby zapukać. Zawahałem się. Przemyślałem wszystkie za i przeciw. W końcu odważyłem się. Po chwili usłyszałem głos, mówiący - Już idę. - Lecz to nie był głos Malika, tylko jakiejś dziewczyny. Miałem ochotę stąd uciec, ewentualnie zapaść się pod ziemię.
- W czym mogę pomóc?- spytała, trochę zmieszana, bo była w samym ręczniku.
- Szukam Zayn'a Malika- powiedziałem pewnie, mając nadzieję, że pomyliłem mieszkania.
- Misiu, ktoś do Ciebie - krzyknęła.
- Już idę kotku - zamurowało mnie, totalnie. Pocieszył się inną?
Podszedł do drzwi i wytrzeszczył oczy.
- Phoebe, możesz nas zostawić? - dziewczyna kiwnęła i odeszła.
Najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ale przerwałem mu.
- Jak można być tak wielkim chujem? - chyba zszokowałem go jeszcze bardziej. Nie przejmując się jego reakcją, kontynuowałem - Najpierw Emma, którą zapłodniłeś i zostawiłeś
- Ale...
- Nie przerywaj - powiedziałem szorstko - potem ja, którego w sobie rozkochałeś, po czym zostawiłeś. Czekaj, dlaczego? Ach, bo nie chciałeś mnie ranić. No zobacz nie wyszło Ci to jakoś. A teraz Phoebe, tak? Kiedy ją zostawisz? Czy to właśnie jest TA PRAWDZIWA miłość, o której pieprzyłeś wszystkim, z kim się przespałeś. Chociaż, ze mną się nie przespałeś. Zapewne byś to zrobił, ale moja choroba Ci przeszkodziła. Byłeś gnojem, jesteś i nim będziesz. Żałuję, wszystkiego związanego z Tobą, a najbardziej, że Cię poznałem. Straciłem tyle czasu i prawdopodobnie zdrowia. Żegnaj Zayn - pogłaskałem go po policzku i odszedłem. Jakby nigdy nic. Jakby nigdy nic nas nie łączyło. Jakby był mi obcą osobą.

Szybko skierowałem się do domu, który dzieliłem z Louisem. Chciałem, żeby go nie było, żebym mógł wypłakać się samotnie w poduszkę. Niestety los, mi w ogóle nie sprzyja, bo minąłem się z nim na schodach.
- Niall, co się stało?- spytał, widząc moją całą załzawioną twarz.
- On ma inną, rozumiesz? Popapraniec jeden. - mówiłem ze złością.
- Ale jak to? Jesteś pewien?
- No chyba widziałem dziewczynę w jego mieszkaniu, w samym ręczniku i słyszałem jak mówili do siebie czułe słówka.
- Może to nie jest tak jak myślisz, co? Dałeś mu się chociaż wytłumaczyć?
- Po co? - byłem na skraju wyczerpania.
- Nie wiem, może jest na to jakieś wytłumaczenie, ale nie stresuj się. Nie możesz. Zaszkodzi Ci, chcesz znowu wylądować w szpitalu?
- W dupie to mam - burknąłem i poszedłem do swojego pokoju.

* Oczami Louis'a *

Jak widać nie tylko ja mam zły dzień.  Tylko jedna rzecz mi nie pasuje. Wydawało mi się, że Zayn naprawdę kocha Niall'a. Nie rozumiem tego. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Niestety nie dano mi odpocząć, bo ktoś dobijał się do naszych drzwi. Miałem nadzieję, że to Harry. Martwię się. Szukałem go wszędzie, w domu, w parku, przejechałem całe miasto. Dzwoniłem po ludziach, jakimś cudem Liam odebrał ode mnie telefon z czego wybuchła kolejna awantura, że niby nie umiem się zaopiekować Harrym. A on co? Zostawił nas. Można powiedzieć, że pobiegłem, żeby otworzyć gościu.
-Haa... Zayn?!- Zdziwiłem się. Od razu zrobiłem minę - odejdź, bo inaczej coś Ci zrobię.
- Jest Niall? - zapytał drżącym głosem.
- Ty płaczesz? Po tym co mu zrobiłeś? Wynoś się stąd.- zamykałem już, lecz jego ręka mnie zatrzymała.
- Muszę mu się wytłumaczyć.
- Nie widzę takiej potrzeby - spróbowałem jeszcze raz zatrzasnąć drzwi, ale bez skutku. Zayn wszedł już całym ciałem do holu.
- Nie rozumiesz, to nie była moja dziewczyna. Tylko siostra. Phoebe Malik.
- Co? Ale... Przecież ty nie masz siostry- pogubiłem się.
- Nie miałem, w Holandii ją znalazłem, ale to długa historia. My się po prosu zachowywaliśmy jak rodzeństwo  no może oprócz czułych słówek, ale nie powiesz mi, że ty nie zwracałeś się do sióstr w stylu- kotku, czy misiu.
- No dobra rozumiem. Tylko czemu mu tego od razu nie powiedziałeś?
- Myślisz, że dał mi dojść do słowa? Szukałem go w domu, ale podobno się wyniósł. Byłem u Harry'ego, ale nikogo tam nie było - na samo imię mojego ukochanego, łzy zaczęły mi się zbierać. - Wszystko dobrze?
- Szczerze, to nie. Siadaj - wskazałem ręką na kanapę.
- O co chodzi?
- No to może od początku. Kiedy ty zostawiłeś nas, tak to można nazwać. Niall najgorzej to zniósł. Zaraz po nim był Liam. Zamknął się w sobie, nie wiadomo czemu. Nie odzywał się do nas. Po dwóch tygodniach oświadczył, że zaręczył się z  Danielle i wyjeżdżają. Od tamtej pory go nie widzieliśmy, ale to nie koniec. Dzisiaj wygłupiałem się z Niall'em i tak jakoś wyszło, że na mnie usiadł. Rzeczywiście byliśmy w niezręcznej sytuacji, bo on był bez spodni, ja bez koszulki i dyszeliśmy. W tym momencie wszedł tutaj Harry i uciekł. Od tamtego czasu nigdzie go nie ma. Obdzwoniłem chyba wszystkich, nawet Liam'a z czego wybuchła znowu kłótnia, że niby ja nie umiem dopilnować Harry'ego i potem ty wszedłeś.
- Wow, ale czemu Harry uciekł?
- Ach, nie wspomniałem Ci, że jestem gejem i zakochałem się w Harrym i kilka razy się pocałowaliśmy.
- Okeej... W takim razie jest problem. Kiedy to było?
- Zzz- zamyśliłem się - 7h temu?
- Hmm.... Poczekajmy do jutra, okej? Zapewne gdzieś nocuje.
- No dobra. Tylko Zayn, mam prośbę. - powiedziałem do chłopaka, który wstawał. - Nie zostawiaj nas, a w szczególności Niall'a. On za bardzo Cię kocha.
- Wiem, nie zrobię tego. Już nigdy.

* Oczami Zayn'a *

To się porobiło. Nie powinienem wszystkiego rzucać i uciekać od problemów. Wszystko popsułem, nawet gorzej, wszystko spieprzyłem. Prawdopodobnie Niall w tej chwili mnie nienawidzi, Liam wyjechał. Może udałoby mi się zatrzymać Harry'ego, cokolwiek....
Wszedłem po cichu do pokoju. Moje sunshine spało. To może nawet i lepiej. Jak się wyśpi będzie miał lepszy humor. Oby... Położyłem się obok niego. Brakowało mi jego ciepła, jego dotyku, samej jego obecności. Po chwili  odpłynąłem do krainy Morfeusza. Po pewnym czasie usłyszałem szept.
- Zayn? - szybko podniosłem głowę i znów mogłem patrzeć na te niebieskie oczy, które tak bardzo kochałem. - Co ty tu robisz?- zapytał już bardziej groźnie.
- Przyszedłem Ci wytłumaczyć....
- Nie chcę - przerwał mi i już chciał wychodzić kiedy krzyknąłem:
- Ona jest moją siostrą! - odwrócił się na pięcie.
- Ty ze mnie kpisz, tak? Ty nie masz siostry. Dlaczego ty mnie ciągle okłamujesz  nie możemy tego skończyć raz na zawsze?- zeskoczyłem z łóżka i przytuliłem go.
- Ja tego nigdy nie skończę. Za bardzo Cię kocham.
- To tylko puste słowa - odpychał mnie, a to tak bardzo bolało.
- Nieprawda. Kochałem, kocham i zawsze będę Cię kochać.
- Osoby, które kogoś kochają, nie okłamuję ich.
- Ja Ciebie nie okłamałem. Phoebe jest moją przyrodnią siostrą. Skąd to miałem wiedzieć, skoro byłem w domu dziecka? Nazywa się Phoebe Malik. Jak chcesz mogę Cię do niej zawieźć. Mam dokumenty, potwierdzające nasze więzi krwi. Tylko błagam wróć do mnie. - mówiłem zrozpaczony. Nie kontrolowałem swoich emocji, już nawet zapomniałem, że jestem cały zalany łzami. To nie miało znaczenia. Liczył się tylko on i to, czy mi wybaczy.  A Niall? A Niall patrzył się na mnie, jak na jakiegoś wariata. Nie wiedziałem  czy mam wybuchnąć większym szlochem czy się śmiać.
- Nie rób mi tego więcej- wtulił się. To znaczy, że jest wszystko dobrze?
- Wybaczasz mi?
- A jakbym nie mógł? Za bardzo Cię kocham - Nie czekając długo, wpiłem się w jego usta. Tak bardzo za nimi tęskniłem, ale oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić.
- Awww- uradował się Louis. - pogodziliście się, to takie słodkie. Wiem, że przeszkadzam, widzę to po waszych minach. - podniósł ręce w geście obronnym.
- Odrobinkę - uśmiechnąłem się.
- Ale nie mogę spać, nie mogę jeść i nie mogę usiedzieć na dupie w jednym miejscu, więc błagam pomóżcie mi znaleźć Harry'ego - na słowa BooBeara razem z Niall'em  roześmialiśmy się.
- Chodź zakochańcu.....

* Oczami Harry'ego *

Gnojek, gnojek, gnojek, debil,debil. Na czym ja to skończyłem? Aha no tak - debil. Jak on mógł? Mam go dość, mam wszystkiego dość. Naprawdę myślałem, że on coś do mnie czuje. A ten co? Obściskuje się z Niall'erem. Po raz pierwszy poczułem coś do chłopaka, a ta świnie mnie wykorzystała. Dupek, niech go kurwa szlak weźmie.  Błądziłem po jakichś uliczkach, jeżeli ktoś miałby mnie szukać, chociaż nie sądzę, żeby ktokolwiek przejmował się moim losem. Kilka razy Tomlinson do mnie dzwonił i z parę Niall. Potem wyłączyłem telefon. Chciałem odetchnąć, ale jest jeszcze gorzej. Czuje się rozdarty, jakby tysiąc igieł wbijało mi się w serce. Tak czuje się osoba zakochana ze złamanym sercem? Jak tak, to świetnie. W takim razie zakochałem się, raczej bez wzajemności. Skręciłem  po raz któryś z rzędu i na moje nieszczęście doszedłem do domu Louis'a. Nie no wszędzie tylko nie tam- mruknąłem do siebie.  Miałem już  stamtąd odchodzić, lecz to co usłyszałem zamurowało mnie.
- Zayn! Musimy go znaleźć. Nie wybaczę sobie, jeżeli coś mu się stanie.
- Tak wiem, to prawdziwa miłość.
- A żebyś wiedział! - krzyknął Loueh i dał kuksańca w bok Malikowi.
- Nonono nie ładnie tak podsłuchiwać Hazz.
- Boże Niall. Wystraszyłeś mnie- odetchnąłem.
- Po Twojej minie wnioskuje, że coś ciekawego usłyszałeś.
- On mnie naprawdę kocha? - spytałem z nutką nadziei w głosie.
- Lepiej sam się o to spytaj - puścił mi oczko i lekko popchnął. - Patrzcie kogo znalazłem!
- Jeny Harry!- podbiegł do mnie Loulou i mocno przytulił. Uśmiech sam mi się wkradł na buzie. - Z czego się cieszysz. Wiesz, jak mnie wystraszyłeś! - oddychał ciężko.
- Wiem i przepraszam. Louis muszę Ci coś powiedzieć.
- W takim razie słucham.
- Kocham Cię.- jego oczy zamieniły się w pięciozłotówki i uronił kilka łez.
- Ja Ciebie też Hazz. Nawet nie wiesz jak długo czekałem na ten moment....

DAM DAM DAM.....
Okej przepraszać znowu? Dobra na wszelki wypadek przeproszę, tak więc przepraszam. Nie umiem dotrzymywać słowa w sprawach bloga. Nigdy nie wyrabiam się w terminie. Ehh..., ale to nie specjalnie. Naprawdę! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał. Dużo rzeczy, jak nie wszystkie się rozwiązały. I jak możecie się domyśleć zbliżamy się do końca. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie, jak wy już uważacie. Planuję napisać jeszcze ok. 2 rozdziały + epilog. Ach, zapomniałam. Kilka osób możliwe, że czeka na sceny +18, ale ja nie potrafię ich pisać. Czytać, a pisać to jest zupełnie co innego. Obiecuje, że się taka scena pojawi, nawet 2. Tak czy siak proszę, żebyście zrozumieli, że pisanie takich scen, nie przychodzi mi łatwo i jeżeli się takie pojawią, proszę o wyrozumienie. Z góry dziękuję.      
~ Chciałam jeszcze nawiązać do tego shota o Larry'm. Po trochu mogę zwalić winę na niego, bo strasznie dużo czasu zajmuje mi  na dokończeniu go. Chciałam Was zapytać, czy nie przeszkadza wam, że on może być trochę długi? Bo na kartkach A4 zajmie mi ok 15-20 stron ;x, ale nie wiem ile będzie to w Wordzie. Niestety, lecz nie umiem pisać one-shotów. Opisuje za dużo uczuć i zbyt szczegółowo. Co sami zobaczycie.
DO ZOBACZENIA!
PS. Nie wiem kiedy pojawi się następny, spróbuje w tygodniu, ale za mną nigdy nic nie wiadomo xx