Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 26


- Gdzie jest Zayn? - zapytałem oburzony- Mieliście mi go przyprowadzić w ciągu dziesięciu minut, minęło 15!
- Hej hej Nialler, nie zachowuj się jakbyś miał zaraz dostać okres. Nie możemy nic zrobić. Zayn niby się obudził, ale w ogóle nie kontaktuje. Musisz poczekać- rzekł spokojnie Louis.
- Blablabla... Zayn- tylko tyle usłyszałem.
- Jesteś niemożliwy! Nie widzisz, że próbujemy? Mam dość. Egoista z Ciebie!- krzyknął Tomlinson, a po chwili drzwi zatrzasnęły się za nim.
- To ja może pójdę go uspokoić- szepnął Harry.
Spojrzałem wyczekujące na Liam'a
- A ty, jaką masz wymówkę, żeby stąd iść? Też masz mnie już dość?
- Wiesz co, ogarnąłbyś się w końcu- odpowiedział, po czym zniknął za drzwiami.
Opadłem z bezsilności na poduszkę. Chwila namysłu... i ten błysk w podświadomości. Wstałem powoli z łózka. Odczepiłem od siebie jakieś kable, ostrożnie wyciągnąłem igłę z kroplówką. Będę tego żałować- przemknęło mi przez myśl, ale już po chwili o tym zapomniałem. Wziąłem kule leżące obok i powoli zacząłem kuśtykać. Czułem się jak dr house. Gdy wyszedłem na korytarz, przystanąłem. No i gdzie teraz? Przecież nie będę wchodzić do każdej sali. Uznają mnie za jakiegoś dziwoląga. Zszedłem do recepcji. Już chciałem zapytać się jakieś kobiety, ale zatrzymałem się. Jasna cholera, jej też się nie zapytam, bo wyśle mnie do łózka. Chyba cały szpital słyszał o mnie, po tych wszystkich przypadkach, więc po chwili namysłu, zrezygnowałem. Powolnym krokiem skierowałem się na pierwsze piętro. Potem na drugie. Chodzenie mi nie służyło, bo czułem zawroty głowy. Czułem jakbym miał znowu zemdleć, toteż oparłem się na jakichś drzwiach. Na moje nieszczęście otworzyły się, a ja z hukiem upadłem na podłogę.
- Kurwa- mruknąłem, próbując wstać, ale zbytnio mi to nie wyszło. Po chwili usłyszałem szelest i pisk.
- Niall! - ktoś się rzucił na mnie i próbował podnieść. W sumie nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Dopiero po dwóch minutach patrzącego się we mnie Mulata, wybuchnąłem niepohamowanym płaczem.
- Boże Zayn. Jak się cieszę, że cię widzę.- Mówiłem jakieś bezsensowne zdania, ale nie obchodziło mnie to. Czułem się szczęśliwy, mając Malika przy sobie, który uspokajał mnie swoim dotykiem, lekko mrucząc mi coś do ucha.
- Już spokojnie. Jestem przy tobie. Nie zostawię cię.
Gdy już  uspokoiłem się spojrzałem mu w oczy i powiedziałem:
- Nienawidzę cię!
- Okej, w sumie mogłem się domyśleć takiego powitania, po tym co ci zrobiłem.
- Nie o to mi chodzi.
- W takim razie o co?- spytał zmieszany.
- O to co dla mnie zrobiłeś. Oddałeś mi swoją nerkę. Jak mogłeś- szepnąłem, wtulając się w jego ramiona.
- Aaaaa o to ci chodzi. Co mi się dziwisz. Jesteś dla mnie najważniejszy  Musiałem to zrobić. Przecież nie mogłem pozwolić, abyś umarł.
- No ale, teraz ty jesteś w niebezpieczeństwie. Musisz na siebie uważać, nie palić, nie pić.
- Bez przesady.
- Oho! Nawet ni zaczynaj. Ja już się tobą zajmę- powiedziałem, robiąc kółeczka na jego obojczyku.
- Czyli mam rozumieć, że między nami zgoda?- zapytał, ze słyszalną nutą nadziei w głosie.
- Po tym wszystkim? Oczywiście!- odpowiedziałem wplątując ręce w nieogarnięte włosy Zayn i obdarowując jego usta słodkim pocałunkiem.
- Cieszę się, że jesteś i będę każdego dnia dziękować Bogu, że cie mam.
- Ojej, bez przesady. Codziennie? To za dużo nawet jak na ciebie.- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tęskniłem- szepnął.
- Ja też i to cholernie mocno....

No i w sumie, powinno się wydawać, że moja historia już się skończyła. A właśnie nie. Zapewne zdawałoby wam się, że zaraz z Zaynem wyjdziemy ze szpitala i zamieszkamy razem i będziemy prowadzić zwykłe i spokojne życie. I tu was zaskoczę. Całe nasze życie zmieniła pewna sytuacja.

- Cześć Ni! - krzyknęła Emma, widząc mnie siedzącego na łóżku, obściskującego się ze swoim chłopakiem.
- Hej Em.- uśmiechnąłem się do blondynki.
- Co cie tu do nas sprowadza?- spytał Zayn.
- Chciałam wam coś oznajmić, a mianowicie będę miała trojaczki.
- Co?!- krzyknęliśmy prawie w tym samym momencie- ale jakim cudem?- dodałem.
- Moje wyniki znowu się zgubiły i przy okazji pomieszały.
- Ty to masz szczęście...
- Dokładnie.
- Mamy rozumieć, że przyszłaś nam się pochwalić, czy masz może do nas jakiś interes? - Mulat śmiesznie poruszył brwiami.
- Powiedzmy- wszyscy od razu spoważnieliśmy. - Nie dam rady, wychować sama trójkę dzieci. Matka mi raczej nie pomoże, a nawet jej nie chcę prosić. Pomyślałam, że może wy byście chcieli jedno?
Nasze usta ukształtowały się w literę - o
- Wiem, że to dziwacznie brzmi, ale wy nie będziecie mieli dzieci, a tutaj Zayn jest ojcem, dlatego  pomyślałam, że taka okazja może wam się więcej nie powtórzyć. - Spojrzała na nas, ale my patrzeliśmy na nią tępym wzrokiem. Nie miałem pojęcia, co myśleć o tym, a tym bardziej jak postąpić. - Okej rozumiem, nie chcecie. Sama dam sobie radę- dziewczyna wstała z krzesełka i zamierzała wychodzić, kiedy ją zawołałem. Odwróciła się do mnie i spojrzała pytającym wzrokiem.
- To nie chodzi  o to, że nie chcemy ci pomóc, czy nawet wziąć tego dziecka, ale to dla nas trudna sytuacja. Wiesz o co chodzi. Między innymi nie chcę, aby miało popsute życie, przez to, że ma dwóch tatusiów. Dałabyś nam czas?
- Oczywiście- Emma obdarzyła mnie uroczym uśmiechem, zanim wyszła, dopowiedziała :
- Tak czy siak jestem pewna, że bylibyście wspaniałymi ojcami i obdarzylibyście to dziecko miłością, kto wie nawet może i większą od mojej.- Po tych słowach odeszła, zostawiając nas w osłupieniu.

* Oczami Zayn'a *

Wyszedłem z sali Niall'a, pod pretekstem pójścia do toalety. Tak naprawdę planowałem wymknąć się ze szpitala do parku. Gdy jakimś cudem udało  mi się ominąć pielęgniarki, w spokoju usiadłem na ławce. Zaczerpnąłem powietrza i zacząłem analizować wszystkie zdarzenia w ciągu ostatniego czasu.
Od początku:
Kłótnia z Niallem
Niall umiera
Oddaje nerkę
Niall żyje
Niall mi wybaczył
Emma chce nam oddać dziecko
No i w sumie ta ostatnia sytuacja mnie zdziwiła. Zawsze Emma wydawała mi się jednym słowem- suką, a tu wyskakuje z takim czymś. Jestem pełen podziwu i żal m jej przy okazji. Trójka dzieci to nie przelewki, a tym bardziej jeżeli nie ma się wsparcia bliskich i pieniędzy  Tak między nami chcę tego dziecka. Naprawdę i z minuty na minutę coraz bardziej. Umiałbym się nim zaopiekować, albo nią. Tego to jeszcze nie wiadomo, ale sądzę, że Niall nie chce. Zapytacie dlaczego? Otóż zachowywał się dosyć dziwnie. Przesadzam? Możliwe. Ale Emma ma racje. Nie zdarzy się już nigdy więcej taka możliwość. Nie będę miał dziecka z żadną kobietą, bo mam Nialler'a i zdradzać go nie zamierzam. Takie dziecko mogłoby być dowodem naszej miłości. Uczylibyśmy  je chodzić, mówić, później grać w piłkę nożną. Niezależnie od płci. Tak czy siak Niall'a nie będę namawiać, niech sam zdecyduje. Nie chcę znowu mu namieszać w głowie. Będzie  co ma być. Wstałem z ławeczki, otrzepałem ze spodni niewidzialny kurz i wróciłem do mojego "więzienia". Bez problemu tak mogę nazwać ten cholerny szpital. Dzisiaj będziemy rozmawiać z lekarzami, na temat opuszczenia go i powrotu do domu.
- Hej słońce. Byli już może doktorzy? - spytałem, siadając obok blondyna.
- Nie.- odpowiedział, patrząc pustym wzrokiem na ścianę.
- Coś się stało? - zapytałem trochę przestraszony.
- Nie, ale myślę o tym dziecku.
- Ahaaa- odsapnąłem z ulgą. - Gryzie cię to?
- Trochę- złapał mnie za rękę. Mimo że ta czynność jest u nas wykonywana kilkanaście razy dziennie, za każdym razem wywołuje przyjemne dreszcze na moim ciele.
- Mnie też. Jestem w kropce, nie mam pojęcia co robić. - poczochrałem go po włosach.
- A chciałbyś to dziecko?- spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami jak ocean.
- Szczerze mówiąc, nie jestem do końca pewien.
- Ale gdybyś miał zdecydować tu i teraz, to wziąłbyś to dziecko?
- Chyba tak- przytuliłem się mocno do jego torsu.
- W sumie ja też - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Dzień Dobry!- przywitał się z nami lekarz.
- Witam witam!- rzekłem.
- Ma pan dla nas dobre wieści?- spojrzeliśmy na niego z nadzieją.
- Sądzę, że tak. Postanowiłem wraz z dr Antonimem, że można was już jutro wypisać. Trzeba będzie zrobić przed waszym wyjściem jeszcze podstawowe badania.
- Naprawdę? To świetnie- ucieszyliśmy się oboje. Oczywiście podszedłem do Horana i mocno go przytuliłem.
- W takim razie do zobaczenia jutro!- dorzucił lekarz i wyszedł.
- Boże jak pięknie! Wrócimy do domu i odpoczniemy w końcu.
- Dokładnie- powiedziałem.
- Tylko jest jeden problem.
- Jaki?- zmartwiłem się.
- Gdzie będziemy mieszkać?
- Spokojnie, zamieszkamy w domu ciotki. Na pewno nam go odda, bo sama zamierza zostać na stałe w Holandii- ucałowałem czubek głowy mojego przyjaciela.
- Jezuniu jak pięknie- krzyknął Ni.
Po chwili przyszli chłopcy.
-Niall, chcieliśmy cię przeprosić za... Zayn?! Co ty tu robisz?- zapytał Liam.
- Nie chcieliście go do mnie przyprowadzić, to sam go zabrałem z jego pokoju- powiedział śmiejąc się Horan.
Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata z dwoma głowami.
- Ej! No mówiłem  że jestem do tego zdolny- po chwili wszyscy wybuchnęliśmy  śmiechem, widząc obrażoną minę Niall'a.
- No ale mówcie, kiedy wychodzicie?- spytał się jak zawsze niecierpliwy Harry.
- Jutro!- zawołałem.
- Oho! Trzeba będzie to uczcić. - krzyknął Louis, po czym wszyscy zmierzyliśmy go wzrokiem. - Oczywiście wodą mineralną i sałatkami.
- No ja myślę!

I w takim gronie doczekaliśmy nocy. Później chłopcy zebrali się i poszli do domów. Miałem zamiar chwilę z Niallem poleżeć, ale los tak chciał, że usnąłem z nim w jednym łóżku. Rano, gdy obudziłem się, moim oczom ukazał się słodki widok. Niall spał wtulony w mój brzuch z poczochranymi włosami. Postanowiłem go nie budzić, toteż czekałem aż sam się rozbudzi, mierzwiąc jego włosy. Po 10 minutach coś tam zaczął mruczeć i zobaczyłem te niebiańsko niebieskie gałki, które powodowały palpitację mojego serca. I pomyśleć, że będę tak budzić się codziennie... Dobra trochę się rozmarzyłem. Wracając... Cały ranek mieliśmy robione badanie i przed południem byliśmy jednym słowem, wolni. Nie chcąc męczyć chłopaków, zadzwoniłem to taksówkę. W końcu, po raz pierwszy od około miesiąca czułem się jak w domu. Rzuciłem torby na podłogę, złapałem za rękę Horana i pobiegłem na kanapę. Przytuliłem go najmocniej jak potrafię i wycałowałem chyba każdą jego partię ciała. Byłem szczęśliwy, na prawdę szczęśliwy. Gdzieś po godzinie dennego filmu usunęliśmy.  Jeżeli tak moje życie ma wyglądać, jestem za. Zostaje tylko jedno pytanie Co z dzieckiem? Wydaje mi się, że odpowiedź poznam jutro.

Witajcie! Jak widać rozdział jest późno, ale jest. Przepraszam, że taki nudny, ale już po prostu nie mam pomysłu i strasznie opornie mi szło napisanie tego. Zważając, że jest 00:30 nie zdziwię się, jeżeli ten rozdział to istna porażka. Przepraszam za wszelkie powtórzenia i błędy. Za tydzień możecie się spodziewać 27 rozdziału, tylko, że już krótszego, albo epilogu. To się jeszcze okaże.

Z góry dziękuję i Do zobaczenia ! <3

7 komentarzy:

  1. Chyba nie wierzysz w swoje umiejętności, ten rozdział jest świetny!! :))
    Fajnie, że Ziall będzie miał dziecko, szkoda tylko, że to już się kończy, ale cóż nic co piękne nie trwa wiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział. ciesze się że Ziall jest razem :D mam nadzieje że Niall i Zayn zdecydują się na dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. boski *__*
    szkoda tylko, że to juuż koniec ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na rozdziało-epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!!! Będą mieli dzidziusia *.* Tak się cieszę!!! Już chce następny :-) Pozdrawiam Ada

    OdpowiedzUsuń
  6. NOMINUJĘ CIĘ DO THE VERSATILE BLOGGER NA
    http://nie-spelnione-obietnice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie świetnie az chce sie tu wracac i czekac na kolejne rozdzialy <3 @TouchAndBelieve Pozdrawiam (:

    OdpowiedzUsuń