Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 14

Łosz kuźwa! Aż tyle Was się zebrało? 21? Nie no serio? ;o Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa! Łosz kurde, nooo. Myślałam, że uzbiera się gdzieś ledwo powyżej 11 komentarzy, a tu taka niespodzianka. Kurde, naprawdę nie lubię dodawać rozdziałów pod koniec weekendu, niby nauki nie ma AŻ tak dużo, to nadeszła pora na świąteczne porządki, taak... Nie polecam osobiście c;. Dzisiaj z mojego pokoju wyniosłam 5 worków na śmieci, a to nie jest nawet połowa tego co zrobiłam, ale nie zanudzam Was.
* Chciałabym wyjaśnić jeszcze kilka rzeczy.
1. Pewna osoba - Asia Głodowska, zwróciła mi uwagę na jedną sprawę, za co bardzo dziękuję, a mianowicie rodziców Nialla miało nie być, a ja cholipcia o tym zapomniałam -.-. Więc przypuśćmy, że wrócili wcześniej, a ja o tym nie napisałam, ok? Za wszelkie niedogodności przepraszam.
2.  Druga sprawa, to chodzi o mój sposób pisania. Po niektórych komentarzach, gdzie pisało, ze trochę tekst jest kiepski jeszcze raz Sobie przeczytałam rozdział i wiecie co macie rację, aż sama się Sobie dziwię, że piszę takie coś, bo niektórych zdań to ja sama nie do końca rozumiałam, tak więc postaram się pisać bardziej logicznie i spójnie.
No to na tyle ogłoszeń parafialnych, zapraszam do rozdziału.

* Oczami Nialla *

Jak co rano, obudził mnie mój budzik nastawiony na 7 godzinę. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i pokierowałem do łazienki. Po około 10 minutach wyszedłem z niej świeży i pachnący. Szybko zleciałem na dół, żeby zjeść coś i iść do szkoły. W kuchni nie zastałem nikogo, tylko białą kartkę znajdującą się na stole.

Niall,
Jestem z tatą w szpitalu,
dostał zawału, nie chciałam Cię budzić,
bo sama się dowiedziałam ledwo przed wyjściem.
Masz jechać do szkoły i żadnych wagarów.
Gdy skończysz lekcje przyjedź na : Wąwozową do szpitala.
Nie martw się, tata z tego wyjdzie.
                                                           Kocham Cię ~ mama

Łzy napłynęły mi do oczu. Przestudiowałem kartkę z 10 razy, sprawdzając, czy nie uniknęła mi żadna ważna informacja. Gdy nie znalazłem tajemniczego przesłania opadłem na krzesło i rozbeczałem się. Nie mogłem w to uwierzyć, ojciec zawsze był moim tak zwanym "mentorem" mogłem przyjść do niego z każdą rzeczą nawet błahą lub bardziej poważną, zawsze mi pomagał. Moim zdaniem był najbardziej odważnym i silnym człowiekiem fizycznie jak i psychicznie jakiego znam. W tym momencie  nienawidziłem Swojej mamy. Jak ona mogła mi nie powiedzieć? I jeszcze nakazać mi iść do szkoły. Szczyty! S-C-Z-Y-T-Y chamskości - pomyślałem, ale  postanowiłem pójść do szkoły - dla taty.

- Niall, czemu jesteś dzisiaj taki nieobecny? - spytał się mnie Liam.
- Nie jestem, po prostu się nie wyspałem. A w ogóle wiecie gdzie jest Zayn? - to pytanie skierowałem do całej reszty, lecz nikt nie odpowiedział. - Eii, no naprawdę nikt z Was nie wie? - spytałem z wyrzutem.
- No właśnie nie, rano dzwoniłem do niego,z pytaniem, czy zabierze się ze mną do szkoły, ale ten nie odebrał - powiedział Harry.
- Dziwne- podsumowałem i włączyłem się do ich rozmowy.

Po szkole tak jak mama mi napisała skierowałem się do szpitala. Na szczęście był niedaleko, więc nie musiałem się włóczyć po autobusach. Wpadłem tam jak huragan i szybko podszedłem do pielęgniarki.
- Przepraszam gdzie leży Roger Horan? - spytałem się, próbując uspokoić swoje tętno.
- A pan z rodziny?
- Tak.
- Trzecie drzwi na lewo.
- Dziękuję -  krzyknąłem w biegu.

Kiedy byłem pod drzwiami lekko złapałem klamkę i uchyliłem drzwi. Kamień mi z serca spadł, gdy zauważyłem, że tata śmieje się z mamą. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Teraz już będzie dobrze- pomyślałem i podszedłem do łóżka, celowo nie witając się z rodzicielką.
- Oj, no Niall nie gniewaj się na mnie - zaczęła Swój monolog - Naprawdę nie chciałam Cię martwić.
- Ciesz się, że zostawiła Ci kartkę, bo jestem pewny, że zastanawiała się nad tym - przerwał tata i po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

W domu postanowiłem pomóc mamie, bo widziałem jak ta cała sytuacja na nią wpłynęła. Ona też była pewna, że jej mąż i mój ojciec, nigdy nie zachoruje, a co dopiero dostanie zawału.
- Mamo pomóc Ci?
- Nie Niall, nie trzeba, a w ogóle wziąłeś dzisiaj leki? Poczekaj, poczekaj, co dzisiaj jest? Podbiegła przerażona do kalendarza. - CZWARTEK! Niall na 13 miałeś być w szpitalu na dializę, a jest 17! Przestraszona zaczęła biegać po pokoju jak jakaś opętana.
- Mamo spokojnie.
- Niall jak mam być spokojna? W tej klinice na dializę czeka się co najmniej dwa tygodnie. Przecież ty bez niej możesz umrzeć. - Ledwo skończyła i podbiegła do telefonu.
Po paru minutach wróciła i zaniosła się głośnym płaczem.
- Mamo, co się stało?
- Wii wi wizyta Ci przepadła, na dodatek ta wstrętna baba z recepcji na mnie nawrzeszczała, że ja się jej o cokolwiek pytam. - mówiła przez łzy.
- Już spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jak na razie czuje się bardzo dobrze, jak nigdy, więc nie siejmy paniki. A teraz idź do pokoju i się połóż a ja skończę obiad - powiedziawszy to zaprowadziłem ją do salonu.

Po skończonym posiłku postanowiłem, że zadzwonię do Zayna. Jeden sygnał... drugi.... trzeci - szlak nie odbiera!
Następnego dnia w szkole go nie było. Kilkakrotnie byłem u niego w domu, raczej próbowałem się dostać do niego. Minęło już półtora tygodnia. W tym czasie tata już wrócił do domu, a mój stan zaczął się pogarszać. Fizycznie, jak i psychicznie. Nerka dawała o sobie siwe znaki, a ja czułem się w środku rozbity. Brakowało mi Zayna i to cholernie mocno. Może nie znamy się zbyt długo, ale jest dla mnie jak narkotyk. Mógłbym na niego patrzeć godzinami, a samo to, że jest blisko sprawia, że się uśmiecham.  To jest ode mnie silniejsze, jak jakaś tajemnicza siła, która mnie do niego przyciąga. Och... to chore... Już majaczę.... To chyba przez tę gorączkę, stan mój się z godziny na godzinę pogarsza, a wizyta jest za niecałe dwa tygodnie. Nie wiem jak ja to przeżyję. Najgorsze jest to, że  nie rozumiem Zayna zachowania. Najpierw mówi, że mnie kocha, potem stwierdza, że nie chce się ze mną kochać pod pretekstem, że jest to za szybko, a teraz go nigdzie nie ma. Czyżby mnie unikał? Nie wiem.  Dobra Horan ogarnij się, a nie wylewasz potoki łez przez jakiegoś... hmm.. dupka? Tak, można go tak nazwać- powiedziałem sobie w myślach i poszedłem się ogarnąć, żeby mama nic nie podejrzewała.
Następne cztery dni minęły tak samo. Na szczęście przyszedł już weekend. Mogłem wreszcie odpocząć. Zapewne, gdyby mama wiedziała, w jakim jest stanie nie puściłaby mnie do szkoły, ale nie wie. I niech tak zostanie. Właśnie oglądałem jakieś nudne romansidło, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Jako, że byłem sam w domu, ubrałem szybko jakąś bluzę i pobiegłem na dół otworzyć tajemniczemu gościu. Gdy  uchyliłem drzwi stanąłem jak wryty.
- Z-zayn? - spytał dosyć mocno zaskoczony. - Co ty tutaj robisz?
- Musimy porozmawiać - powiedział strasznie oschle, aż  mi się włosy na plecach zjeżyły.
- Zayn co się dzieje? Unikasz mnie, nie chodzisz do szkoły.... - nie skończyłem, bo Zayn mi przerwał:
- Niall, musimy zakończyć nasz związek, czy co to tam było.
- Co?! - nie wierzyłem w to co usłyszałem. - Ale jak to? Przecież mówiłeś...
-Niall, dużo rzeczy mówiłem. Nie powinieneś być taki łatwowierny.
Czułem jak łzy napływają mi do oczu.
- A-a-ale dlaczego?- spytałem się łamiącym głosem.
- Jezu, musisz wszystko utrudniać? - zaczął już pokrzykiwać. - Po prostu, zdałem Sobie sprawę, że nie jestem gejem, a w ogóle mam dziewczynę.
- Co proszę? - w tym momencie wybuchłem - mam zrozumieć, że mnie zdradziłeś?
- Niall, to nawet nie był związek. Ledwo co był początek.
- Wynoś się stąd!
- Co proszę?
- Słyszałeś - po chwili Zayn wyszedł z tym swoim uśmieszkiem jak gdyby nigdy nic, a ja czułem, że cały świat mi się zawalił. W tym samym momencie cały pokój zawirował, a ja upadłem, widząc tylko czarną otchłań.

* W szpitalu *

Byłem podłączony do jakiegoś ustrojstwa, nawet nie jestem pewny co to dokładnie było. Czułem się słaby. Ledwo co mogłem otworzyć oczy, więc nawet nie próbowałem wstawać. W pewnym momencie wszedł lekarz z moją mamą. Chciałem posłuchać, co ma jej do powiedzenia, więc na razie udawałem, że śpię.
- Panie doktorze, co z nim? - spytała jak zawsze zatroskana.
- Powiem pani szczerze, że kiepsko. Jego nerka była wielkości dwóch piłek od tenisa. Jeszcze trochę, a mogłaby pęknąć. Podskok ciśnienia musiał spowodować upadek. Nie wie pani, co przypadkiem takiego się wydarzyło?
- Niestety nie, z mężem jak wróciliśmy do domu, zastaliśmy go leżącego na podłodze. A-a czy on wyjdzie z tego?
- Tego to już nie jestem pewny. Może się okazać, że jego ostatnim ratunkiem będzie przeszczep, ale żyjmy dobrą nadzieją.
Gdy lekarz skończył mówić, wyszedł z moją mamą, a ja z bezsilności poszedłem spać.

* Oczami Liama *

- Zayn? Co ty tu robisz? - spytałem się Swojego przyjaciela, który jak gdyby nic do nas podszedł.
- Przyszedłem do szkoły, to takie dziwne? - zapytał nieco zakłopotany.
- No wiesz jak Cie dwa tygodnie nie było, to tak. A poza tym czemu nie jesteś w szpitalu?
- A czemu mam być? - zapytał już przestraszony.
- Nie wiesz co się stało?
- No właśnie nie. Liam! Mów szybko co się dzieje...
- Byłeś może wczoraj u Nialla?
-Tak...
- A po co?
- ... Żeby zakończyć Nasz związek
- Że co proszę? Krzyknąłem na pół korytarze, po chwili ściszając swój głos.
- No tak. Liam ja nie jestem gejem, a poza tym mam dziewczynę.
- Kurwa, co?
- Uspokój się, ludzie się patrzą.
- I jak wyszedłeś od niego to było wszystko okej?
- Poza tym, że mnie wyrzucił z domu to tak.
- Gratuluje Malik. Gratuluje.
- O co Ci chodzi?
- O to, że przez Ciebie - dźgnąłem go palcem w klatkę piersiową - wylądował w szpitalu.
- C-co? - automatycznie zbladł, aż się przestraszyłem. Chwyciłem go za ramię, żeby nie upadł, bo nie wyglądał za najlepiej.  - Jak to? - spytał ściszonym tonem.
- Tak to...
- Co z Nim?
- Nie wiem, pielęgniarka nie chce nic powiedzieć, bo nie jesteśmy z rodziny.
- Muszę tam jechać. - już kierował się w stronę wyjścia, kiedy go złapałem za rękę.
- Nie możesz, pogorszysz tylko sytuację. A poza tym jestem pewny, że on nie chce Ciebie widzieć.
- Masz rację, nie potrzebnie się denerwuje, pewnie zaraz wyjdzie - patrzyłem na niego jak jakiś chory psychicznie człowiek.
-  Ty chyba Sobie jaja robisz! - krzyknąłem nie wytrzymując. - Wiesz co? To będzie cud jak on w ogóle w najbliższym czasie wyjdzie. Jest chory. Nie wiem czy Ci mówił czy nie, ale po Twojej minie wnioskuje, że nie zaszczycił Cię tą informacją. Ma niewydolność nerek, jak na razie jednej. A ta jedna mu prawie wybuchła, a druga przestała funkcjonować, więc co ty pieprzysz, że zaraz wyjdzie, co?! - Spojrzałem rozwścieczony na Zayna, jeszcze nigdy takiej obojętności nie widziałem.
- Przesadzasz.... - wzruszył ramionami i podszedł do swojej dziewczyny przy okazji ją całując.
- Ja go chyba zabije - powiedziałem już ciszej i zaczął do niego podchodzić, kiedy to Louis i Harry mnie przytrzymali.
- Nie trać czasu na takiego dupka, prędzej czy później pobiegnie do Nialla błagając go o wybaczenie. Oni są jak bratnie dusze. - powiedział Louis, co mnie trochę uspokoiło.

* Oczami Zayna *

- Kasia, muszę Cie na chwilę przeprosić - powiedziałem i poszedłem do toalety. Wszedłem do pierwszej lepszej kabiny i się rozbeczałem, jak małe dziecko. Nie mogłem nic zrobić. Kochałem Nialla, dopiero wczoraj zdałem Sobie z tego sprawę, ale musiałem. To przez nią. Ja wcale jej nie kocham, wręcz nienawidzę, ale jest w ciąży. Ze mną. Tak Zayn Malik spłodził dziecko i jest z jedną wielką suką, tylko po to, żeby ta nikomu o tym nie powiedziała, ale ja to zakończę, muszę ratować Nialla! Musi mi wybaczyć, zrozumieć, bo przecież miłość zwycięży wszystko, prawda?....

Kurde no, znowu krótki! Ja chyba nie umiem pisać dłuższych! No, żeby to szlak trafił! Nie wiem czy Wam się spodoba czy nie, więc proszę o komentarze. Ze zbliża się trochę luźniejszy tydzień spróbują coś dłuższego napisać i dodać szybciej, ale nie obiecuję tak więc Dziękuję za wszystko i do zobaczenia <3
http://ask.fm/ElizaB1D

8 komentarzy:

  1. Może nie powinnam, ale dostałam ataku śmiechu jak przeczytałam:
    Jestem z tatą w szpitalu,
    dostał zawału, nie chciałam Cię budzić,
    i zaczęłam wymyślać:
    *hałasy*
    Niall: Mamo? Co się dzieje?
    Mama: Nic, nic kochanie, to tylko tata ma zawał. Śpij sobie.
    xD poza tym rozdział spoko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki zaciesz jak weszłam i zobaczyłam, że jest nowy rodział :D
    Musze przyznać, ze ten rozdział pod względem pisania wydaje mi się lepszy. :3 Robisz postępy! ^^
    Zgodzę się trochę z komentarzem powyżej. Też mi się wydało dziwne,
    że nic mu nie powiedziała, no ale załóżmy tak jak ty, że nie chciała go martwić. ;)
    Rozdział świetny i owszem - zdecydowanie zbyt krótki. :c
    Jak sobie pomyślę, że mam czekać tydzień na kolejny wpis...
    A akcja z ciążą... Mimo, że to jak najbardziej w stylu Malika to muszę przyznać, że mnie zaskoczyła zwłaszcza, że to była Kaśka. xd Trochę irytują mnie te polskie akcenty w opowiadaniu, ale da się je znieść, więc napiszę tylko, że czekam na następny rozdział i błagam niech jest szybciej albo chociaż jeszcze tak z 1000 stron w wordzie dłuższy! :3 Albo oba naraz jeśli możesz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. łał super rozdział kocham cie bo to jest takie słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak w komentarzu wyżej mnie też nieco irytują takie polskie akcenty jak imiona, ale jeśli Tobie siętak podoba, to przecież Ci nie zabronię, tak tylko piszę ;)
    Przez cały rozdział byłam wkurzona na Zayna. Skrzywdził Nialla, jeszcze ta rozmowa. Nawet gdy dowiedział się od Liama zachował się tak jakby Niall cierpiał tylko na przeziębienie. Ale później zrozumiałam czemu tak się zachował. Lecz w sumie mimo wszystko nie powinien traktować tak Nialla. To, że będzie miał dziecko nie znaczy, że musi rezygnować ze swojej miłości. Mm nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży i Niall mu wybaczy. Oby wyszedł z tej choroby ;c
    Co do opowiadania zauważyłam, że często gubisz końcówki itd., ale generalnie jest coraz lepiej :)

    shouldletyougo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział nie mogę się doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki Louis jest mądry ;)- BOSKIE.

    OdpowiedzUsuń