Ehh... Widzę, że moje pomysły zbytnio Wam nie pasują, więc znowu wyjaśnię. Pomysł z dzieckiem i z testem na ojcostwo był spontaniczny. Szczerze mówiąc nie mam pomysłu na tego bloga i wszystko co piszę jest spontaniczne. Zawsze gdy dodam rozdział przez cały następny tydzień myślę co mogłoby być dalej i dopiero w piątek - sobotę to piszę. Czasem wymyślam ciąg dalszy w ten sam dzień, kiedy zamierzam dodać nową notkę. Test na ojcostwo można zrobić, tylko jest to niebezpieczne dla dziecka. Powiedzmy, że tutaj jest taka technologia, że dziecko nic nie czuje podczas testu i matka niekoniecznie musi o tym wiedzieć. Po prostu chcę upiększyć tego bloga, rozumiecie? Wcześniej ktoś się mnie pytał o tę chorobę Nialla. Wiem, ze na nerki chorował Liam, ale nie wiem dokładnie na co. Pomysł wziął się z tego, że niedawno czytałam o niewydolności nerek i tak po prostu podzieliłam się z Nim z Wami. A z tym szantażem, to wymyśliłam tak, że gdyby Emmie zaczął pojawiać się brzuch, nie chodziłaby do szkoły pod jakimś pretekstem i miałaby nauczanie w domu. Jeżeli moje jak widać czasem niekonwencjonalne pomysły, czy jak to tam nazwać nie przychodzą Wam do gustu to powiedzcie. Tak czy siak, to opowiadanie jest zmyślone, czysta fikcja literacka. Oczywiście nie mam do Was pretensji, czy się czepiam. Rozumiem, że niektóre rzeczy mogą być niezrozumiałe i to oczywiste, że się pytacie. < rozpisałam się, przepraszam. >
* U lekarza *
- Panie Malik, wyniki pokazały, że jest pan ojcem tego dziecka - powiedział najspokojniej w świecie doktor.
- Że, co proszę? - poderwałem się z krzesła - Jest pan pewien?
- Wyniki nie kłamią.
- Kurwa - bąknąłem pod nosem i wyszedłem, z oddali usłyszałem piskliwy głosik :
- Mówiłam Ci kochanie, że wiem z kim sypiam.
*
- Liam, ale ja jestem załamany - mówiłem do przyjaciela przez telefon. - I co ja mam teraz zrobić? Przecież jak coś pójdzie nie po jej myśli to mi się najbardziej oberwie. Ona jest jak chodząca katarynka. Nie zdziwię się, jak prędzej czy później się komuś wygada.
- Słuchaj, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Popełniłeś błąd, musisz za to zapłacić. Nie wiem co masz zrobić, współczuje Ci. Przepraszam, że zmieniam temat, ale co u Nialla? - spytał się troskliwie mój przyjaciel.
- Nie pytaj. Jednym słowem porażka. Nie ufa mi i prawdopodobnie ma mnie gdzieś. - czułem jak głos zaczyna mi się łamać.
- Nie mów tak, wcale nie ma Cię gdzieś.
- Liam, na jedno wychodzi. A poza tym mam do Niego wrócić, jeżeli zdecyduje się kogo wybieram, ale... ja nie potrafię. Nie umiem być gejem. - kilka łez spłynęło mi po policzkach.
- Zayn, wcale to nie znaczy, że nie umiesz być gejem. Moim zdaniem to przez religię i przez to wpajanie jaki musisz być. Najważniejsze jest to, co czujesz kiedy jesteś z Niallem, a nie to co inni pomyślą. U Ciebie problemem jest strach przed akceptacją ze strony ludzi. Boisz się, co pomyślą, co zrobią, co powiedzą, a wcale nie o to chodzi w życiu. Nie możesz wiecznie żyć w przekonaniu, że musisz się w czymś ograniczać ze względu na innych. Bądź Sobą, bo prawdziwi przyjaciele nigdy Cię nie zostawią. Tak czy siak TY musisz czuć się dobrze i być szczęśliwy, a nie inni. To jest Twoje życie, które sam musisz przeżyć. Nikt nie przeżyje go za Ciebie. Tak samo są wybory, których TY musisz dokonać. Czy będziesz patrzeć na innych, czy zrobisz to po Swojemu, to już Twój wybór. Zapamiętaj to Sobie. - zakończył Li Swój monolog cichym westchnięciem - Nie wiem, czy cokolwiek do Ciebie dojdzie, ale przemyśl to.
-Dobrze, dziękuję Ci. Wiedziałem, że zawsze mogę na Ciebie polegać, a teraz muszę kończyć. Do zobaczenia w szkole. - nie czekając, co odpowie, rozłączyłem się.
- Zayn? Wszystko w porządku? Jesteś dzisiaj jakiś taki nie obecny - spytała się moja ciotka.
- Tak, jest... dobrze, tak myślę.
- Okej, znam ten Twój wyraz twarzy, mów co się dzieje.
- Nic tylko, eh... nie zrozumiesz.
- Ale chcę spróbować.
- No dobra to tak w skrócie .... - Pamiętasz, opowiadałem Ci o niejakim Niallu, między innymi przez którego wylądowałem na zmywaku itd. - ciocia, pokiwała głową. - No, to tam w tym pensjonacie doszło do czegoś między Nami, ale nie to o czym myślisz, po prostu pocałowaliśmy się z kilka razy. Od tej pory można rzec, że się zaprzyjaźniliśmy. Teraz Niall wylądował w szpitalu, tak naprawdę przeze mnie, bo hmm.. rzuciłem go, chociaż teoretycznie nie byliśmy parą, po tym jak wyszedłem zemdlał i karetka go zabrała. Parę dni, może z tydzień, dowiedziałem się, że Emma jest ze mną w ciąży - widziałem jak ciotka powoli blednie. Zagroziła mi, że jak nie będę z Nią to wygada wszystkim. Możesz Sobie pomyśleć, że i tak wszyscy zauważą, że ma brzuch, ale to nie tak. Zamierza odejść ze szkoły i mieć nauczanie prywatne. Gdy byłem w szpitalu Niall praktycznie mnie nie chciał słuchać. Kazał mi wybierać on, albo ona. Iii to chyba na tyle.
- A co czujesz do Nialla, a co do Emmy? - spytała.
- Do Emmy czuję odrazę, a do Nialla, nie wiem. Nie jest tylko moim przyjacielem. Nie chcę, żeby był Nim tylko, ale boję się, że może być kimś więcej. Wiem, że to głupie, ale boję się tego, że mógłbym być gejem, a jeszcze bardziej, że będę ojcem. Jestem za młody. Ciociu, co mam robić? - spytałem załamany.
- Nie wiem, to jest jak z jakiegoś filmu. Powiem Ci, że to jest skomplikowane. Podążaj za głosem Swojego serca. Nie bój się kim jesteś, a raczej kim możesz być. - w pewnym momencie zadzwonił jej telefon - muszę odebrać przepraszam.
Nie czekając, aż skończy pobiegłem do Siebie do pokoju przemyśleć to wszystko w samotności. Po pół godzinnym gapieniu się w sufit, nic nie wymyśliłem. Cholerna pustka... Był jeszcze cień szansy, że może to nie moje dziecko, ale jednak.... Za co? Ja się pytam, za co? Czy los mnie za mało skrzywdził? Chciałbym poczuć się szczęśliwy. Chciałbym mieć za parę lat dom, dobrą pracę i osobę przy boku, którą będę kochać cholernie mocno, ale w końcu takie rzeczy to tylko w bajkach, nie w prawdziwym życiu, przynajmniej nie w moim.
* Oczami Nialla *
- Siostro?.... Siostrooooooooooo? Kuźwa.... Jest tu ktoś? - cisza. - Wysokiej klasy szpital, no właśnie widzę - wydarłem się na cały pokój. Zaraz głowa mi pęknie, a tu nawet nikogo nie ma. Dzisiaj przez cały ranek myślałem o Zaynie. Może potraktowałem go zbyt surowo, ale taka prawda. Co jak co, ale Niallem Horanem nikt nie będzie pomiatać, ale mógłby dzisiaj przyjść. Wiedziałbym, że mu na mnie zależy, a teraz sam już nie wiem. Może zajmuje się tą lafiryndą i ich dzieckiem. Jak już mowa o dzieciach, chciałbym mieć dziecko z Zaynem. Byłoby słodkie - blond czupryna i czekoladowe oczy, albo brązowe włosy i niebieskie oczy. Moje przemyślenia przerwała zadyszana pielęgniarka, która właśnie co wbiegła do pokoju.
- Wołał mnie pan?
- Tak, potrzebuje tabletek na głowę.
- Już się robi.
Po okołu dwóch godzinach, zbudziłem się z drzemki, która była u mnie rutyną dnia, bo w końcu nic nie miałem innego do roboty. Gdy otworzyłem oczy to co zobaczyłem spowodowało, że łzy stanęły mi w oczach, a szczęście wypełniło mnie od stóp do czubka głowy. Cały pokój był w kwiatach. Calusieńki.... Od róż po tulipany, bratki i chryzantemy. Ledwo co, ale z czołgałem się z łóżka i podszedłem do pierwszych kwiatów. Zauważyłem, że na każdej wiązance była przyczepiona karteczka. Zacząłem je zdejmować.
- Dziękuję, za tę randkę, którą ze mną spędziłeś.
- Dziękuję, że ze mną wytrzymujesz.
- Dziękuję, za to, że jesteś.
- Przepraszam Cię, że jestem takim dupkiem.
- Kocham Twój uśmiech.
- Mogę patrzeć na Twoje oczy godzinami.
- Prawdopodobnie umarłbym, gdybym miał Ciebie stracić.
To są kilka z wielu, ale jeden bukiet przykuł moją uwaggę. Był największy i najpiękniejszy. Przeczytałem więc, karteczkę :
- Jesteś całym moim światem. Wszystko naprawię, obiecuję. Kocham Cię ~Twój Zayn.
Dwa zdania, które całkowicie rozczuliły mnie.
* Oczami Zayna *
- Zayn, co ty taki szczęśliwy? Po wczorajszej rozmowie myślałem, że będziesz załamany czy coś.
- Wszystko idzie jak na razie po mojej myśli. - uśmiechnąłem się do przyjaciela.
- Zayn, Twoje dziewczyna - w tym momencie pokazał w powietrzu cudzysłów - jest w ciąży, a Niall ma Cię podobno w dupie, więc...?
- Powiedzmy, że z Niallem rozwiązałem problem.
- Co ty taki tajemniczy? - poddenerwował się Li. - Nie możesz po prostu mi powiedzieć?
- Byłem u niego w szpitalu, ale, że spał postanowiłem pokazać mu, że zależy mi na Nim.
- iiiii?
- Iiii kupiłem ze 30 bukietów kwiatów i na każdym zamieściłem karteczkę.
- Wow, a jednak potrafisz być romantyczny.
- Nie, nie potrafię - powiedziałem oburzony. Po chwili Naszą rozmowę przerwał nie kto inny niż Emma:
- Zieee, ciągle Cię szukam, chodź musimy porozmawiać - powiedziała tym swoim głosikiem, który przyprawiał mnie o mdłości.
- Przepraszam - krzyknąłem do Liama i poszedłem za moją "dziewczyną"
- Więc o co chodzi?
- Nie ufasz mi prawda?
- A co to ma do rzeczy?
- W końcu jak będziemy ze Sobą mieszkać iii
- Czekaj, czekaj co? - przerwałem jej - mamy ze Sobą mieszkać?
- No oczywiście, a zanim dziecko skończy rok powinniśmy się pobrać.
- Że co proszę?! Śnisz.... Nie wyjdę ze Ciebie, choćbyś była ostatnią dziewczyną na tym świecie.
- Sugerujesz coś? Pamiętaj, jeszcze słowo, a cała szkoła się dowie, że mnie przeleciałeś, zrobiłeś mi dziecko, a teraz chcesz mnie zostawić. Przemyśl Swoje zachowanie kotku. - gdy skończyła odeszła jakby nigdy nic i podeszła do Swoich psiapsiółek.
Świetnie, mam takie zajebiste szczęście. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon.
- Dzień dobry panie Malik, z tej strony lekarz prowadzący pani Emmy.
- A tak, dzień dobry. Coś się stało?
- Można rzec, że tak. Musi pan niezwłocznie się do mnie udać.
- Tylko, że ja mam teraz lekcje.
- W takim razie po szkole.
- Dobrze. Do widzenia.
- A i jeszcze jedna rzecz. Niech pan będzie sam. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
W takim razie wiem co mi będzie zatruwać głowę przez cały dzień.
Tak, wiem, że krótki i nic się nie dzieje i wiem, że jest niedziela. Po prostu wczoraj usiadłam za późno i napisałam połowę i nic więcej nie mogłam wymyślić. Dzisiaj specjalnie wstałam o 9, żeby szybciej dodać. Jak widzicie, nie potrafię pisać dłuższych rozdział, więc nie ma co ode mnie tego wymagać, bo bym musiała łączyć kilka myśli, a to potrwałoby wieki. I wiem ,że to tak bez sensu, że nie dość, że krótki to musicie czekać jeszcze tydzień. Po prostu nie mam kiedy tego pisać, jestem zawalona obowiązkami, sprawdzianami i tak dalej. Myślałam, że w Święta uda mi się więcej napisać, no ale cóż... Od końca stycznia, gdzieś do połowy stycznia mam ferie. W tym okresie możecie spodziewać się więcej rozdziałów, ale nie wiem czy to ma sens, bo większość jest przyzwyczajona, że dodaję co tydzień, ale jak chcecie.. Aha, jest jeszcze sprawa. Jak widzicie ankietę wygrał Narry. Po skończeniu pisania Zialla będzie to mój drugi blog. Wszystkiego się dowiecie w najbliższym czasie. Znowu się rozpisałam, przepraszam. Ci co chcą być informowani, zostawiajcie Swoje tt, gg w komentarzach. Osobiście wolałabym, żebyście podali mi Swoje tt, bo będzie mi wygodniej informować. Dziękuję za wszystko <3
Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 30 grudnia 2012
niedziela, 23 grudnia 2012
Rozdział 15
Witam, witam!
Tak Sobie patrzę na Swojego bloga i widzę, że znów Was mało - 9 komentarzy, wcześniej było 21, ale się nie czepiam. Wiem, że okres Świąteczny i nie ma czasu. Sama coś o tym wiem, bo dopiero niedawno skończyłam sprzątać. Mam nadzieję, że jednak będzie więcej komentarzy. A ja jak na razie zapraszam do rozdziału :
* Oczami Nialla *
Zapowiada się długi i nudny dzień. Z resztą jak każdy. Chociaż zależy, na przykład wczoraj odwiedzili mnie chłopaki, oczywiście Zayna z Nimi nie było. Chociaż miałem cichą nadzieję, że przyjdzie i zacznie mnie przepraszać, ale to obłęd. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę ta cicha nadzieja wygasa, a z nią moje uczucie do Niego. Dużo osób twierdzi, że bez miłości nie można żyć. Tak więc ja Niall Horan będę pierwszym człowiekiem, który bez niej przeżyje i będzie szczęśliwy.
* Oczami Zayna *
- Tik tak, tik tak. Czas leci, a ty nadal jesteś idiotą.
- Cześć Liam, ja też się cieszę, że Cię widzę - powiedziałem do przyjaciela z udawaną ironią.
- Nadal nie zamierzasz nic zrobić?
- Niee - powiedziałem i wzruszyłem ramionami. Czysta obojętność. Dobrze udaje - pomyślałem.
- Tracisz go - zsumował Liam zmieniając ton głosu na poważny. Właśnie poczułem gule w gardle.
- Wiem, ale i tak nic nie zmienię.
- Jak to nie zmienisz? - wstał z miejsca - nawet nie wiesz ile możesz zmienić. Po prostu tam idź, nic nie mów, po prostu tam bądź.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale idź tam!
- Teraz?
- Tak
- Ale przecież są lekcje.
- Trudno, jakoś Cię usprawiedliwimy. A teraz idź i nie wracaj póki z Nim nie posiedzisz! - krzyknął poddenerwowany Liam. Wiedziałem, że się stara, dlatego też podszedłem do niego i go przytuliłem.
- A to za co? - zapytał zdziwiony.
- Za to, że się starasz i że jesteś. - poczochrałem mu włosy i wyszedłem z budynku.
Co ja najlepszego wyprawiam? - zapytałem sam Siebie. Sumienie zaczęło mnie gryźć, bo w końcu co mam mu powiedzieć? - Hej Niall, tak tu Sobie przyszedłem posiedzieć, bo Liam mi kazał, ale nie zwracaj na mnie uwagi tylko umieraj w spokoju... No właśnie, ŚMIERĆ, po co ona komu? Gdyby Epimeteusz i Pandora nie otworzyli puszki Pandory życie byłoby o wiele prostsze, a gdyby Adam i Ewa nie zjedliby zakazanego owocu, kto wie może nadal byśmy byli nieśmiertelni, a teraz? Co chwilę ktoś ląduje w szpitalu, albo umiera. Nigdy nie wiemy co Nas czeka za zakrętem, dlatego powinniśmy żyć tak gdyby miało nie być jutra, a jednak tylko niewiele osób o tym pamięta i ja nie zaliczam się do tego grona. Niby próbuję coś zmieniać w Swoim życiu, ale to mi nie wchodzi. - moje przemyślenia przerwał kontroler biletów, który wyciągnął rękę w moim kierunku po bilet. Ślamazarnym ruchem podałem go kanarowi i wyszedłem z autobusu, idąc w stronę szpitala.
- Dzień Dobry. Gdzie leży Niall Horan?
- A pan to....
- Przyjaciel
- Ale prawo ma wejść tylko rodzina.
- No tak, nie dodałem, że jestem jego narzeczonym.... - uśmiechnąłem się najładniej jak umiem, ale widząc minę pielęgniarki trochę się przestraszyłem - pokazać obrączkę? - spytałem szybko, czując, że się pocę.
- Nie, nie trzeba. Jest na oiomie, mogę zadać jedno pytanie?
- Tak proszę. - przytaknąłem nieśmiało
- W takim razie, dlaczego widzę pana tutaj po raz pierwszy? Niall leży już tutaj dwa tygodnie.
- Wiem, ale nie mogłem. - szybko uciekłem spod recepcji, ona miała rację, powinienem tam być już wcześniej. Czułem się okropnie, najchętniej bym stąd odszedł i wrócił kiedy indziej, ale nie oszukujmy się to by trwało wiecznie, aż mogłoby być za późno. I właśnie w tym momencie stałem przed drzwiami gdzie widniał wielki napis - OIOM. Samo w Sobie to strasznie brzmi. Otworzyłem drzwi i ujrzałem długi korytarz z niezliczoną ilością drzwi. No i świetnie, które to są przepraszam Nialla? Na moje szczęście lub nie na każdych drzwiach widniała tabliczka z imieniem bodajże pacjenta. po około 10 minutach, gdy literki zaczęły mi się mieszać w głowie w końcu znalazłem upragnione imię. Uchyliłem lekko drzwi i ten widok mnie załamał. Niall leżał w łózko, cały blady. Jego skóra zlewała się z kolorem ścian i pościeli. Lecz to nie to było najgorsze. Był podłączony do wielu urządzeń, a najgorsza była rurka w jego gardle. Podszedłem bliżej łapiąc go za rękę - Niall, tak straszne Cię przepraszam- szepnąłem ledwo co dosłyszalnym głosem. Szczerze mówiąc ja już nie płakałem, ja popadłem w histerię. Oparłem się głową o ścianę i dusiłem się Swoimi łzami. Nieoczekiwanie wszedł lekarz.
- Hej, chłopcze wszystko w porządku? - podszedł do mnie zatroskany.
- T-t-tak - jąkałem się.
- Na pewno? Co się stało?
- Tak, raczej nie. To on leży tu przeze mnie. To ja powinienem umierać nie on.
- Hej hej, spokojnie. To na pewno nie Twoja wina.
- Pan nie rozumie....
- Możliwe, ale teraz wstawaj, bo nie chcę mieć Ciebie na sumieniu.
- A co z Nim? - spojrzałem zamglonym wzrokiem na blondyna.
Doktor wypuścił powietrze z płuc - Wiesz, jest źle. Dzisiaj miał 39 stopni gorączki i majaczył, coś tam mówił o jakimś Zaynie - w tym momencie serce mi stanęło.- a potem dostał tachykardii serca i musieliśmy go podłączyć do respiratora. Ot to cała historia. Mam jeszcze pytanie : czemu pielęgniarka kazała mi mieć na Ciebie oko, bo ponoć jesteś narzeczonym Nialla?
- Bo-bo no wie pan. Musiałem tutaj do niego przyjść, a ta baba by mnie tu nie wpuściła, gdybym nie był z rodziny- powiedziałem oburzony.
- Haha rozumiem, bo właśnie coś mi tu nie pasowało. To ty jesteś Zayn?
Przytaknąłem.
- Gdyby był przytomny, nawet nie wiesz jakby się cieszył, że tu jesteś.
- Wątpię...
Spędziłem kilka godzin, dosłownie, na siedzeniu przy Niallu i przepraszanie go za wszystko. Z jednej strony cieszyłbym się gdyby on to wszystko usłyszał, ale z drugiej zdziwiłbym się gdyby mu głowa od tych jęków nie wybuchła. No ale tego się nie dowiem. Chciałbym, żeby się już wybudził, żebym mógł spojrzeć w te jago niebieskie jak ocean oczy. Chyba przejdę się po kawę.
* 15 minut później *
Gdy miałem otworzyć drzwi do pokoju mojego sunshine, ktoś mnie wyprzedził. Była to znienawidzona przeze mnie pielęgniarka, która w tym czasie wychodziła z sali. Nie pewnie wszedłem do pokoju, zająłem miejsce koło Nialla i złapałem go za rękę. Przez parę sekund patrzyłem się w jego zamknięte oczy myśląc, że może mój dotyk go u zdrowieje. To byłby cud. Wstałem i roześmiałem się, chyba z własnej głupoty,
- Z-zayn? Możesz ciszej rżeć? Głowa mi pęka.
- Niall? Ty żyjesz? - moje oczy prawdopodobnie wyszły z orbit.
- Tak, aż tak zaskok? No dzięki. Tak w ogóle co ty tutaj robisz? - spytał się mnie poprawiając Sobie poduszkę.
- Musiałem odwiedzić mojego ..... Ciebie.
- Ta, ciekawi mnie jedna rzecz. Czemu powiedziałeś pielęgniarce, że jesteśmy ze Sobą zaręczeni? - no i świetnie, jeszcze jej mi tu brakowało.
- Bo bo, musiałem Cię zobaczyć, a ona nie chciała mnie wpuścić - czułem jak moja skóra zmienia kolor na dojrzałego pomidora.
- Powiedzmy, że rozumiem, a tak naprawdę co tutaj robisz? Czyżby wyrzuty sumienia zaczęły Cię gryźć? Nie potrzebnie, możesz wracać do tej swojej dziewczyny i Swojego dziecka - ostatnie słowo prawie wysyczał, a mnie serce coraz bardziej bolało.
- Posłuchaj to nie tak!
- Ooo! Następna historia? Prawdziwa, czy może wyssana z kciuka jak ta w której ponoć mnie kochałeś? Hmmm?
- Niall, ale ty nic nie rozumiesz. Musiałem z Tobą zerwać, chociaż nie chciałem. To ona mnie zmusiła. Powiedziała, że jak z Nią nie będę to powie wszystkim, że jest w ciąży.
- Szczerze mówiąc to mnie za bardzo nie interesuje. Było minęło, zapomnijmy.
- Jak ja nie chcę zapomnieć, nie umiem - mówiłem łamiącym się głosem.
- Zayn, nie ufam Ci. Jak ty to sobie wyobrażasz? - TY, ja, dziecko i ta lafirynda?
- Nie zupełnie. Nie wiem.
- No właśnie. Jak będzie wiedzieć to przyjdź. A teraz zostaw mnie samego.
- Ale... kurwa ja nie potrafię!
- Zayn nie utrudniaj.
* Oczami Nialla *
Po chwili wybiegł, a ja popłakałem się. Przecież go kocham, ale nie mogę pozwolić Sobie na takie traktowanie. Musi wybrać, albo one - ma być dziewczynka, albo ja. Nie sądzę, żeby wybrał mnie. Jedynie mogę być planem b.
* Oczami Zayna *
- Emma* Chcę zrobić test na ojcostwo.
- Co? Nie wierzysz mi?
- Coś w tym stylu. No to chodź, idziemy.
- Teraz? I tak na wyniki czeka się około tydzień.
- Dlatego idziemy odebrać wyniki.
- Zrobiłeś test bez mojej wiedzy?
- Dokładnie.
* U lekarza*
- Panie doktorze i co? - spytałem z nadzieją.
- To jest bezsensu, przecież wiem z kim sypiam.
- Tego, to już nie jestem taki pewny - powiedziałem
- Sugerujesz coś?
- Nieee - powiedziałem z ironią.
- Już proszę Was bez kłótni, Panie Mali, wyniki pokazały, że .....
Hah, skończyłam w Takim momencie! Przepraszam nie umiem dłużej pisać. Chyba, że chcecie, żebym pisała dłuższe, ale żeby było mniej rozdziałów i szybciej epilog? Więc jak? Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej rozdziałów, ale nie sądzę, w końcu jutro Wigilia. ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH ŚWIĄT I BOGATEGO MIKOŁAJA ! <3333
Tak Sobie patrzę na Swojego bloga i widzę, że znów Was mało - 9 komentarzy, wcześniej było 21, ale się nie czepiam. Wiem, że okres Świąteczny i nie ma czasu. Sama coś o tym wiem, bo dopiero niedawno skończyłam sprzątać. Mam nadzieję, że jednak będzie więcej komentarzy. A ja jak na razie zapraszam do rozdziału :
* Oczami Nialla *
Zapowiada się długi i nudny dzień. Z resztą jak każdy. Chociaż zależy, na przykład wczoraj odwiedzili mnie chłopaki, oczywiście Zayna z Nimi nie było. Chociaż miałem cichą nadzieję, że przyjdzie i zacznie mnie przepraszać, ale to obłęd. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę ta cicha nadzieja wygasa, a z nią moje uczucie do Niego. Dużo osób twierdzi, że bez miłości nie można żyć. Tak więc ja Niall Horan będę pierwszym człowiekiem, który bez niej przeżyje i będzie szczęśliwy.
* Oczami Zayna *
- Tik tak, tik tak. Czas leci, a ty nadal jesteś idiotą.
- Cześć Liam, ja też się cieszę, że Cię widzę - powiedziałem do przyjaciela z udawaną ironią.
- Nadal nie zamierzasz nic zrobić?
- Niee - powiedziałem i wzruszyłem ramionami. Czysta obojętność. Dobrze udaje - pomyślałem.
- Tracisz go - zsumował Liam zmieniając ton głosu na poważny. Właśnie poczułem gule w gardle.
- Wiem, ale i tak nic nie zmienię.
- Jak to nie zmienisz? - wstał z miejsca - nawet nie wiesz ile możesz zmienić. Po prostu tam idź, nic nie mów, po prostu tam bądź.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale idź tam!
- Teraz?
- Tak
- Ale przecież są lekcje.
- Trudno, jakoś Cię usprawiedliwimy. A teraz idź i nie wracaj póki z Nim nie posiedzisz! - krzyknął poddenerwowany Liam. Wiedziałem, że się stara, dlatego też podszedłem do niego i go przytuliłem.
- A to za co? - zapytał zdziwiony.
- Za to, że się starasz i że jesteś. - poczochrałem mu włosy i wyszedłem z budynku.
Co ja najlepszego wyprawiam? - zapytałem sam Siebie. Sumienie zaczęło mnie gryźć, bo w końcu co mam mu powiedzieć? - Hej Niall, tak tu Sobie przyszedłem posiedzieć, bo Liam mi kazał, ale nie zwracaj na mnie uwagi tylko umieraj w spokoju... No właśnie, ŚMIERĆ, po co ona komu? Gdyby Epimeteusz i Pandora nie otworzyli puszki Pandory życie byłoby o wiele prostsze, a gdyby Adam i Ewa nie zjedliby zakazanego owocu, kto wie może nadal byśmy byli nieśmiertelni, a teraz? Co chwilę ktoś ląduje w szpitalu, albo umiera. Nigdy nie wiemy co Nas czeka za zakrętem, dlatego powinniśmy żyć tak gdyby miało nie być jutra, a jednak tylko niewiele osób o tym pamięta i ja nie zaliczam się do tego grona. Niby próbuję coś zmieniać w Swoim życiu, ale to mi nie wchodzi. - moje przemyślenia przerwał kontroler biletów, który wyciągnął rękę w moim kierunku po bilet. Ślamazarnym ruchem podałem go kanarowi i wyszedłem z autobusu, idąc w stronę szpitala.
- Dzień Dobry. Gdzie leży Niall Horan?
- A pan to....
- Przyjaciel
- Ale prawo ma wejść tylko rodzina.
- No tak, nie dodałem, że jestem jego narzeczonym.... - uśmiechnąłem się najładniej jak umiem, ale widząc minę pielęgniarki trochę się przestraszyłem - pokazać obrączkę? - spytałem szybko, czując, że się pocę.
- Nie, nie trzeba. Jest na oiomie, mogę zadać jedno pytanie?
- Tak proszę. - przytaknąłem nieśmiało
- W takim razie, dlaczego widzę pana tutaj po raz pierwszy? Niall leży już tutaj dwa tygodnie.
- Wiem, ale nie mogłem. - szybko uciekłem spod recepcji, ona miała rację, powinienem tam być już wcześniej. Czułem się okropnie, najchętniej bym stąd odszedł i wrócił kiedy indziej, ale nie oszukujmy się to by trwało wiecznie, aż mogłoby być za późno. I właśnie w tym momencie stałem przed drzwiami gdzie widniał wielki napis - OIOM. Samo w Sobie to strasznie brzmi. Otworzyłem drzwi i ujrzałem długi korytarz z niezliczoną ilością drzwi. No i świetnie, które to są przepraszam Nialla? Na moje szczęście lub nie na każdych drzwiach widniała tabliczka z imieniem bodajże pacjenta. po około 10 minutach, gdy literki zaczęły mi się mieszać w głowie w końcu znalazłem upragnione imię. Uchyliłem lekko drzwi i ten widok mnie załamał. Niall leżał w łózko, cały blady. Jego skóra zlewała się z kolorem ścian i pościeli. Lecz to nie to było najgorsze. Był podłączony do wielu urządzeń, a najgorsza była rurka w jego gardle. Podszedłem bliżej łapiąc go za rękę - Niall, tak straszne Cię przepraszam- szepnąłem ledwo co dosłyszalnym głosem. Szczerze mówiąc ja już nie płakałem, ja popadłem w histerię. Oparłem się głową o ścianę i dusiłem się Swoimi łzami. Nieoczekiwanie wszedł lekarz.
- Hej, chłopcze wszystko w porządku? - podszedł do mnie zatroskany.
- T-t-tak - jąkałem się.
- Na pewno? Co się stało?
- Tak, raczej nie. To on leży tu przeze mnie. To ja powinienem umierać nie on.
- Hej hej, spokojnie. To na pewno nie Twoja wina.
- Pan nie rozumie....
- Możliwe, ale teraz wstawaj, bo nie chcę mieć Ciebie na sumieniu.
- A co z Nim? - spojrzałem zamglonym wzrokiem na blondyna.
Doktor wypuścił powietrze z płuc - Wiesz, jest źle. Dzisiaj miał 39 stopni gorączki i majaczył, coś tam mówił o jakimś Zaynie - w tym momencie serce mi stanęło.- a potem dostał tachykardii serca i musieliśmy go podłączyć do respiratora. Ot to cała historia. Mam jeszcze pytanie : czemu pielęgniarka kazała mi mieć na Ciebie oko, bo ponoć jesteś narzeczonym Nialla?
- Bo-bo no wie pan. Musiałem tutaj do niego przyjść, a ta baba by mnie tu nie wpuściła, gdybym nie był z rodziny- powiedziałem oburzony.
- Haha rozumiem, bo właśnie coś mi tu nie pasowało. To ty jesteś Zayn?
Przytaknąłem.
- Gdyby był przytomny, nawet nie wiesz jakby się cieszył, że tu jesteś.
- Wątpię...
Spędziłem kilka godzin, dosłownie, na siedzeniu przy Niallu i przepraszanie go za wszystko. Z jednej strony cieszyłbym się gdyby on to wszystko usłyszał, ale z drugiej zdziwiłbym się gdyby mu głowa od tych jęków nie wybuchła. No ale tego się nie dowiem. Chciałbym, żeby się już wybudził, żebym mógł spojrzeć w te jago niebieskie jak ocean oczy. Chyba przejdę się po kawę.
* 15 minut później *
Gdy miałem otworzyć drzwi do pokoju mojego sunshine, ktoś mnie wyprzedził. Była to znienawidzona przeze mnie pielęgniarka, która w tym czasie wychodziła z sali. Nie pewnie wszedłem do pokoju, zająłem miejsce koło Nialla i złapałem go za rękę. Przez parę sekund patrzyłem się w jego zamknięte oczy myśląc, że może mój dotyk go u zdrowieje. To byłby cud. Wstałem i roześmiałem się, chyba z własnej głupoty,
- Z-zayn? Możesz ciszej rżeć? Głowa mi pęka.
- Niall? Ty żyjesz? - moje oczy prawdopodobnie wyszły z orbit.
- Tak, aż tak zaskok? No dzięki. Tak w ogóle co ty tutaj robisz? - spytał się mnie poprawiając Sobie poduszkę.
- Musiałem odwiedzić mojego ..... Ciebie.
- Ta, ciekawi mnie jedna rzecz. Czemu powiedziałeś pielęgniarce, że jesteśmy ze Sobą zaręczeni? - no i świetnie, jeszcze jej mi tu brakowało.
- Bo bo, musiałem Cię zobaczyć, a ona nie chciała mnie wpuścić - czułem jak moja skóra zmienia kolor na dojrzałego pomidora.
- Powiedzmy, że rozumiem, a tak naprawdę co tutaj robisz? Czyżby wyrzuty sumienia zaczęły Cię gryźć? Nie potrzebnie, możesz wracać do tej swojej dziewczyny i Swojego dziecka - ostatnie słowo prawie wysyczał, a mnie serce coraz bardziej bolało.
- Posłuchaj to nie tak!
- Ooo! Następna historia? Prawdziwa, czy może wyssana z kciuka jak ta w której ponoć mnie kochałeś? Hmmm?
- Niall, ale ty nic nie rozumiesz. Musiałem z Tobą zerwać, chociaż nie chciałem. To ona mnie zmusiła. Powiedziała, że jak z Nią nie będę to powie wszystkim, że jest w ciąży.
- Szczerze mówiąc to mnie za bardzo nie interesuje. Było minęło, zapomnijmy.
- Jak ja nie chcę zapomnieć, nie umiem - mówiłem łamiącym się głosem.
- Zayn, nie ufam Ci. Jak ty to sobie wyobrażasz? - TY, ja, dziecko i ta lafirynda?
- Nie zupełnie. Nie wiem.
- No właśnie. Jak będzie wiedzieć to przyjdź. A teraz zostaw mnie samego.
- Ale... kurwa ja nie potrafię!
- Zayn nie utrudniaj.
* Oczami Nialla *
Po chwili wybiegł, a ja popłakałem się. Przecież go kocham, ale nie mogę pozwolić Sobie na takie traktowanie. Musi wybrać, albo one - ma być dziewczynka, albo ja. Nie sądzę, żeby wybrał mnie. Jedynie mogę być planem b.
* Oczami Zayna *
- Emma* Chcę zrobić test na ojcostwo.
- Co? Nie wierzysz mi?
- Coś w tym stylu. No to chodź, idziemy.
- Teraz? I tak na wyniki czeka się około tydzień.
- Dlatego idziemy odebrać wyniki.
- Zrobiłeś test bez mojej wiedzy?
- Dokładnie.
* U lekarza*
- Panie doktorze i co? - spytałem z nadzieją.
- To jest bezsensu, przecież wiem z kim sypiam.
- Tego, to już nie jestem taki pewny - powiedziałem
- Sugerujesz coś?
- Nieee - powiedziałem z ironią.
- Już proszę Was bez kłótni, Panie Mali, wyniki pokazały, że .....
Hah, skończyłam w Takim momencie! Przepraszam nie umiem dłużej pisać. Chyba, że chcecie, żebym pisała dłuższe, ale żeby było mniej rozdziałów i szybciej epilog? Więc jak? Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej rozdziałów, ale nie sądzę, w końcu jutro Wigilia. ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH ŚWIĄT I BOGATEGO MIKOŁAJA ! <3333
niedziela, 16 grudnia 2012
Rozdział 14
Łosz kuźwa! Aż tyle Was się zebrało? 21? Nie no serio? ;o Nawet nie
wiecie jaka jestem szczęśliwa! Łosz kurde, nooo. Myślałam, że uzbiera
się gdzieś ledwo powyżej 11 komentarzy, a tu taka niespodzianka. Kurde,
naprawdę nie lubię dodawać rozdziałów pod koniec weekendu, niby nauki
nie ma AŻ tak dużo, to nadeszła pora na świąteczne porządki, taak... Nie
polecam osobiście c;. Dzisiaj z mojego pokoju wyniosłam 5 worków na
śmieci, a to nie jest nawet połowa tego co zrobiłam, ale nie zanudzam
Was.
* Chciałabym wyjaśnić jeszcze kilka rzeczy.
1. Pewna osoba - Asia Głodowska, zwróciła mi uwagę na jedną sprawę, za co bardzo dziękuję, a mianowicie rodziców Nialla miało nie być, a ja cholipcia o tym zapomniałam -.-. Więc przypuśćmy, że wrócili wcześniej, a ja o tym nie napisałam, ok? Za wszelkie niedogodności przepraszam.
2. Druga sprawa, to chodzi o mój sposób pisania. Po niektórych komentarzach, gdzie pisało, ze trochę tekst jest kiepski jeszcze raz Sobie przeczytałam rozdział i wiecie co macie rację, aż sama się Sobie dziwię, że piszę takie coś, bo niektórych zdań to ja sama nie do końca rozumiałam, tak więc postaram się pisać bardziej logicznie i spójnie.
No to na tyle ogłoszeń parafialnych, zapraszam do rozdziału.
* Oczami Nialla *
Jak co rano, obudził mnie mój budzik nastawiony na 7 godzinę. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i pokierowałem do łazienki. Po około 10 minutach wyszedłem z niej świeży i pachnący. Szybko zleciałem na dół, żeby zjeść coś i iść do szkoły. W kuchni nie zastałem nikogo, tylko białą kartkę znajdującą się na stole.
Niall,
Jestem z tatą w szpitalu,
dostał zawału, nie chciałam Cię budzić,
bo sama się dowiedziałam ledwo przed wyjściem.
Masz jechać do szkoły i żadnych wagarów.
Gdy skończysz lekcje przyjedź na : Wąwozową do szpitala.
Nie martw się, tata z tego wyjdzie.
Kocham Cię ~ mama
Łzy napłynęły mi do oczu. Przestudiowałem kartkę z 10 razy, sprawdzając, czy nie uniknęła mi żadna ważna informacja. Gdy nie znalazłem tajemniczego przesłania opadłem na krzesło i rozbeczałem się. Nie mogłem w to uwierzyć, ojciec zawsze był moim tak zwanym "mentorem" mogłem przyjść do niego z każdą rzeczą nawet błahą lub bardziej poważną, zawsze mi pomagał. Moim zdaniem był najbardziej odważnym i silnym człowiekiem fizycznie jak i psychicznie jakiego znam. W tym momencie nienawidziłem Swojej mamy. Jak ona mogła mi nie powiedzieć? I jeszcze nakazać mi iść do szkoły. Szczyty! S-C-Z-Y-T-Y chamskości - pomyślałem, ale postanowiłem pójść do szkoły - dla taty.
- Niall, czemu jesteś dzisiaj taki nieobecny? - spytał się mnie Liam.
- Nie jestem, po prostu się nie wyspałem. A w ogóle wiecie gdzie jest Zayn? - to pytanie skierowałem do całej reszty, lecz nikt nie odpowiedział. - Eii, no naprawdę nikt z Was nie wie? - spytałem z wyrzutem.
- No właśnie nie, rano dzwoniłem do niego,z pytaniem, czy zabierze się ze mną do szkoły, ale ten nie odebrał - powiedział Harry.
- Dziwne- podsumowałem i włączyłem się do ich rozmowy.
Po szkole tak jak mama mi napisała skierowałem się do szpitala. Na szczęście był niedaleko, więc nie musiałem się włóczyć po autobusach. Wpadłem tam jak huragan i szybko podszedłem do pielęgniarki.
- Przepraszam gdzie leży Roger Horan? - spytałem się, próbując uspokoić swoje tętno.
- A pan z rodziny?
- Tak.
- Trzecie drzwi na lewo.
- Dziękuję - krzyknąłem w biegu.
Kiedy byłem pod drzwiami lekko złapałem klamkę i uchyliłem drzwi. Kamień mi z serca spadł, gdy zauważyłem, że tata śmieje się z mamą. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Teraz już będzie dobrze- pomyślałem i podszedłem do łóżka, celowo nie witając się z rodzicielką.
- Oj, no Niall nie gniewaj się na mnie - zaczęła Swój monolog - Naprawdę nie chciałam Cię martwić.
- Ciesz się, że zostawiła Ci kartkę, bo jestem pewny, że zastanawiała się nad tym - przerwał tata i po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
W domu postanowiłem pomóc mamie, bo widziałem jak ta cała sytuacja na nią wpłynęła. Ona też była pewna, że jej mąż i mój ojciec, nigdy nie zachoruje, a co dopiero dostanie zawału.
- Mamo pomóc Ci?
- Nie Niall, nie trzeba, a w ogóle wziąłeś dzisiaj leki? Poczekaj, poczekaj, co dzisiaj jest? Podbiegła przerażona do kalendarza. - CZWARTEK! Niall na 13 miałeś być w szpitalu na dializę, a jest 17! Przestraszona zaczęła biegać po pokoju jak jakaś opętana.
- Mamo spokojnie.
- Niall jak mam być spokojna? W tej klinice na dializę czeka się co najmniej dwa tygodnie. Przecież ty bez niej możesz umrzeć. - Ledwo skończyła i podbiegła do telefonu.
Po paru minutach wróciła i zaniosła się głośnym płaczem.
- Mamo, co się stało?
- Wii wi wizyta Ci przepadła, na dodatek ta wstrętna baba z recepcji na mnie nawrzeszczała, że ja się jej o cokolwiek pytam. - mówiła przez łzy.
- Już spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jak na razie czuje się bardzo dobrze, jak nigdy, więc nie siejmy paniki. A teraz idź do pokoju i się połóż a ja skończę obiad - powiedziawszy to zaprowadziłem ją do salonu.
Po skończonym posiłku postanowiłem, że zadzwonię do Zayna. Jeden sygnał... drugi.... trzeci - szlak nie odbiera!
Następnego dnia w szkole go nie było. Kilkakrotnie byłem u niego w domu, raczej próbowałem się dostać do niego. Minęło już półtora tygodnia. W tym czasie tata już wrócił do domu, a mój stan zaczął się pogarszać. Fizycznie, jak i psychicznie. Nerka dawała o sobie siwe znaki, a ja czułem się w środku rozbity. Brakowało mi Zayna i to cholernie mocno. Może nie znamy się zbyt długo, ale jest dla mnie jak narkotyk. Mógłbym na niego patrzeć godzinami, a samo to, że jest blisko sprawia, że się uśmiecham. To jest ode mnie silniejsze, jak jakaś tajemnicza siła, która mnie do niego przyciąga. Och... to chore... Już majaczę.... To chyba przez tę gorączkę, stan mój się z godziny na godzinę pogarsza, a wizyta jest za niecałe dwa tygodnie. Nie wiem jak ja to przeżyję. Najgorsze jest to, że nie rozumiem Zayna zachowania. Najpierw mówi, że mnie kocha, potem stwierdza, że nie chce się ze mną kochać pod pretekstem, że jest to za szybko, a teraz go nigdzie nie ma. Czyżby mnie unikał? Nie wiem. Dobra Horan ogarnij się, a nie wylewasz potoki łez przez jakiegoś... hmm.. dupka? Tak, można go tak nazwać- powiedziałem sobie w myślach i poszedłem się ogarnąć, żeby mama nic nie podejrzewała.
Następne cztery dni minęły tak samo. Na szczęście przyszedł już weekend. Mogłem wreszcie odpocząć. Zapewne, gdyby mama wiedziała, w jakim jest stanie nie puściłaby mnie do szkoły, ale nie wie. I niech tak zostanie. Właśnie oglądałem jakieś nudne romansidło, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Jako, że byłem sam w domu, ubrałem szybko jakąś bluzę i pobiegłem na dół otworzyć tajemniczemu gościu. Gdy uchyliłem drzwi stanąłem jak wryty.
- Z-zayn? - spytał dosyć mocno zaskoczony. - Co ty tutaj robisz?
- Musimy porozmawiać - powiedział strasznie oschle, aż mi się włosy na plecach zjeżyły.
- Zayn co się dzieje? Unikasz mnie, nie chodzisz do szkoły.... - nie skończyłem, bo Zayn mi przerwał:
- Niall, musimy zakończyć nasz związek, czy co to tam było.
- Co?! - nie wierzyłem w to co usłyszałem. - Ale jak to? Przecież mówiłeś...
-Niall, dużo rzeczy mówiłem. Nie powinieneś być taki łatwowierny.
Czułem jak łzy napływają mi do oczu.
- A-a-ale dlaczego?- spytałem się łamiącym głosem.
- Jezu, musisz wszystko utrudniać? - zaczął już pokrzykiwać. - Po prostu, zdałem Sobie sprawę, że nie jestem gejem, a w ogóle mam dziewczynę.
- Co proszę? - w tym momencie wybuchłem - mam zrozumieć, że mnie zdradziłeś?
- Niall, to nawet nie był związek. Ledwo co był początek.
- Wynoś się stąd!
- Co proszę?
- Słyszałeś - po chwili Zayn wyszedł z tym swoim uśmieszkiem jak gdyby nigdy nic, a ja czułem, że cały świat mi się zawalił. W tym samym momencie cały pokój zawirował, a ja upadłem, widząc tylko czarną otchłań.
* W szpitalu *
Byłem podłączony do jakiegoś ustrojstwa, nawet nie jestem pewny co to dokładnie było. Czułem się słaby. Ledwo co mogłem otworzyć oczy, więc nawet nie próbowałem wstawać. W pewnym momencie wszedł lekarz z moją mamą. Chciałem posłuchać, co ma jej do powiedzenia, więc na razie udawałem, że śpię.
- Panie doktorze, co z nim? - spytała jak zawsze zatroskana.
- Powiem pani szczerze, że kiepsko. Jego nerka była wielkości dwóch piłek od tenisa. Jeszcze trochę, a mogłaby pęknąć. Podskok ciśnienia musiał spowodować upadek. Nie wie pani, co przypadkiem takiego się wydarzyło?
- Niestety nie, z mężem jak wróciliśmy do domu, zastaliśmy go leżącego na podłodze. A-a czy on wyjdzie z tego?
- Tego to już nie jestem pewny. Może się okazać, że jego ostatnim ratunkiem będzie przeszczep, ale żyjmy dobrą nadzieją.
Gdy lekarz skończył mówić, wyszedł z moją mamą, a ja z bezsilności poszedłem spać.
* Oczami Liama *
- Zayn? Co ty tu robisz? - spytałem się Swojego przyjaciela, który jak gdyby nic do nas podszedł.
- Przyszedłem do szkoły, to takie dziwne? - zapytał nieco zakłopotany.
- No wiesz jak Cie dwa tygodnie nie było, to tak. A poza tym czemu nie jesteś w szpitalu?
- A czemu mam być? - zapytał już przestraszony.
- Nie wiesz co się stało?
- No właśnie nie. Liam! Mów szybko co się dzieje...
- Byłeś może wczoraj u Nialla?
-Tak...
- A po co?
- ... Żeby zakończyć Nasz związek
- Że co proszę? Krzyknąłem na pół korytarze, po chwili ściszając swój głos.
- No tak. Liam ja nie jestem gejem, a poza tym mam dziewczynę.
- Kurwa, co?
- Uspokój się, ludzie się patrzą.
- I jak wyszedłeś od niego to było wszystko okej?
- Poza tym, że mnie wyrzucił z domu to tak.
- Gratuluje Malik. Gratuluje.
- O co Ci chodzi?
- O to, że przez Ciebie - dźgnąłem go palcem w klatkę piersiową - wylądował w szpitalu.
- C-co? - automatycznie zbladł, aż się przestraszyłem. Chwyciłem go za ramię, żeby nie upadł, bo nie wyglądał za najlepiej. - Jak to? - spytał ściszonym tonem.
- Tak to...
- Co z Nim?
- Nie wiem, pielęgniarka nie chce nic powiedzieć, bo nie jesteśmy z rodziny.
- Muszę tam jechać. - już kierował się w stronę wyjścia, kiedy go złapałem za rękę.
- Nie możesz, pogorszysz tylko sytuację. A poza tym jestem pewny, że on nie chce Ciebie widzieć.
- Masz rację, nie potrzebnie się denerwuje, pewnie zaraz wyjdzie - patrzyłem na niego jak jakiś chory psychicznie człowiek.
- Ty chyba Sobie jaja robisz! - krzyknąłem nie wytrzymując. - Wiesz co? To będzie cud jak on w ogóle w najbliższym czasie wyjdzie. Jest chory. Nie wiem czy Ci mówił czy nie, ale po Twojej minie wnioskuje, że nie zaszczycił Cię tą informacją. Ma niewydolność nerek, jak na razie jednej. A ta jedna mu prawie wybuchła, a druga przestała funkcjonować, więc co ty pieprzysz, że zaraz wyjdzie, co?! - Spojrzałem rozwścieczony na Zayna, jeszcze nigdy takiej obojętności nie widziałem.
- Przesadzasz.... - wzruszył ramionami i podszedł do swojej dziewczyny przy okazji ją całując.
- Ja go chyba zabije - powiedziałem już ciszej i zaczął do niego podchodzić, kiedy to Louis i Harry mnie przytrzymali.
- Nie trać czasu na takiego dupka, prędzej czy później pobiegnie do Nialla błagając go o wybaczenie. Oni są jak bratnie dusze. - powiedział Louis, co mnie trochę uspokoiło.
* Oczami Zayna *
- Kasia, muszę Cie na chwilę przeprosić - powiedziałem i poszedłem do toalety. Wszedłem do pierwszej lepszej kabiny i się rozbeczałem, jak małe dziecko. Nie mogłem nic zrobić. Kochałem Nialla, dopiero wczoraj zdałem Sobie z tego sprawę, ale musiałem. To przez nią. Ja wcale jej nie kocham, wręcz nienawidzę, ale jest w ciąży. Ze mną. Tak Zayn Malik spłodził dziecko i jest z jedną wielką suką, tylko po to, żeby ta nikomu o tym nie powiedziała, ale ja to zakończę, muszę ratować Nialla! Musi mi wybaczyć, zrozumieć, bo przecież miłość zwycięży wszystko, prawda?....
Kurde no, znowu krótki! Ja chyba nie umiem pisać dłuższych! No, żeby to szlak trafił! Nie wiem czy Wam się spodoba czy nie, więc proszę o komentarze. Ze zbliża się trochę luźniejszy tydzień spróbują coś dłuższego napisać i dodać szybciej, ale nie obiecuję tak więc Dziękuję za wszystko i do zobaczenia <3
http://ask.fm/ElizaB1D
* Chciałabym wyjaśnić jeszcze kilka rzeczy.
1. Pewna osoba - Asia Głodowska, zwróciła mi uwagę na jedną sprawę, za co bardzo dziękuję, a mianowicie rodziców Nialla miało nie być, a ja cholipcia o tym zapomniałam -.-. Więc przypuśćmy, że wrócili wcześniej, a ja o tym nie napisałam, ok? Za wszelkie niedogodności przepraszam.
2. Druga sprawa, to chodzi o mój sposób pisania. Po niektórych komentarzach, gdzie pisało, ze trochę tekst jest kiepski jeszcze raz Sobie przeczytałam rozdział i wiecie co macie rację, aż sama się Sobie dziwię, że piszę takie coś, bo niektórych zdań to ja sama nie do końca rozumiałam, tak więc postaram się pisać bardziej logicznie i spójnie.
No to na tyle ogłoszeń parafialnych, zapraszam do rozdziału.
* Oczami Nialla *
Jak co rano, obudził mnie mój budzik nastawiony na 7 godzinę. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i pokierowałem do łazienki. Po około 10 minutach wyszedłem z niej świeży i pachnący. Szybko zleciałem na dół, żeby zjeść coś i iść do szkoły. W kuchni nie zastałem nikogo, tylko białą kartkę znajdującą się na stole.
Niall,
Jestem z tatą w szpitalu,
dostał zawału, nie chciałam Cię budzić,
bo sama się dowiedziałam ledwo przed wyjściem.
Masz jechać do szkoły i żadnych wagarów.
Gdy skończysz lekcje przyjedź na : Wąwozową do szpitala.
Nie martw się, tata z tego wyjdzie.
Kocham Cię ~ mama
Łzy napłynęły mi do oczu. Przestudiowałem kartkę z 10 razy, sprawdzając, czy nie uniknęła mi żadna ważna informacja. Gdy nie znalazłem tajemniczego przesłania opadłem na krzesło i rozbeczałem się. Nie mogłem w to uwierzyć, ojciec zawsze był moim tak zwanym "mentorem" mogłem przyjść do niego z każdą rzeczą nawet błahą lub bardziej poważną, zawsze mi pomagał. Moim zdaniem był najbardziej odważnym i silnym człowiekiem fizycznie jak i psychicznie jakiego znam. W tym momencie nienawidziłem Swojej mamy. Jak ona mogła mi nie powiedzieć? I jeszcze nakazać mi iść do szkoły. Szczyty! S-C-Z-Y-T-Y chamskości - pomyślałem, ale postanowiłem pójść do szkoły - dla taty.
- Niall, czemu jesteś dzisiaj taki nieobecny? - spytał się mnie Liam.
- Nie jestem, po prostu się nie wyspałem. A w ogóle wiecie gdzie jest Zayn? - to pytanie skierowałem do całej reszty, lecz nikt nie odpowiedział. - Eii, no naprawdę nikt z Was nie wie? - spytałem z wyrzutem.
- No właśnie nie, rano dzwoniłem do niego,z pytaniem, czy zabierze się ze mną do szkoły, ale ten nie odebrał - powiedział Harry.
- Dziwne- podsumowałem i włączyłem się do ich rozmowy.
Po szkole tak jak mama mi napisała skierowałem się do szpitala. Na szczęście był niedaleko, więc nie musiałem się włóczyć po autobusach. Wpadłem tam jak huragan i szybko podszedłem do pielęgniarki.
- Przepraszam gdzie leży Roger Horan? - spytałem się, próbując uspokoić swoje tętno.
- A pan z rodziny?
- Tak.
- Trzecie drzwi na lewo.
- Dziękuję - krzyknąłem w biegu.
Kiedy byłem pod drzwiami lekko złapałem klamkę i uchyliłem drzwi. Kamień mi z serca spadł, gdy zauważyłem, że tata śmieje się z mamą. Mimowolnie uśmiechnąłem się. Teraz już będzie dobrze- pomyślałem i podszedłem do łóżka, celowo nie witając się z rodzicielką.
- Oj, no Niall nie gniewaj się na mnie - zaczęła Swój monolog - Naprawdę nie chciałam Cię martwić.
- Ciesz się, że zostawiła Ci kartkę, bo jestem pewny, że zastanawiała się nad tym - przerwał tata i po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
W domu postanowiłem pomóc mamie, bo widziałem jak ta cała sytuacja na nią wpłynęła. Ona też była pewna, że jej mąż i mój ojciec, nigdy nie zachoruje, a co dopiero dostanie zawału.
- Mamo pomóc Ci?
- Nie Niall, nie trzeba, a w ogóle wziąłeś dzisiaj leki? Poczekaj, poczekaj, co dzisiaj jest? Podbiegła przerażona do kalendarza. - CZWARTEK! Niall na 13 miałeś być w szpitalu na dializę, a jest 17! Przestraszona zaczęła biegać po pokoju jak jakaś opętana.
- Mamo spokojnie.
- Niall jak mam być spokojna? W tej klinice na dializę czeka się co najmniej dwa tygodnie. Przecież ty bez niej możesz umrzeć. - Ledwo skończyła i podbiegła do telefonu.
Po paru minutach wróciła i zaniosła się głośnym płaczem.
- Mamo, co się stało?
- Wii wi wizyta Ci przepadła, na dodatek ta wstrętna baba z recepcji na mnie nawrzeszczała, że ja się jej o cokolwiek pytam. - mówiła przez łzy.
- Już spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jak na razie czuje się bardzo dobrze, jak nigdy, więc nie siejmy paniki. A teraz idź do pokoju i się połóż a ja skończę obiad - powiedziawszy to zaprowadziłem ją do salonu.
Po skończonym posiłku postanowiłem, że zadzwonię do Zayna. Jeden sygnał... drugi.... trzeci - szlak nie odbiera!
Następnego dnia w szkole go nie było. Kilkakrotnie byłem u niego w domu, raczej próbowałem się dostać do niego. Minęło już półtora tygodnia. W tym czasie tata już wrócił do domu, a mój stan zaczął się pogarszać. Fizycznie, jak i psychicznie. Nerka dawała o sobie siwe znaki, a ja czułem się w środku rozbity. Brakowało mi Zayna i to cholernie mocno. Może nie znamy się zbyt długo, ale jest dla mnie jak narkotyk. Mógłbym na niego patrzeć godzinami, a samo to, że jest blisko sprawia, że się uśmiecham. To jest ode mnie silniejsze, jak jakaś tajemnicza siła, która mnie do niego przyciąga. Och... to chore... Już majaczę.... To chyba przez tę gorączkę, stan mój się z godziny na godzinę pogarsza, a wizyta jest za niecałe dwa tygodnie. Nie wiem jak ja to przeżyję. Najgorsze jest to, że nie rozumiem Zayna zachowania. Najpierw mówi, że mnie kocha, potem stwierdza, że nie chce się ze mną kochać pod pretekstem, że jest to za szybko, a teraz go nigdzie nie ma. Czyżby mnie unikał? Nie wiem. Dobra Horan ogarnij się, a nie wylewasz potoki łez przez jakiegoś... hmm.. dupka? Tak, można go tak nazwać- powiedziałem sobie w myślach i poszedłem się ogarnąć, żeby mama nic nie podejrzewała.
Następne cztery dni minęły tak samo. Na szczęście przyszedł już weekend. Mogłem wreszcie odpocząć. Zapewne, gdyby mama wiedziała, w jakim jest stanie nie puściłaby mnie do szkoły, ale nie wie. I niech tak zostanie. Właśnie oglądałem jakieś nudne romansidło, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Jako, że byłem sam w domu, ubrałem szybko jakąś bluzę i pobiegłem na dół otworzyć tajemniczemu gościu. Gdy uchyliłem drzwi stanąłem jak wryty.
- Z-zayn? - spytał dosyć mocno zaskoczony. - Co ty tutaj robisz?
- Musimy porozmawiać - powiedział strasznie oschle, aż mi się włosy na plecach zjeżyły.
- Zayn co się dzieje? Unikasz mnie, nie chodzisz do szkoły.... - nie skończyłem, bo Zayn mi przerwał:
- Niall, musimy zakończyć nasz związek, czy co to tam było.
- Co?! - nie wierzyłem w to co usłyszałem. - Ale jak to? Przecież mówiłeś...
-Niall, dużo rzeczy mówiłem. Nie powinieneś być taki łatwowierny.
Czułem jak łzy napływają mi do oczu.
- A-a-ale dlaczego?- spytałem się łamiącym głosem.
- Jezu, musisz wszystko utrudniać? - zaczął już pokrzykiwać. - Po prostu, zdałem Sobie sprawę, że nie jestem gejem, a w ogóle mam dziewczynę.
- Co proszę? - w tym momencie wybuchłem - mam zrozumieć, że mnie zdradziłeś?
- Niall, to nawet nie był związek. Ledwo co był początek.
- Wynoś się stąd!
- Co proszę?
- Słyszałeś - po chwili Zayn wyszedł z tym swoim uśmieszkiem jak gdyby nigdy nic, a ja czułem, że cały świat mi się zawalił. W tym samym momencie cały pokój zawirował, a ja upadłem, widząc tylko czarną otchłań.
* W szpitalu *
Byłem podłączony do jakiegoś ustrojstwa, nawet nie jestem pewny co to dokładnie było. Czułem się słaby. Ledwo co mogłem otworzyć oczy, więc nawet nie próbowałem wstawać. W pewnym momencie wszedł lekarz z moją mamą. Chciałem posłuchać, co ma jej do powiedzenia, więc na razie udawałem, że śpię.
- Panie doktorze, co z nim? - spytała jak zawsze zatroskana.
- Powiem pani szczerze, że kiepsko. Jego nerka była wielkości dwóch piłek od tenisa. Jeszcze trochę, a mogłaby pęknąć. Podskok ciśnienia musiał spowodować upadek. Nie wie pani, co przypadkiem takiego się wydarzyło?
- Niestety nie, z mężem jak wróciliśmy do domu, zastaliśmy go leżącego na podłodze. A-a czy on wyjdzie z tego?
- Tego to już nie jestem pewny. Może się okazać, że jego ostatnim ratunkiem będzie przeszczep, ale żyjmy dobrą nadzieją.
Gdy lekarz skończył mówić, wyszedł z moją mamą, a ja z bezsilności poszedłem spać.
* Oczami Liama *
- Zayn? Co ty tu robisz? - spytałem się Swojego przyjaciela, który jak gdyby nic do nas podszedł.
- Przyszedłem do szkoły, to takie dziwne? - zapytał nieco zakłopotany.
- No wiesz jak Cie dwa tygodnie nie było, to tak. A poza tym czemu nie jesteś w szpitalu?
- A czemu mam być? - zapytał już przestraszony.
- Nie wiesz co się stało?
- No właśnie nie. Liam! Mów szybko co się dzieje...
- Byłeś może wczoraj u Nialla?
-Tak...
- A po co?
- ... Żeby zakończyć Nasz związek
- Że co proszę? Krzyknąłem na pół korytarze, po chwili ściszając swój głos.
- No tak. Liam ja nie jestem gejem, a poza tym mam dziewczynę.
- Kurwa, co?
- Uspokój się, ludzie się patrzą.
- I jak wyszedłeś od niego to było wszystko okej?
- Poza tym, że mnie wyrzucił z domu to tak.
- Gratuluje Malik. Gratuluje.
- O co Ci chodzi?
- O to, że przez Ciebie - dźgnąłem go palcem w klatkę piersiową - wylądował w szpitalu.
- C-co? - automatycznie zbladł, aż się przestraszyłem. Chwyciłem go za ramię, żeby nie upadł, bo nie wyglądał za najlepiej. - Jak to? - spytał ściszonym tonem.
- Tak to...
- Co z Nim?
- Nie wiem, pielęgniarka nie chce nic powiedzieć, bo nie jesteśmy z rodziny.
- Muszę tam jechać. - już kierował się w stronę wyjścia, kiedy go złapałem za rękę.
- Nie możesz, pogorszysz tylko sytuację. A poza tym jestem pewny, że on nie chce Ciebie widzieć.
- Masz rację, nie potrzebnie się denerwuje, pewnie zaraz wyjdzie - patrzyłem na niego jak jakiś chory psychicznie człowiek.
- Ty chyba Sobie jaja robisz! - krzyknąłem nie wytrzymując. - Wiesz co? To będzie cud jak on w ogóle w najbliższym czasie wyjdzie. Jest chory. Nie wiem czy Ci mówił czy nie, ale po Twojej minie wnioskuje, że nie zaszczycił Cię tą informacją. Ma niewydolność nerek, jak na razie jednej. A ta jedna mu prawie wybuchła, a druga przestała funkcjonować, więc co ty pieprzysz, że zaraz wyjdzie, co?! - Spojrzałem rozwścieczony na Zayna, jeszcze nigdy takiej obojętności nie widziałem.
- Przesadzasz.... - wzruszył ramionami i podszedł do swojej dziewczyny przy okazji ją całując.
- Ja go chyba zabije - powiedziałem już ciszej i zaczął do niego podchodzić, kiedy to Louis i Harry mnie przytrzymali.
- Nie trać czasu na takiego dupka, prędzej czy później pobiegnie do Nialla błagając go o wybaczenie. Oni są jak bratnie dusze. - powiedział Louis, co mnie trochę uspokoiło.
* Oczami Zayna *
- Kasia, muszę Cie na chwilę przeprosić - powiedziałem i poszedłem do toalety. Wszedłem do pierwszej lepszej kabiny i się rozbeczałem, jak małe dziecko. Nie mogłem nic zrobić. Kochałem Nialla, dopiero wczoraj zdałem Sobie z tego sprawę, ale musiałem. To przez nią. Ja wcale jej nie kocham, wręcz nienawidzę, ale jest w ciąży. Ze mną. Tak Zayn Malik spłodził dziecko i jest z jedną wielką suką, tylko po to, żeby ta nikomu o tym nie powiedziała, ale ja to zakończę, muszę ratować Nialla! Musi mi wybaczyć, zrozumieć, bo przecież miłość zwycięży wszystko, prawda?....
Kurde no, znowu krótki! Ja chyba nie umiem pisać dłuższych! No, żeby to szlak trafił! Nie wiem czy Wam się spodoba czy nie, więc proszę o komentarze. Ze zbliża się trochę luźniejszy tydzień spróbują coś dłuższego napisać i dodać szybciej, ale nie obiecuję tak więc Dziękuję za wszystko i do zobaczenia <3
http://ask.fm/ElizaB1D
niedziela, 9 grudnia 2012
Rozdział 13
Hej, przepraszam, że nie dodałam rozdziału w piątek, albo sobotę tylko dodaje pod koniec weekendu. Moją wymówką jest to, że mam grypę żołądkową, a raczej końcówkę jej, co mi pozwala dodać, bo wcześniej nie dawałam usiedzieć w jednym miejscu. Mam nadzieję, że się nie gniewacie.
Chciałabym też tu napisać, że liczba komentarzy spadła ok. 2- krotnie, bo zazwyczaj pod rozdziałem było 10-15 komentarzy. Nie wiem tylko dlaczego, czy nie macie czasu czytać, czy Wam się nie podoba. Nie chcę stawiać jakiegoś ultimatum, ale jak spada ilość czytających to po co kontynuować tego bloga? Dlatego proszę o komentowanie i poprawianie mnie. Wszystkim z góry dziękuję <3
* Oczami Nialla * - jeżeli ktoś nie pamięta, co działo się w poprzednim rozdziale, radzę się cofnąć, bo jest to kontynuacja.
- Co, co ty powiedziałeś? - spytałem całkowicie zaszokowany.
- Kocham Cię Niall, to takie dziwne?
- Szczerze mówiąc to tak, myślałem, że jestem dla Ciebie nikim, osobą, z którą możesz się podroczyć, po obrażać - mówiąc to moja mina posmutniała.
- Teraz posłuchaj mnie uważnie - Zayn skierował mój podbródek tak, żeby Nasze oczy się spotkały. - Może na początku nie traktowałem Cię poważnie, byłeś moim wrogiem, ale teraz jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, słyszysz?
Przytaknąłem tylko głową.
- A teraz idź spać - pocałował mnie w czoło i odwrócił się do ściany, a ja pomyślałem, że jak mnie kocha to mogę się w niego bez problemu wtulić, tak też zrobiłem, on tylko mnie mocniej ścisnął. Po chwili odpłynęliśmy w błogi sen...
Rano, usłyszałem jakieś szumy, ale nie chciało mi się otwierać oczu. Dopiero gdzieś po dwóch godzinach ktoś najwidoczniej chciał mnie obudzić, bo zaczął mnie łaskotać. Długo nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Po chwili usłyszałem głos Malika, który roznosił się po pokoju.
- Wiedziałem, że to zadziała. Mam dla Ciebie śniadanie. - powiedział uśmiechając się najszerzej jak tylko umiał.
- Jesteś Bogiem! - krzyknąłem do niego.
- Wiem - odwrócił się i podał mi tacę z naleśnikami, na których był polany sos klonowy w kształcie serca.
- Toż się postarałeś.
- No widzisz, to teraz masz to szybko zjeść, a ja muszę coś załatwić.
- Teraz? Nie możesz później?
- Przepraszam, ale nie. Kluczyki do domu są na komodzie,jak wyjdziesz włóż je pod wycieraczkę - gdy to powiedział wyleciał, nawet się nie żegnając.
* Oczami Zayna *
Zayn, co ty najlepszego zrobiłeś? Nie mogę się pakować jeszcze w takie poważne związki. Dopiero co dowiedziałem się, że jestem gejem, a po chwili wyznaje miłość. Szczerze mówiąc myślałem, że on tego nie usłyszy, tę informację miałem usłyszeć ja, tylko ja. Wpakowałem się w poważne bagno. Nie chodzi o to, że nie kocham Nialla, bo darzę go uczuciem, powiedziałbym, że wielkim, ale to chyba miłością nie można nazwać. Wtedy byłem pod wpływem alkoholu i czułem się szczęśliwy, nawet bardzo. No, ale teraz mu nie powiem, że to było dla żartów, czy pod wpływem euforii. Dlatego też musiałem, wyjść, odetchnąć. Przemyśleć to. W tym momencie chodzę po parku i uświadamiam Sobie, że nie ma sensu, żebym mu mówił, że nie jestem pewny swojego uczucia. To mogłoby go jedynie zranić, a ja nie dopuszczam do Siebie myśli, że mógłbym mu coś zrobić. Na dodatek ta jego choroba, o której nie chce mi powiedzieć, ale sądzę, że potrzebuje czasu. Muszę z kimś porozmawiać, pierwsza osoba, która nasunęła mi się na mysl był Liam, on jedyny wiedział, że coś się pomiędzy nami "święci".
***
- Zayn? Co ty tu robisz? - Spytał zaskoczony Liam.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam Ci, bo muszę z kimś właśnie teraz porozmawiać, bo inaczej chyba wykituje.
- Jasne wchodź...
- Czyli mam rozumieć, że spędziłeś z Niallem najlepszy dzień w życiu, najlepszą randkę i wyznałeś mu miłość, ale sądzisz, że nie powinieneś i teraz sumienie Cię trapi, bo nie chcesz go ani zranić, ani od Siebie oddalić tak? - zreasumował Liam po moim pół godzinnym monolgu
- Tak, coś w tym stylu...
Mój przyjaciel wypuścił powietrze z płuc - To jest szczerze mówiąc trochę zagmatwane. Nie wiem co masz zrobić. I na dodatek ta jego choroba, nie domyślasz się co to mogłoby być?
- No właśnie nie, ale sądzę, że to coś poważnego. On tam się zwijał z bólu i kaszlał krwią.
- To brzmi groźnie - pokiwał Li ze smutkiem. - Myślę, żebyś zostawił to, tak jak jest. Nie musisz mu powtarzać, że go kochasz, ani nawet tego pokazywać. Po prostu spędzaj z nim czas, nie tylko na pocałunkach czy innych igraszkach - w tym momencie poruszył znacząco brwiami, za co zdzieliłem go poduszką. - Okej, okej nazywaj to Sobie jak chcesz, ale wracając, spędzajcie czas jakbyście byli normalnymi przyjaciółmi. Pójdźcie na imprezę, zróbcie noc horrorów czy coś w tym stylu.
- Dzięki Payne, wiedziałem, że mi pomożesz.
- Po nazwisku to po pysku Malik!
Wróciłem do domu i szczerze mówiąc odetchnąłem, rozmowa z Liamem mi pomógł i tak jak myślałem dobrze mi doradził. Nie myśląc zbyt długo wykręciłem numer do Nialla.
- Hej, Niall. Jesteś może teraz wolny?
- Dla Ciebie zawsze - na te słowa od razu się uśmiechnąłem. - Załatwiłeś już wszystko?
- Tak. To gdzie się wybieramy? - próbowałem zmienić temat.
- Myślałem, że masz pomysł.
- W zasadzie to mam, będę u Ciebie za 15 minut. - powiedziałem i rozłączyłem się. No, to teraz muszę zrobić coś z tymi włosami.
* Oczami Nialla *
- Mamo! Zayn tu zaraz będzie.
- Kto? - powiedziała moja rodzicielka o mało co nie upuszczając talerz. - Myślałam, że po tym jak Cię zranił, to go Sobie odpuścisz.
- Chciałem, ale wiesz jak się postarał? Zaprosił mnie na randkę, ale co to była za randka - rozmarzyłem się, po chwili wróciłem na Ziemię - i wyznał mi miłość.
- Naprawdę? - kiwnąłem potwierdzająco głową. - W takim razie muszę go poznać.
Po chwili w domu rozniosło się głośne pukanie. Podszedłem do drzwi, a raczej podbiegłem.
- Cześć Zayn! - krzyknął w progu i natychmiast się w niego wtuliłem.
Po chwili dostrzegłem, że przytula mnie dość niepewnie.
- A Twoi rodzice? - zapytał się.
- Spokojnie, wiedzą. - uśmiechnąłem się i wziąłem go pod rękę prowadząc do mojej mamy.
- Mamo, poznaj Zayna. Zayn to jest moja mama.
Osoby, które są w tym momencie najważniejsze w moim życiu uścisnęły Sobie ręce. Dobry początek, pomyślałem i zaciągnąłem Mulata do mojego pokoju.
- To jak, co robimy?
- Zabieram Cię do Skate Parku.
- Gdzie? - Przestraszyłem się.
- Co, boisz się? - roześmiał się.
- Nie... Chociaż. Nigdy nie byłem w Skate Parku.
- Spokojnie, dasz radę. To jak co wybierasz - rolki, deskorolkę czy rower?
- Zdecydowanie rower, jest chyba najbezpieczniejszy. A ty?
- Deskorolkę.
- Wiesz co, zawsze podniecali mnie chłopacy, którzy jeżdżą na deskorolkach - dam głowę Sobie uciąć, że gdy to mówiłem zarumienił się.
- Dawaj Niall zjeżdżaj z tej górki
- Nie!
- Niall, nie wygłupiaj się. Ona nie jest taka straszna - widziałem, że Zayn już zaczął się dławić śmiechem.
- Straszna może nie, ale widziałeś jaka stroma?
- Niall jesteś już na szczycie wystarczy trzymać kierownicę i zjechać w dół.
- Ale...
- Nie ma ale, zjeżdżaj. Po chwili dodał : Niall uważaj, za Tobą. - tak się przestraszyłem, że objąłem mocniej kierownicę i zjechałam w dół. Po chwili byłem już na równym terenie, gdzie Mulat tarzał się ze śmiechu. Odruchowo odwróciłem się do tyłu. No tak mogłem się tego spodziewać, nikogo tam nie było.
- Podpuściłeś mnie.
- Oj Nialler nie gniewaj się, ale inaczej byś nie zjechał. Widzisz nie było tak strasznie.
- Zabije Cię! - krzyknąłem i rzuciłem się na Zayna. Gilgotaliśmy się szturchaliśmy gdzieś przez 10 minut. Gdy skończyliśmy wstałem i wskazałem na deskorolkę. - W takim razie ty pokaż co umiesz.
- Patrz i płacz. - Podniósł się i otrzepał spodnie.
Po chwili widziałem go na rampie. To co zobaczyłem spowodowało, że moja buzia opadła na dół. Był świetny, rewelacyjny. To i tak zbyt słabe słowa, po tym co zobaczyłem. Kiedy skończył dostał brawa, ukłonił się i podszedł do mnie.
- Zamknij kochanie buzię, bo Ci muchy wlecą.
- Cha cha, bardzo śmieszne. Czemu się nie chwaliłeś?
- Bo po co?
Wzruszyłem ramionami.
-To co idziemy teraz do mnie na kolację.
- To było pytanie?
- Nie, twierdzenie.
Po 20 minutach byliśmy w moim domu, moja mama się ucieszyła jak nas zobaczyła, o dziwo mój tata też. Rozmowa była płynna. Mój ojciec znalazł wspólny język z Zaynem. Wszystko było idealne, na razie...
Po skończonym posiłku skierowaliśmy się do mojej sypialni. Gdy już się w niej znajdowaliśmy, zatrzasnąłem drzwi i wpiłem się w usta Zayna. Długo nie musiałem czekać aż Zayn rozchyli wargi. Rzuciłem go na łóżku i usiadłem na nim okrakiem. Zacząłem ściągać mu koszulkę, nie przestając go całować, co trochę nam nie wychodziło. Potem zabrałem się za jego spodnie i zjechałem z pocałunkami niżej, aż doszedłem do jego bokserek. Gdy chciałem je ściągnąć Zayn mnie zatrzymał. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Wiesz co, Niall moim zdaniem to za szybko. Po co się spieszyć?
- Myślałem, że jak mnie kochasz, jak się kochamy to już odpowiednia chwila - powiedziałem, chociaż nie bardzo rozumiałem zachowania Mulata.
- Niby tak...
- Niby?
- Niall posłuchaj to za szybko się toczy. Dopiero niedawno uświadomiłem Sobie, że jestem gejem, a już mam się z chłopakiem kochać?
- Mam rozumieć, że nie chcesz? - spytałem już nic nie rozumiejąc.
- O Boże Niall, ty nic nie rozumiesz.
- Dokładnie - przyznałem.
- Wiesz co, ja już chyba pójdę. - Ubrał się szybko i skierował po cichu do drzwi frontowych. A ja siedziałem na łóżku zadając Sobie jedno pytanie : Co ja takiego złego zrobiłem?
PRZEPRASZAM, ZNOWU! Zawiodłam, znowu. Nic tu się nie dzieje, ja wiem..... Możecie mnie zabić, bo nie dość, że tu nic się nie dzieje, rozdziały są krótkie to jeszcze nudne. Powoli nie dziwię się tym co przestali to czytać. Tylko naprawdę nie czuję się zbyt dobrze i w takim stanie nie umiem napisać sen łóżkowych i w normalnym też. Muszę to Sobie wszystko przemyśleć. Nie chce tak szybko rozwijąć akcji, bo wiem, że niektórzy czekają tylko na to praktycznie, więc wolę ich trochę podtrzymać. Planowałam, żeby ten blog miał powyżej 20 rozdziałów, a teraz sama nie wiem. Proszę o komentowanie i wypowiedzenie Swojego zdania. Mam dobrą wiadomość, albo i nie, bo mam pomysł na następny rozdział i powiem, że będzie się działo, może niezbyt dobrze, ale to się przekonacie. Jak będzie poniżej 10 komentarzy będzie to dla mnie znak, że coś jest nie tak i że chyba powinnam niedługo zakończyć tę historię z Ziallem tak więc jak komuś zależy na tym blogu to proszę napiszcie nawet jedno słowo. Proszę! I przepraszam, znowu....
DO ZOBACZENIA!
Chciałabym też tu napisać, że liczba komentarzy spadła ok. 2- krotnie, bo zazwyczaj pod rozdziałem było 10-15 komentarzy. Nie wiem tylko dlaczego, czy nie macie czasu czytać, czy Wam się nie podoba. Nie chcę stawiać jakiegoś ultimatum, ale jak spada ilość czytających to po co kontynuować tego bloga? Dlatego proszę o komentowanie i poprawianie mnie. Wszystkim z góry dziękuję <3
* Oczami Nialla * - jeżeli ktoś nie pamięta, co działo się w poprzednim rozdziale, radzę się cofnąć, bo jest to kontynuacja.
- Co, co ty powiedziałeś? - spytałem całkowicie zaszokowany.
- Kocham Cię Niall, to takie dziwne?
- Szczerze mówiąc to tak, myślałem, że jestem dla Ciebie nikim, osobą, z którą możesz się podroczyć, po obrażać - mówiąc to moja mina posmutniała.
- Teraz posłuchaj mnie uważnie - Zayn skierował mój podbródek tak, żeby Nasze oczy się spotkały. - Może na początku nie traktowałem Cię poważnie, byłeś moim wrogiem, ale teraz jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, słyszysz?
Przytaknąłem tylko głową.
- A teraz idź spać - pocałował mnie w czoło i odwrócił się do ściany, a ja pomyślałem, że jak mnie kocha to mogę się w niego bez problemu wtulić, tak też zrobiłem, on tylko mnie mocniej ścisnął. Po chwili odpłynęliśmy w błogi sen...
Rano, usłyszałem jakieś szumy, ale nie chciało mi się otwierać oczu. Dopiero gdzieś po dwóch godzinach ktoś najwidoczniej chciał mnie obudzić, bo zaczął mnie łaskotać. Długo nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Po chwili usłyszałem głos Malika, który roznosił się po pokoju.
- Wiedziałem, że to zadziała. Mam dla Ciebie śniadanie. - powiedział uśmiechając się najszerzej jak tylko umiał.
- Jesteś Bogiem! - krzyknąłem do niego.
- Wiem - odwrócił się i podał mi tacę z naleśnikami, na których był polany sos klonowy w kształcie serca.
- Toż się postarałeś.
- No widzisz, to teraz masz to szybko zjeść, a ja muszę coś załatwić.
- Teraz? Nie możesz później?
- Przepraszam, ale nie. Kluczyki do domu są na komodzie,jak wyjdziesz włóż je pod wycieraczkę - gdy to powiedział wyleciał, nawet się nie żegnając.
* Oczami Zayna *
Zayn, co ty najlepszego zrobiłeś? Nie mogę się pakować jeszcze w takie poważne związki. Dopiero co dowiedziałem się, że jestem gejem, a po chwili wyznaje miłość. Szczerze mówiąc myślałem, że on tego nie usłyszy, tę informację miałem usłyszeć ja, tylko ja. Wpakowałem się w poważne bagno. Nie chodzi o to, że nie kocham Nialla, bo darzę go uczuciem, powiedziałbym, że wielkim, ale to chyba miłością nie można nazwać. Wtedy byłem pod wpływem alkoholu i czułem się szczęśliwy, nawet bardzo. No, ale teraz mu nie powiem, że to było dla żartów, czy pod wpływem euforii. Dlatego też musiałem, wyjść, odetchnąć. Przemyśleć to. W tym momencie chodzę po parku i uświadamiam Sobie, że nie ma sensu, żebym mu mówił, że nie jestem pewny swojego uczucia. To mogłoby go jedynie zranić, a ja nie dopuszczam do Siebie myśli, że mógłbym mu coś zrobić. Na dodatek ta jego choroba, o której nie chce mi powiedzieć, ale sądzę, że potrzebuje czasu. Muszę z kimś porozmawiać, pierwsza osoba, która nasunęła mi się na mysl był Liam, on jedyny wiedział, że coś się pomiędzy nami "święci".
***
- Zayn? Co ty tu robisz? - Spytał zaskoczony Liam.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam Ci, bo muszę z kimś właśnie teraz porozmawiać, bo inaczej chyba wykituje.
- Jasne wchodź...
- Czyli mam rozumieć, że spędziłeś z Niallem najlepszy dzień w życiu, najlepszą randkę i wyznałeś mu miłość, ale sądzisz, że nie powinieneś i teraz sumienie Cię trapi, bo nie chcesz go ani zranić, ani od Siebie oddalić tak? - zreasumował Liam po moim pół godzinnym monolgu
- Tak, coś w tym stylu...
Mój przyjaciel wypuścił powietrze z płuc - To jest szczerze mówiąc trochę zagmatwane. Nie wiem co masz zrobić. I na dodatek ta jego choroba, nie domyślasz się co to mogłoby być?
- No właśnie nie, ale sądzę, że to coś poważnego. On tam się zwijał z bólu i kaszlał krwią.
- To brzmi groźnie - pokiwał Li ze smutkiem. - Myślę, żebyś zostawił to, tak jak jest. Nie musisz mu powtarzać, że go kochasz, ani nawet tego pokazywać. Po prostu spędzaj z nim czas, nie tylko na pocałunkach czy innych igraszkach - w tym momencie poruszył znacząco brwiami, za co zdzieliłem go poduszką. - Okej, okej nazywaj to Sobie jak chcesz, ale wracając, spędzajcie czas jakbyście byli normalnymi przyjaciółmi. Pójdźcie na imprezę, zróbcie noc horrorów czy coś w tym stylu.
- Dzięki Payne, wiedziałem, że mi pomożesz.
- Po nazwisku to po pysku Malik!
Wróciłem do domu i szczerze mówiąc odetchnąłem, rozmowa z Liamem mi pomógł i tak jak myślałem dobrze mi doradził. Nie myśląc zbyt długo wykręciłem numer do Nialla.
- Hej, Niall. Jesteś może teraz wolny?
- Dla Ciebie zawsze - na te słowa od razu się uśmiechnąłem. - Załatwiłeś już wszystko?
- Tak. To gdzie się wybieramy? - próbowałem zmienić temat.
- Myślałem, że masz pomysł.
- W zasadzie to mam, będę u Ciebie za 15 minut. - powiedziałem i rozłączyłem się. No, to teraz muszę zrobić coś z tymi włosami.
* Oczami Nialla *
- Mamo! Zayn tu zaraz będzie.
- Kto? - powiedziała moja rodzicielka o mało co nie upuszczając talerz. - Myślałam, że po tym jak Cię zranił, to go Sobie odpuścisz.
- Chciałem, ale wiesz jak się postarał? Zaprosił mnie na randkę, ale co to była za randka - rozmarzyłem się, po chwili wróciłem na Ziemię - i wyznał mi miłość.
- Naprawdę? - kiwnąłem potwierdzająco głową. - W takim razie muszę go poznać.
Po chwili w domu rozniosło się głośne pukanie. Podszedłem do drzwi, a raczej podbiegłem.
- Cześć Zayn! - krzyknął w progu i natychmiast się w niego wtuliłem.
Po chwili dostrzegłem, że przytula mnie dość niepewnie.
- A Twoi rodzice? - zapytał się.
- Spokojnie, wiedzą. - uśmiechnąłem się i wziąłem go pod rękę prowadząc do mojej mamy.
- Mamo, poznaj Zayna. Zayn to jest moja mama.
Osoby, które są w tym momencie najważniejsze w moim życiu uścisnęły Sobie ręce. Dobry początek, pomyślałem i zaciągnąłem Mulata do mojego pokoju.
- To jak, co robimy?
- Zabieram Cię do Skate Parku.
- Gdzie? - Przestraszyłem się.
- Co, boisz się? - roześmiał się.
- Nie... Chociaż. Nigdy nie byłem w Skate Parku.
- Spokojnie, dasz radę. To jak co wybierasz - rolki, deskorolkę czy rower?
- Zdecydowanie rower, jest chyba najbezpieczniejszy. A ty?
- Deskorolkę.
- Wiesz co, zawsze podniecali mnie chłopacy, którzy jeżdżą na deskorolkach - dam głowę Sobie uciąć, że gdy to mówiłem zarumienił się.
- Dawaj Niall zjeżdżaj z tej górki
- Nie!
- Niall, nie wygłupiaj się. Ona nie jest taka straszna - widziałem, że Zayn już zaczął się dławić śmiechem.
- Straszna może nie, ale widziałeś jaka stroma?
- Niall jesteś już na szczycie wystarczy trzymać kierownicę i zjechać w dół.
- Ale...
- Nie ma ale, zjeżdżaj. Po chwili dodał : Niall uważaj, za Tobą. - tak się przestraszyłem, że objąłem mocniej kierownicę i zjechałam w dół. Po chwili byłem już na równym terenie, gdzie Mulat tarzał się ze śmiechu. Odruchowo odwróciłem się do tyłu. No tak mogłem się tego spodziewać, nikogo tam nie było.
- Podpuściłeś mnie.
- Oj Nialler nie gniewaj się, ale inaczej byś nie zjechał. Widzisz nie było tak strasznie.
- Zabije Cię! - krzyknąłem i rzuciłem się na Zayna. Gilgotaliśmy się szturchaliśmy gdzieś przez 10 minut. Gdy skończyliśmy wstałem i wskazałem na deskorolkę. - W takim razie ty pokaż co umiesz.
- Patrz i płacz. - Podniósł się i otrzepał spodnie.
Po chwili widziałem go na rampie. To co zobaczyłem spowodowało, że moja buzia opadła na dół. Był świetny, rewelacyjny. To i tak zbyt słabe słowa, po tym co zobaczyłem. Kiedy skończył dostał brawa, ukłonił się i podszedł do mnie.
- Zamknij kochanie buzię, bo Ci muchy wlecą.
- Cha cha, bardzo śmieszne. Czemu się nie chwaliłeś?
- Bo po co?
Wzruszyłem ramionami.
-To co idziemy teraz do mnie na kolację.
- To było pytanie?
- Nie, twierdzenie.
Po 20 minutach byliśmy w moim domu, moja mama się ucieszyła jak nas zobaczyła, o dziwo mój tata też. Rozmowa była płynna. Mój ojciec znalazł wspólny język z Zaynem. Wszystko było idealne, na razie...
Po skończonym posiłku skierowaliśmy się do mojej sypialni. Gdy już się w niej znajdowaliśmy, zatrzasnąłem drzwi i wpiłem się w usta Zayna. Długo nie musiałem czekać aż Zayn rozchyli wargi. Rzuciłem go na łóżku i usiadłem na nim okrakiem. Zacząłem ściągać mu koszulkę, nie przestając go całować, co trochę nam nie wychodziło. Potem zabrałem się za jego spodnie i zjechałem z pocałunkami niżej, aż doszedłem do jego bokserek. Gdy chciałem je ściągnąć Zayn mnie zatrzymał. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Wiesz co, Niall moim zdaniem to za szybko. Po co się spieszyć?
- Myślałem, że jak mnie kochasz, jak się kochamy to już odpowiednia chwila - powiedziałem, chociaż nie bardzo rozumiałem zachowania Mulata.
- Niby tak...
- Niby?
- Niall posłuchaj to za szybko się toczy. Dopiero niedawno uświadomiłem Sobie, że jestem gejem, a już mam się z chłopakiem kochać?
- Mam rozumieć, że nie chcesz? - spytałem już nic nie rozumiejąc.
- O Boże Niall, ty nic nie rozumiesz.
- Dokładnie - przyznałem.
- Wiesz co, ja już chyba pójdę. - Ubrał się szybko i skierował po cichu do drzwi frontowych. A ja siedziałem na łóżku zadając Sobie jedno pytanie : Co ja takiego złego zrobiłem?
PRZEPRASZAM, ZNOWU! Zawiodłam, znowu. Nic tu się nie dzieje, ja wiem..... Możecie mnie zabić, bo nie dość, że tu nic się nie dzieje, rozdziały są krótkie to jeszcze nudne. Powoli nie dziwię się tym co przestali to czytać. Tylko naprawdę nie czuję się zbyt dobrze i w takim stanie nie umiem napisać sen łóżkowych i w normalnym też. Muszę to Sobie wszystko przemyśleć. Nie chce tak szybko rozwijąć akcji, bo wiem, że niektórzy czekają tylko na to praktycznie, więc wolę ich trochę podtrzymać. Planowałam, żeby ten blog miał powyżej 20 rozdziałów, a teraz sama nie wiem. Proszę o komentowanie i wypowiedzenie Swojego zdania. Mam dobrą wiadomość, albo i nie, bo mam pomysł na następny rozdział i powiem, że będzie się działo, może niezbyt dobrze, ale to się przekonacie. Jak będzie poniżej 10 komentarzy będzie to dla mnie znak, że coś jest nie tak i że chyba powinnam niedługo zakończyć tę historię z Ziallem tak więc jak komuś zależy na tym blogu to proszę napiszcie nawet jedno słowo. Proszę! I przepraszam, znowu....
DO ZOBACZENIA!
sobota, 1 grudnia 2012
Liebster Awards 3 + rozdział 12
Okej zostałam jeszcze 3 razy nominowana, nie wiem który to raz, ale jestem w szoku, naprawdę.... Ale, żeby nie przedłużać chciałam tylko podziękować <33
1) http://cause-i-can-love-you-more-than-this.blogspot.com/2012/11/libster-award_24.html
1. Myślisz że Larry jest prawdziwy ?
Nie wiem, naprawdę. Chciałam, żeby był, ale ... tego jak na razie nikt nie wie c;
2. Zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Hmm... Niektóre Swoje nawyki.
3. Czego najbardziej nienawidzisz?
Osób, które myślą, że są fajne < Boże jak oni mnie wkurzają >.< )
4. Jak radzisz sobie ze złością?
Ojj to zależy. Czasem zamykam się w pokoju i słucham muzyki, czasem się kłócę wtedy ze wszystkimi dookoła, a czasem wyżywam się na innych < rzeczy lub ludzie >
5. Taniec czy muzyka? (dlaczego?)
Muzyka, po tańczyć nie umiem, a poza tym muzyki słucham prawie codziennie i nie wyobrażam Sb życia bez niej.
6. Ulubiona potrawa.
Pierogi ruskie.
7. Jakich języków się uczysz?
Polski, Niemiecki i Angieslki
8. Byłaś kiedyś zagranicą?
Tak
9. Wybierasz się na koncert 1D w Niemczech?
Tak
10. Czego najbardziej się boisz?
Że stracę najlbiższe mi osoby.
11. Jaką szaloną rzecz chciałabyś zrobić przed śmiercią?
Ojej, może skoczyć ze spadochronu... nie wiem nie myślałam nad tym ;>
2) http://frugasie.blogspot.com/
1.Jeśli chodzi o pory roku . Którą z nich najbardziej lubisz .?
Lato
10.Chciałabyś pojechać do Londynu, chyba że już byłaś .?
Byłam, ale z chęcią bym tam wróciła a nawet i zamieszkała na stałe.
11.Wyobrażasz sobie Święta Bożego Narodzenia , bez filmu"Kevin Sam w Domu".?
OKEJ NO TO CHYBA NA TYLE. PRZEPRASZAM, ALE NIE MAM ZBYT DUŻO CZASU, ŻEBY ZNOWU PISAĆ BLOGI, KTÓRE NOMINUJĘ I MOJE PYTANIA, DLATEGO DLA CIEKAWYCH, JEST TO BODAJŻE 2 POSTY WCZEŚNIEJ, A TERAZ ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ 12.
1) http://cause-i-can-love-you-more-than-this.blogspot.com/2012/11/libster-award_24.html
1. Myślisz że Larry jest prawdziwy ?
Nie wiem, naprawdę. Chciałam, żeby był, ale ... tego jak na razie nikt nie wie c;
2. Zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Hmm... Niektóre Swoje nawyki.
3. Czego najbardziej nienawidzisz?
Osób, które myślą, że są fajne < Boże jak oni mnie wkurzają >.< )
4. Jak radzisz sobie ze złością?
Ojj to zależy. Czasem zamykam się w pokoju i słucham muzyki, czasem się kłócę wtedy ze wszystkimi dookoła, a czasem wyżywam się na innych < rzeczy lub ludzie >
5. Taniec czy muzyka? (dlaczego?)
Muzyka, po tańczyć nie umiem, a poza tym muzyki słucham prawie codziennie i nie wyobrażam Sb życia bez niej.
6. Ulubiona potrawa.
Pierogi ruskie.
7. Jakich języków się uczysz?
Polski, Niemiecki i Angieslki
8. Byłaś kiedyś zagranicą?
Tak
9. Wybierasz się na koncert 1D w Niemczech?
Tak
10. Czego najbardziej się boisz?
Że stracę najlbiższe mi osoby.
11. Jaką szaloną rzecz chciałabyś zrobić przed śmiercią?
Ojej, może skoczyć ze spadochronu... nie wiem nie myślałam nad tym ;>
2) http://frugasie.blogspot.com/
1.Jeśli chodzi o pory roku . Którą z nich najbardziej lubisz .?
Lato
2.Jaka jest twoja ulubiona piosenka.?
Nie mam jednej, mam kilka, np. Over Again czy Lego Haus
3.Co jest dla Ciebie ważniejsze Wygląd czy Charakter.?
Charakter
4.Co sądzisz o ludziach , którzy plotkują na każdy temat.?
Nienawidzę ich...
5.Najzabawniejsza wpadka , jaka Ci się przydarzyła .?
Gdzieś już to pisałem na dole, wybacz nie chce mi sie tego ani pisać ani kopiować.
6.Co Cię skłoniło do tego ,żeby prowadzić bloga .?
Blogi, które czytałam.
7.Jaki jest twój ulubiony serial .?
Dr house, Dexter i Z Archiwum X
8.Co sądzisz o One Direction .?
Ubóstwiam ich jednym słowem. Wszyscy są tam rodziną. Moim zdaniem naprawdę kochają swoich fanów, co widać. Uwielbiają się wygłupiać, są przystojni i mają piękne głosy.
9.Lubisz zwierzęta.?
Tak
10.Chciałabyś pojechać do Londynu, chyba że już byłaś .?
Byłam, ale z chęcią bym tam wróciła a nawet i zamieszkała na stałe.
11.Wyobrażasz sobie Święta Bożego Narodzenia , bez filmu"Kevin Sam w Domu".?
Hahaha, tak, ale jak leci to zawsze go oglądam z rodzinką, w zasadzie tatą, bo mama ma już go dość ;D
3) http://simple-but-effective-onlyali1d.blogspot.com/search?updated-max=2012-11-25T15:06:00-08:00&max-results=1
1. Jesteś optymistą czy raczej pesymistą?
Raczej pesymistą.
2. Jakich rzeczy używasz codziennie?
Za bardzo nie rozumiem pytania jest zbyt ogólne, ale no np. : telefonu, słuchawek, telewizora, no i bym mogła tak wymieniać w nieskończoność xD
3. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy?
Ubrania i jedzenie.
4. Zaplanowałeś już sobie życie czy będziesz spontanicznie do niego podchodził?
Można powiedzieć, że mam już zaplanowane c;
5. Jaki był ostatni obejrzany przez Ciebie film?
" Pianista "
6. Najśmieszniejsza rzecz jaka ci się kiedykolwiek przytrafiła?
Niżej.... Chyba w Liebster Awards 2
7. Jaki prezent najbardziej zapadł ci w pamięć?
Teleskop *.*
8. Jakie są twoje złe nawyki, jeśli takie masz?
Na tę chwilę nie mogę sobie żadnego przypomnieć.
9. Jakie są twoje plany na jutro?
Nauka, sprzątanie.
10. Jaka była najgorsza rada jakiej udało ci się wysłuchać?
Nie słuchaj innych, oni Ciebie też nie słuchają....
11. Jaka piosenka sprawia, że masz ochotę tańczyć, a jaka, że masz ochotę płakać?
Że mam ochotę tańczyć to piosenki 1D, a ze mam ochotę płakać to np. - Ed Sheeran " Kiss me " i Beyonce " I was hear "
OKEJ NO TO CHYBA NA TYLE. PRZEPRASZAM, ALE NIE MAM ZBYT DUŻO CZASU, ŻEBY ZNOWU PISAĆ BLOGI, KTÓRE NOMINUJĘ I MOJE PYTANIA, DLATEGO DLA CIEKAWYCH, JEST TO BODAJŻE 2 POSTY WCZEŚNIEJ, A TERAZ ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ 12.
* Oczami Zayna *
Biologia. Przedmiot znienawidzony przez mnie. Dlaczego? Dobre pytanie. Sam nie wiem, może dlatego, że naszą nauczycielką jest niejaka pani Stekowska, za którą szaleje połowa szkoły, oczywiście płci męskiej, ale nie ja. Strasznie mnie irytuje, na dodatek uczepiła się mnie i próbuje ze mną flirtować. Nauczycielka z uczniem... Tak, coraz częściej wydaje mi się, że ta szkoła jest jakaś porypana. Najgorsze jest to, że jak pani Stekowska podchodzi do mnie i zaczyna mnie macać, dosłownie błądzi tymi rękami po całym moim ciele, to zalewa mnie wtedy krew i jak jeszcze widzę to zawiedzione spojrzenie Nialla to mam ochotę jej coś zrobić, a propos Nialla, unika mnie. Już chyba trzecią godzinę z rzędu. Specjalnie, albo i nie podchodzi do chłopaków i zaczyna z nimi żartować, a ja nie czekając zbyt długo podchodziłem do nich, lecz on tylko widząc mnie mówił - Dobra chłopaki muszę iść.
Więc przepraszam bardzo, ale co ja mam zrobić? I w ogóle, dlaczego on myśli, że traktuje go jak zabawkę? Przecież nie jesteśmy parą, nawet szczególnie nie jesteśmy ze Sobą blisko, a on co, myśli, że ja się do niego przywiążę i będę zwracał tylko na niego uwagę? Dobra, zazwyczaj to ja zawsze zainicjowałem nasz pocałunek, ale to jeszcze o niczym nie świadczy prawda? Coś mi się wydaję, że gubię się w tym wszystkim.
- Nad czym tak myślisz Zayn? - przywrócił moją uwagę Liam. - Rozmawiałeś z nim? - mówiąc to pokazał głową na Nialla, który wygłupiał się z Louisem i Harrym.
Zaprzeczyłem mu pokręceniem głowy.
- Tak też myślałem i wnioskując po Twojej minie nie wiesz co masz teraz zrobić.
- Dokładnie.
- To czemu siedzisz jak ten baran?
- ....
- No tak... Dobra, jak w szkole nie chcesz z nim gadać to chociaż pójdź do niego po szkole, co?
Przytaknąłem mu.
* Oczami Nialla *
- Mamo! Tato! Wróciłem! - krzyknąłem na progu domu. Niestety nie doczekałem się głosu mojej mamy, która by od razu dopytywała się jak tam w szkole, tak samo i taty, tylko on by zaczął się pytać o moje samopoczucie i czy się zbytnio nie przemęczyłem dzisiejszego dnia, lecz zastałem tylko ciszę, a to w tym domu dziwne. Zrzuciłem plecak, ściągnąłem buty i obleciałem cały dom w poszukiwaniu rodziców. Niestety nie znalazłem ich, więc poszedłem do kuchni,by coś przekąsi. Gdy wszedłem do pomieszczenia na stole widniała kartka.
Kochany Niallku,
Wybacz, ale nie wrócimy do niedzieli do domu.
W pracy z tatą mamy straszne urwanie głowy,
musieliśmy wyjechać, ja do Kielc a ojciec do Sopotu.
Jedzenie masz w zamrażarce i lodówce
Gdyby coś się stało, wiesz gdzie dzwonić.
Przypominam Ci, że w czwartek idziesz do szpitala,
jeżeli nie chcesz iść tam sam to weź kolegę.
Kocham Cię, Twoja mama
No tak, zostawili mnie, znowu. No trudno - pomyślałem i poszedłem oglądać telewizję.
Po niecałych 2 godzinach usłyszałem pukanie do drzwi. Z czołgałem się z kanapy i poszedłem sprawdzić, kto tak nachalnie dobija się do mojego domu. Przekręcając zamek spodziewałem się każdego, ale nie ....
- Zayn? Co ty tu robisz? - spytałem zaszokowany.
- Przyszedłem porozmawiać, czy to takie dziwne?
- Nie, raczej tak. Dobra nie ważne, wchodź - powiedziałem i pokazałem ręką na salon.
- Jesteś sam w domu?
- Tak
- To może nawet i lepiej - powiedział i uśmiechnął się.
- Więc o czym ty to chciałeś porozmawiać? - udawałem obojętnego na tę całą sytuację.
- Przepraszam... Po pierwsze nie powinienem Cię okłamywać, bo nie jestem hetero, ale też nie jestem gejem. Powiedzmy, że bi.
I w tym właśnie momencie rozszerzyłem oczy do granic możliwości i patrzyłem się na niego nic nie mówiąc, nie mogłem w to uwierzyć, to było zbyt piękne.
- Nie wierzysz mi ?
- Nie tyle, że nie wierzę, ale zaskoczyłeś mnie. A co Cię w ogóle wzięło na taką szczerość?
- Zależy mi na Tobie, naprawdę. Nie chcę popsuć naszych relacji, które i tak nie są zbyt dobre.
Z zaskoczenia aż wstałem. Zayn uczynił to samo i zbliżył się do mnie.
- Nic mi nie powiesz? - powiedział to w momencie kiedy nasze usta prawie się zetknęły ze Sobą.
- Nie wiem, co mam powiedzieć. Nawet nie wiesz jak długo czekałem na tę chwilę i .....
Tu nie dokończyłem, bo Zayn wpił się w moje usta,, niechętnie, ale go odepchnąłem. On patrzył na mnie ze zdziwioną miną.
- Długo czekałem, więc jeszcze trochę mogę poczekać - powiedziałem to z obojętna miną.
- Nie za bardzo rozumiem... - powiedział Zayn, który nie ukrywał zaskoczenia.
- Przykro mi, Zayn, ale nie ufam Ci w stu procentach, dlatego nie chcę spieszyć się z Naszą znajomością.
- Aha, no dobra rozumiem... Więc ekhem ... Niallu Horanie czy zechciałbyś się ze mną umówić ? - zapytał się mnie, a ja patrzyłem na niego niedowierzająco.
- Wow nie spodziewałem się tego, ale z chęcią się z Tobą gdzieś wybiorę. - powiedziałem nie ukrywając zadowolenia.
- Wpadnę po Ciebie jutro o 17 pasuje Ci ?
- Tak, ale gdzie idziemy?
- Zobaczysz, a teraz wybacz, ale muszę już iść - podszedł do mnie, ucałował w czoło i wyszedł. A ja byłem cały w amorkach...
* Oczami Zayna *
Zrobiłem to.... Poszedłem do niego, przeprosiłem i zaprosiłem na randkę. Nie wierzę. I nic nie popsułem! Jeszcze... Tak to godna uwaga. Uśmiechnięty od ucha do ucha skierowałem się do domu, nie mogąc doczekać się jutra.
* Następnego dnia w szkole *
15: 45. Jeszcze 15 minut Niall wytrzymasz. Wmawiałem Sobie patrząc co chwila na zegarek. Chciałem, żeby ten dzień już się skończył, oczywiście chodzi mi o dzień szkolny, jeżeli mogę to tak nazwać. Normalnie byłbym już w domu, ale nie... muszę nie rozumieć matematyki, dlatego też zostałem na zajęciach wyrównawczych. Ja i 5 osób, ale jest jedno pocieszenie, a mianowicie nie jestem tu najgorszy. Tak z 6 najgorszych uczniów w tej szkole jestem chyba 3 a może nawet i 2? A z resztą nie ważne.
15:48. No szlak, niech ten czas szybciej zleci. Widząc, że nauczyciel zajmuje się Mattem < najmniej rozumiejącym chłopakiem z tej sali > wyciągnąłem telefon i napisałem sms-a
Do : Zayn <3
Sorki kotek, ale się nie wyrobię, przepraszam. Siedzę na wyrównawczych z matmy -.-
Ano tak, nie wspominałem, od wczoraj zaczęliśmy do Siebie z Zaynem pisać i mówić czułe słówka, oczywiście jak nikogo innego obok nas nie ma. Widać, że Zayn się stara, co bardzo mi pochlebia.
Po chwili usłyszałem bzyczenie w kieszeni, odwróciłem się do tyłu, żeby sprawdzić czy nauczyciel nie patrzy sprawdziłem telefon.
Od : Zayn <3
Szkoda...;c Chociaż, wiesz co? Może ja podjadę po Ciebie. Czekaj na mnie pod szkołą. I nie chcę słuchać sprzeciwu beibee!
Mimowolnie uśmiechnąłem się do wyświetlacza.
Do : Zayn <3
Okej, okej no to do zobaczenia za 8 minut <3
Wgapiałem się tępo w tablice, zerkając co chwila na zegarek. Kuźwa! Gdzie ten dzwonek, powinien być 25 sekund temu.... Na szczęście nie musiałem więcej czekać, bo po sali rozszedł się dźwięk wyczekującego przeze mnie dźwięku. Szybko pozbierałem zeszyty, książki i wybiegłem z sali krzycząc do nauczyciela na odczepnego - do widzenia!
Zbiegłem po schodach i mogłem poczuć świeżę powietrze, w końcu to wiosna - pomyślałem i skierowałem się do czarnego samochodu rozglądając się za jego właścicielem. Po chwili dostrzegłem Zayna kilka metrów dalej z papierosem w ręku.
- Ile razy mówiłem Ci, żebyś przestał palić?
- Zdecydowanie za dużo - powiedział szeroko się uśmiechając i przytulając mnie, co ja skomentowałem śmiechem.
- To jak gdzie jedziemy?
- To niespodzianka, zaraz zobaczysz.
- No to jedźmy, bo jestem strasznie głodny.
- To akurat nie nowość- usłyszałem głos Malika, kiedy wsiadałem do samochodu.
Przez pierwsze 15 minut siedzenia w korku, nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale po chwili Zayn włączył radio i oboje śpiewaliśmy, czasem przerywając nasz występ wybuchem śmiechu.
- Wiesz co Niall, naprawdę masz ładny głos i wcale się nie dziwię, że wygrałeś nasze pierwsze starcie, ale spokojnie jeszcze Cię pokonam.
- Hahaha, chciałbyś.
- Jeszcze zobaczymy -powiedział bardzo tajemniczo.
Następne minuty drogi spędziliśmy na rozmowie. Dowiedziałem się, że Zayn mieszka sam, ale nie powiedział dlaczego, nie dopytywałem się,dowiem się w swoim czasie.
- Zayn... Długo jeszcze? Umieram z głodu.
- Poczekaj sunshine zaraz będziemy.
Szczerze mówiąc uwielbiałem jak mnie tak nazywa, czułem się wtedy wyjątkowo. Chciałem Sobie wyobrazić Naszą randkę, dlatego też zamknąłem oczy i po chwili miałem przed oczami różne obrazy tego co robiliśmy, niektóre romantyczne, inne bardziej sprośne. Na samą myśl zrobiło mi się gorąco. Po chwili usłyszałem ten głos, przez którego nie mogę sie na niczym skupić.
- Hej mały, wstawaj dojechaliśmy.
Otworzyłem oczy, a jego twarz była bardzo blisko mojej. Już miałem się trochę podnieść, żeby go pocałować, lecz to on zrobił ten pierwszy krok i musnął moje wargi swoimi, chciałem pogłębić nasz pocałunek, lecz on się odunął, co ja skomentowałem pomrukiem niezadowolenie.
- Eii Nialler, nie gniewaj się, ale to ty przecież nie chciałeś się spieszyć.
Wystawiłem mu język i wyszedłem z samochodu zamykając za sobą drzwi. Zayn wziął mnie pod rękę, co mnie szczerze mówiąc zdziwiło, bo byliśmy w miejscu publicznym, ale nie przeszkadzało mi to. Po gdzieś 5 minutach drogi weszliśmy do restauracji. Na pierwszy rzut oka była to restauracja jednym słowem dla bogatych. Czułem się tam trochę nieswojo, wiedząc, że Zayn trzyma mnie w tej chwili za rękę i podchodzi do kelnera. On nic Sobie z tego nie robił, ja niby też, ale słyszałem za plecami jakieś szepty i to już spowodowało, że chciałem zapaść się pod ziemię.
- Zayn, a tak z ciekawości. Ty się nie wstydzisz chodzić za rękę ze mną w takich miejscach jak to ?
- Nie, a Tobie to przeszkadza? Jak tak to przepraszam, myślałem, że... - nie dałem mu skończyć, mówiąc - oczywiście, że nie przeszkadza, może jedynie szepty, które słyszałem. - po mojej wypowiedzi, widać, że poczuł ulgę.
- To się cieszę, a tymi ludźmi się nie przejmuj. Pogadają, pogadają i przestaną.
Z 1.5h spędziliśmy na obżeraniu się i komentowaniu wyglądu i zachowania różnych ludzi. W jego towarzystwie mogłem być naprawdę Sobą, szkoda, że bałem mu się o niektórych rzeczach powiedzieć.
Po skończonym posiłku, myślałem, że to już koniec naszej randki, ale Mulat zaskoczył mnie po raz któryś już tego dnia. Wziąl mnie za rękę i wychodząc powiedział dosyć donośnie do widzenia, wiedziałem ,że w ten sposób chciał pokazać, że nie wstydzi się tego, że jesteśmy tutaj razem, nie jako przyjaciele i chciał mi również pokazać, że nie ma się czego bać. Poszliśmy do samochodu, lecz nie wsiedliśmy. Zayn wyciągnął z bagażnika czarno-białą arafatkę.
- A po co Ci to mógłbym wiedzieć ?
- Żeby zawiązać Ci oczy.
Chciałem coś dodać, ale nie zdązyłem, bo materiał zasłonił moje całe pole widzenia.
- Nie bój się - powiedział tym swoim zmysłowym głosem do mojego ucha.
Wędrowaliśmy tak kilka minut, albo i kilkanaście, nie wiem. Słyszałem tylko jak Zayn śpiewa. Była to dla mnie piękna chwila, nie obraziłbym się gdyby trwała dłużej.
Po chwili stanęliśmy.
- Jesteś gotowy? - zapytał się Malik
- Mam się bać?
- Nie wiem... - nic nie powiedziałem, czekałem tylko aż mi ściągnie tę chustkę, chyba zrozumiał moją aluzje, bo po chwili zobaczyłem nad sobą księżyc. Spojrzałem na dół i to co zobaczyłem, sprawiło, że moje oczy zeszkliły się w ciągu kilku sekund. Na początku widziałem tylko plażę, a po przyjrzeniu się dostrzegłem koc, a wokół niego kilkadziesiąt świeczek, różnego koloru i wielkości. Nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem szczęśliwy. Tak cholernie szczęśliwy jak nigdy. Zayn widząc moje zdziwienie nie pytał się o nic tylko zaprowadził mnie na koc, gdzie były jakieś przekąski i butelka wina.
- Zayn ja.. ja naprawdę nie wiem co powiedzieć. To to jest piękne. Nie wiem jak mam Ci dziękować.
- Nie musisz, ważne, że jesteś tu. Ze mną.
Przytuliłem się do niego. Tylko na tyle mnie było stać. Po jakimś czasie ciszy Zayn wstał po butelkę bodajże szampana a nie wina.
- Szlak! Nie wziąłem kieliszków. - widać, że się trochę wkurzył, bo starał się jak mógł ,żeby ten dzień był wyjątkowy,a tu taka pomyłka. Przynajmnej tak mi się wydawało, że myślał.
- Zayn, spokojnie. Możeemy pić z "gwinta"
- Wiem, ale miało być romantycznie.
- Ale jest i to nie wiesz jak bardzo.
Mulat otworzył szampana.
- To za co pijemy? - zapytałem się.
- Za nas - odpowiedział.
Po kilku minutach opróżniliśmy całą butelkę, a Zayn na chwilę gdzieś odszedł i wrócił z gitarą. Nie wiedziałem, że on umie grać na czymkolwiek.
- Wiesz co, Niall napisałem dla Ciebie piosenkę.
- Co?! Spytałem zdziwiony. Naprawdę?
- No tak - powiedział a po jego głosie można było stwierdzić, że nie był do końca trzeźwy- zatanawiam się jak my wrócimy do domu, ale to nie jes teraz ważne. - To jak chcesz usłyszeć?
- No oczywiście.
Po chwili usłyszałem ciche dźwięki gitary i ten anielski głos :
People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say
They don’t know
What they’re talk - talk - talking about
Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine, boy < czekaj, czekaj czy on zaśpiewał -chłopak?>
We’re too young to know about forever
But I say
They don’t know
What they’re talk - talk - talking about
Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine, boy < czekaj, czekaj czy on zaśpiewał -chłopak?>
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s < czy ja mam rozumieć, że on mnie kocha? Nie wierzyłem w to co słyszę >
But I bet you if they only knew
They’d just be jealous of us
They don’t know about the up all nights
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby, they don’t know about, they don’t know about us
One touch and I was a believer
Every kiss gets a little sweeter
It’s getting better
Keeps getting better all the time, boy
They don’t know about the I love you’s < czy ja mam rozumieć, że on mnie kocha? Nie wierzyłem w to co słyszę >
But I bet you if they only knew
They’d just be jealous of us
They don’t know about the up all nights
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby, they don’t know about, they don’t know about us
One touch and I was a believer
Every kiss gets a little sweeter
It’s getting better
Keeps getting better all the time, boy
Gdy skończył śpiewać, nie wytrzymałem i popłakałem się. On tylko przysunął się bliżej i nic nie mówiąc po prostu mnie przytulił. Na chwilę się oderwałem od niego i spojrzałem w te brązowe tęczówki, były takie piękne. Zbliżyłem się do niego i złączyłem nasze usta w jak najczulszym pocałunku. Żaden z nas nie chciał go pogłębiać, to była magiczna chwila. Położyliśmy się na kocu i leżeliśmy nic do Siebie nie mówiąc, po prostu napawaliśmy się Sobą. On lekko czochrał moje włosy, a ja głaskałem go po plecach. Gdzieś tak po godzinie zaczęliśmy się zbierać. Chciałem pomóc Zaynowi posprzątać to wszystko, ale on chyba zamierzał je tam zostawić, bo wziął mnie na ręce, a ja obwiesiłem się rękoma o jego szyję, a nogi wplotłem w jego biodra i tak szliśmy co chwile obdarowując się pocałunkami i tymi czułymi jak i bardziej zachłannymi. Nie wiem kiedy i jakim cudem doszliśmy do jego domu. W takim razie on mnie całą drogę niósł na rękach, nie wiem, straciłem poczucie czasu wtapiając się w jego oczy. Gdy weszliśmy położył mnie do łóżka, rzeczywiście byłem zmęczony, ale nie aż, żeby iść od razu spać. Kiedy już leżałem myśląc o tym całym dniu Zayn położył się koło mnie. Przed zaśnięciem powiedziałem mu tylko:
- Dziękuję, to był mój najlepszy dzień w życiu Zayn. Jesteś najlepszym co mnie spotkało.
A on tylko się do mnie uśmiechnął złączając nasze usta po raz ostani i szepnął mi do ucha :
- Kocham Cię sunshine. Tak cholernie mocno.
TA DAAM! Przyznam się bez bicia, że tutaj się nic < znowu > nie dzieje, ale no dobra nie mam wytłumaczenia. Po prostu nie chciałam, żeby po pierwszej randce poszli do łóżka czy coś w tym stylu, chciałam, żeby to było magiczne itd, a i tak Malik wyznał miłość Niallowi. Echhhh jest prawie 1 w nocy a ja do Was piszę, nie wiem po co ;x. Z góry przepraszam za błędy, ale nie mam już siły tego, któryś raz czytać. Przepraszam jak Was zawiodłam, naprawdę. Czekam na Wasze opinie o tym jakże bezsensownym rozdziale. Dziękuję Wam tak ogólnie za wszystko, że jesyeście czytacie i komentujecie! + możecie mnie pytać tutaj o postacie i nie tylko ---> http://ask.fm/ElizaB1D
Eliza! ^^
niedziela, 25 listopada 2012
Rozdział 11
Okej, tak sb pomyślałam, że jak piszecie, żebym częściej dodawała i dłuższe to Sb pomyślałam, że dzisaj coś napiszę ;p.
Chciałabym jeszcze tylko rozwiać wszelkie niepewności, które zauważyłam po czytaniu komentarz + oczywiście za nie dziękuję i za następne nominowania, które nadrobię w następnym razie to po :
1) Zayn tak jakby wyznał miłość Niallowi w śnie, ale Niall był wszystkiego świadomy,
2) Jak tam na końcu było, że - Tak mi na Tb zależy a ty traktujesz mnie jak jakąś zabawkę, czy coś takiego to mówił Niall.
A tak to wracamy do rozdziału.
* Oczami Nialla *
Biegłem, ze łzami w oczach, ze złamanym sercem. Chciałem być jak najszybciej w domu, położyć się i wypłakać w poduszkę, ale szybki powrót uniemożliwiały mi torby. Gdzieś po 10 min biegu, wleciałem do domu i już miałem wbiec po schodach do swojego pokoju, lecz zatrzymała mnie moja mama :
- Niall to ty?
- Tak, mamo.
- Chodź tutaj i się przywitaj.
Niechętnie skierowałem się do dużego pokoju, wiedziałem, że zaraz będą pytanie, bo mój stan na to wskazywał : podkrążone i zeszklone oczy, łamiący głos.
- Niall, co się stało? - powiedziała moja rodzicielka nieco przestraszona i przytuliła mnie. Nie wytrzymałem tego i rozbeczałem się jak małe dziecko. - Słońce uspokój się, powiedz co się stało.
- Mamo, ja ja się za-zakochałem - mówiłem przez zły.
- To chyba świetnie, prawda? Czekaj, czekaj co ona Ci najlepszego zrobiła?
- I w tym jest właśnie problem, bo to nie ona tylko on. - spojrzałem na moją mamę wyczekującym spojrzeniem, aż nagle wszedł mój tata:
- Witaj żonko! Ooo Niall wróciłeś już - powiedział ojciec stojąc w przedpokoju.
- Roger*, chodź. Musimy poważnie porozmawiać. - i tu spojrzała na mnie, miałem złe przeczucia.
* oczami Zayna *
Wołałem Nialla, a ten nic, uciekł, ode mnie. Co ja najlepszego zrobiłem?
- Zayn, co się stało? Czemu Niall uciekł ?
- Nic, a zresztą nieważne....
- Zayn, wiadomo, że ty coś schrzaniłeś, więc przynajmniej powiedz w czym - wtrącił się Liam.
- Nic, najlepiej w ogóle zostawcie mnie w spokoju. - nie zwracając już na nich uwagi wziąłem swoją torbę i skierowałem się do domu.
Szczęśliwy, że jestem już w mieszkaniu. Oklapłem na łóżko i zacząłem się rozczulać nad sobą. Nawet nie wiecie jak potrzebowałem teraz jakiegoś bliższego kontaktu z kimkolwiek. Kogoś kto bym nie pocieszył, powiedział takie puste słowa jak - Wszystko będzie dobrze, ale nie. Wokół mnie panowała cisza i samotność, tylko w dali było słychać tykanie zegarka z kuchni. No właśnie, która godzina? Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu, dochodziła 10:20. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Najchętniej pobiegłbym teraz do Nialla i zaczął go przepraszać, ale moja godność nie pozwalała mi na to. Nie mógłbym tam pójść do jego domu, gdzie prawdopodobnie zastałbym tam jego rodziców i tak po prostu zacząć przepraszać, a gdyby nie przyjąłby moich przeprosin? Ośmieszyłbym się. Próbując chociaż trochę nie myśleć postanowiłem zrobić coś ze swoim życiem, pierwsze co mi przyszło na myśl to porządny posiłek, a potem gorąca kąpiel....
* Oczami Nialla *
Wow! Naprawdę nie spodziewałem się, że moi rodzice tak zareagują. Byłem zszokowany. Przyjęli to hmm... jakby to ująć,dobrze. Mama nie miała z tym nic przeciwko, gorzej z tatą. Na początku coś tam mówił, że nie chce mieć w rodzinie geja, ale mama od razu go skarciła. Mówiłem już jak ją strasznie kocham? Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Gdy sytuacja została opanowana, mama poprosiła mnie, żebym wszystko opowiedział od początku. Ojciec na początku udawał, że ogląda telewizje, ale potem też słuchał, co mnie zdziwiło. Po ok. 2-3 h opowiadania, co wiązało się z niepohamowanymi napadami płaczu odezwała się moja rodzicielka :
- Wiesz co Niall, nie przejmuj się. On zachował się jak świnia. Tylko mam do Ciebie prośbę, dopóki on się nie zdecyduje jakiej jest orientacji, nie wpakuj się w nic, okej?
- Dobrze mamo i jeszcze raz Wam dziękuję za wysłuchanie mnie i zaakceptowanie. - Nie czekając na ich odpowiedź, pobiegłem szybko do Swojego pokoju, chciałem pobyć teraz sam. Spojrzałem na godzinę była 14:30, ojć trochę się zagadałem z rodzicami. Chcąc zbytnio nie myśleć wyciągnąłem słuchawki i włączyłem Swoją ulubioną muzykę na takie dni jak dziś. Po godzinnym odpoczynku, moją błogą ciszę przerwałą wchodząca do pokoju mama,
- Niall masz gościa. - zdziwiony wstałem z łóżka i zobaczyłem za nią Liama, nie powiem zdziwiło mnie to, że tu przyszedł. Skinięciem ręki zaprosiłem go do pokoju, a w tym czasie moja mama zamknęła drzwi.
- Co Cię sprowadza w moje skromne progi? - zapytałem się najweselej jak umiałem, żeby nie widać było mojego obecnego nastroju.
- Niall, proszę nie udawaj. Powiedz co się stało między Tobą a Zaynem. - wiedziałem, że po to tu przyszedł, trzeba było nie robić takiej sceny przed autobusem.
- Liam, dziękuję, że się troszczysz, ale to chyba nie Twoja sprawa.
- Wiem, tylko po prostu martwię się. Naprawdę obydwoje byliście zdołowani, a patrząc na Zayn sytuację boje się go w takim stanie zostawić w samego w domu.
- Ale o czym ty mówisz?
- A to Zayn Ci nic nie powiedział?
- Nie, a powinien?
- Myślałem ,że się zbliżyliście i Ci opowiedział Swoją historię.
- Nie, nic nie wspominał. Najwidoczniej nie ma do mnie zaufanie - mówiąc to mina momentalnie mi zrzedła.
- Nie o to chodzi, tylko Zayn jest osobą, która nie mówi zbytnio o Sobie, nie chwali się swoją przeszłością ani czym kolwiek.
- Więc, co takiego się tało?
- Nie wiem czy powinienem Ci mówić, ale dobra. - Zayn nie ma rodziców, chociaż nie wiem czy nie żyją czy nie, ale on sam pewnie tego nie wie. Gdy był mały podrzucili go do sierocińca został tam kilkanaście lat, aż w końcu uciekł. Przygarnęła go do Siebie jego ciotka, która nawet nie wiedziała na początku o jego istnieniu. I do tej pory u niej mieszka. Wspaniała kobieta, dała Zaynowi wszystko, żeby miał normalne życie, lecz ból i tak pozostaje. Ciotka Helena jest osobą bardzo bogatą, ale wiąże to się z tym , że dniami i nocami nie ma jej w domu i Zayn siedzi sam, a znając go, jak jest w takim stanie, to może się równie dobrze upić do nieprzytomności.
Słuchałem Liama i po prostu byłem zszokowany, Zayn? Miał takie dzieciństwo? Może dlatego, nie chce bć gejem, może ma traumę i nadal boi się, że ktoś go wyśmieje.
- To czemu w takim razie nie poszedłeś do niego?
- Byłem, ale nie otwiera mi drzwi, więc myślałem, że chociaż ty wmówisz mu coś do rozsądku...
- Wybacz Liam ,ale nie. Skrzywdził mnie, czy jak to tam nazwac i po prostu nie jestem w stanie pójść do niego, jak gdyby nigdy nic - Liam zrobił ciekawską a zarazem zdziwioną minę.
- W takim razie co się stało między Wami?
- Nie ważne, zapytaj się go, może on Ci na to odpowie.
* Następnego dnia *
Równo o 7, zadzwonił mój budzik, no tak czas do szkoły. Szybko wstałem z łóżka, poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic , ubrałem się i zbiegłem na dół.
- Cześć mamo, cześć tato! - krzyknąłem
- Cześć kochanie, widzę, że humor Ci dzisiaj dopisuje.
- No tak troche. - uśmiechnąłem się ciepło do mojej rodzicielki.
- Nie chciałbym Ci psuć humoru, Niall, ale niedługo musimy iść do szpitala na dializę.
- Wiem tato - i w tym momenice moja mina nie była już taka wesoła.
- No wiesz co Roger, musiałeś mu teraz przypomnieć?
- Przepraszam, po prostu chciałem, żeby nie zapomniał.
- Nie spoko nic się nie stało - powiedziałem już smutnym głosem, wziąłem śniadanie, plecak i wybiegłem z domu spiesząć się na autobus.
* Oczami Zayna *
- Kurde Liam, on zaraz tu przyjdzie i co ja mam mu powiedzieć? - skierowałem pytanie do przyjaciela.
A no właśnie wczoraj Liam mnie nawiedził 2 razy, za pierwszym razem mu nie otworzyłem dopiero za drugim, kiedy byłem już nieźle wstawiony. A wiadomo, że po alkholu człowiek bardziej się otwiera i właśnie takim sposobem opowiedziałem Liamowi cała moją historię z Niallem. Nie był zły, ani nie był obrzydzony, jak mogłem się spodziewać, jedynie lekko zaskoczony, ale sprawiło mi to wielką ulgę, że mogłem się komuś zwierzyć, oprócz mojej poduszcze.
- Na pewno Zayn, muisz go przeprosić, że zachowujesz się jak napalony dzikus i go całujesz, ale nie chcesz, żeby Cię coś z nim łączyło.
- Wow w twoich ustach brzmi to gorzej niż w mojej głowie.
- Uwaga idzie.
- Hej Liam, hej Harrry, hej Louis - powiedział to Niall i skierował się do naszej sali, gdzie zaraz miały odbyć się lekce. Zdziwionym spojrzałem na Liama:
- Hhhohoho, no to będzie Ci się cieżko z nim pogodzić, powodzenia. - powiedział i sam wkroczył do klasy.
* Roger - tak naprawdę nie wiem, jak ma na imię tata Nialla, więc wymyśliąłm sb imię.
Okej jesteśmy z 11, wiem ,ze nic tu się nie dzieje, bo boję się, że przez jakąś jedną sytuacje nie będę wiedziała co dalej napisać. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i proszę wszystkich którzy to czytają o napisanie kilka słów. To naprawdę mobilizuje do pracy, niestety mój grafik jest dość napięty, bo w sumie mam 10 h języka tygodniowa w szkole i poza nią i nie mam po prostu czasu pisać częściej oczywiście jak znajdę jakąś chwilę to będę próbowała coś dodać. I jak macie pytania to zapraszam tutaj : http://ask.fm/ElizaB1D
Chciałabym jeszcze tylko rozwiać wszelkie niepewności, które zauważyłam po czytaniu komentarz + oczywiście za nie dziękuję i za następne nominowania, które nadrobię w następnym razie to po :
1) Zayn tak jakby wyznał miłość Niallowi w śnie, ale Niall był wszystkiego świadomy,
2) Jak tam na końcu było, że - Tak mi na Tb zależy a ty traktujesz mnie jak jakąś zabawkę, czy coś takiego to mówił Niall.
A tak to wracamy do rozdziału.
* Oczami Nialla *
Biegłem, ze łzami w oczach, ze złamanym sercem. Chciałem być jak najszybciej w domu, położyć się i wypłakać w poduszkę, ale szybki powrót uniemożliwiały mi torby. Gdzieś po 10 min biegu, wleciałem do domu i już miałem wbiec po schodach do swojego pokoju, lecz zatrzymała mnie moja mama :
- Niall to ty?
- Tak, mamo.
- Chodź tutaj i się przywitaj.
Niechętnie skierowałem się do dużego pokoju, wiedziałem, że zaraz będą pytanie, bo mój stan na to wskazywał : podkrążone i zeszklone oczy, łamiący głos.
- Niall, co się stało? - powiedziała moja rodzicielka nieco przestraszona i przytuliła mnie. Nie wytrzymałem tego i rozbeczałem się jak małe dziecko. - Słońce uspokój się, powiedz co się stało.
- Mamo, ja ja się za-zakochałem - mówiłem przez zły.
- To chyba świetnie, prawda? Czekaj, czekaj co ona Ci najlepszego zrobiła?
- I w tym jest właśnie problem, bo to nie ona tylko on. - spojrzałem na moją mamę wyczekującym spojrzeniem, aż nagle wszedł mój tata:
- Witaj żonko! Ooo Niall wróciłeś już - powiedział ojciec stojąc w przedpokoju.
- Roger*, chodź. Musimy poważnie porozmawiać. - i tu spojrzała na mnie, miałem złe przeczucia.
* oczami Zayna *
Wołałem Nialla, a ten nic, uciekł, ode mnie. Co ja najlepszego zrobiłem?
- Zayn, co się stało? Czemu Niall uciekł ?
- Nic, a zresztą nieważne....
- Zayn, wiadomo, że ty coś schrzaniłeś, więc przynajmniej powiedz w czym - wtrącił się Liam.
- Nic, najlepiej w ogóle zostawcie mnie w spokoju. - nie zwracając już na nich uwagi wziąłem swoją torbę i skierowałem się do domu.
Szczęśliwy, że jestem już w mieszkaniu. Oklapłem na łóżko i zacząłem się rozczulać nad sobą. Nawet nie wiecie jak potrzebowałem teraz jakiegoś bliższego kontaktu z kimkolwiek. Kogoś kto bym nie pocieszył, powiedział takie puste słowa jak - Wszystko będzie dobrze, ale nie. Wokół mnie panowała cisza i samotność, tylko w dali było słychać tykanie zegarka z kuchni. No właśnie, która godzina? Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu, dochodziła 10:20. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Najchętniej pobiegłbym teraz do Nialla i zaczął go przepraszać, ale moja godność nie pozwalała mi na to. Nie mógłbym tam pójść do jego domu, gdzie prawdopodobnie zastałbym tam jego rodziców i tak po prostu zacząć przepraszać, a gdyby nie przyjąłby moich przeprosin? Ośmieszyłbym się. Próbując chociaż trochę nie myśleć postanowiłem zrobić coś ze swoim życiem, pierwsze co mi przyszło na myśl to porządny posiłek, a potem gorąca kąpiel....
* Oczami Nialla *
Wow! Naprawdę nie spodziewałem się, że moi rodzice tak zareagują. Byłem zszokowany. Przyjęli to hmm... jakby to ująć,dobrze. Mama nie miała z tym nic przeciwko, gorzej z tatą. Na początku coś tam mówił, że nie chce mieć w rodzinie geja, ale mama od razu go skarciła. Mówiłem już jak ją strasznie kocham? Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Gdy sytuacja została opanowana, mama poprosiła mnie, żebym wszystko opowiedział od początku. Ojciec na początku udawał, że ogląda telewizje, ale potem też słuchał, co mnie zdziwiło. Po ok. 2-3 h opowiadania, co wiązało się z niepohamowanymi napadami płaczu odezwała się moja rodzicielka :
- Wiesz co Niall, nie przejmuj się. On zachował się jak świnia. Tylko mam do Ciebie prośbę, dopóki on się nie zdecyduje jakiej jest orientacji, nie wpakuj się w nic, okej?
- Dobrze mamo i jeszcze raz Wam dziękuję za wysłuchanie mnie i zaakceptowanie. - Nie czekając na ich odpowiedź, pobiegłem szybko do Swojego pokoju, chciałem pobyć teraz sam. Spojrzałem na godzinę była 14:30, ojć trochę się zagadałem z rodzicami. Chcąc zbytnio nie myśleć wyciągnąłem słuchawki i włączyłem Swoją ulubioną muzykę na takie dni jak dziś. Po godzinnym odpoczynku, moją błogą ciszę przerwałą wchodząca do pokoju mama,
- Niall masz gościa. - zdziwiony wstałem z łóżka i zobaczyłem za nią Liama, nie powiem zdziwiło mnie to, że tu przyszedł. Skinięciem ręki zaprosiłem go do pokoju, a w tym czasie moja mama zamknęła drzwi.
- Co Cię sprowadza w moje skromne progi? - zapytałem się najweselej jak umiałem, żeby nie widać było mojego obecnego nastroju.
- Niall, proszę nie udawaj. Powiedz co się stało między Tobą a Zaynem. - wiedziałem, że po to tu przyszedł, trzeba było nie robić takiej sceny przed autobusem.
- Liam, dziękuję, że się troszczysz, ale to chyba nie Twoja sprawa.
- Wiem, tylko po prostu martwię się. Naprawdę obydwoje byliście zdołowani, a patrząc na Zayn sytuację boje się go w takim stanie zostawić w samego w domu.
- Ale o czym ty mówisz?
- A to Zayn Ci nic nie powiedział?
- Nie, a powinien?
- Myślałem ,że się zbliżyliście i Ci opowiedział Swoją historię.
- Nie, nic nie wspominał. Najwidoczniej nie ma do mnie zaufanie - mówiąc to mina momentalnie mi zrzedła.
- Nie o to chodzi, tylko Zayn jest osobą, która nie mówi zbytnio o Sobie, nie chwali się swoją przeszłością ani czym kolwiek.
- Więc, co takiego się tało?
- Nie wiem czy powinienem Ci mówić, ale dobra. - Zayn nie ma rodziców, chociaż nie wiem czy nie żyją czy nie, ale on sam pewnie tego nie wie. Gdy był mały podrzucili go do sierocińca został tam kilkanaście lat, aż w końcu uciekł. Przygarnęła go do Siebie jego ciotka, która nawet nie wiedziała na początku o jego istnieniu. I do tej pory u niej mieszka. Wspaniała kobieta, dała Zaynowi wszystko, żeby miał normalne życie, lecz ból i tak pozostaje. Ciotka Helena jest osobą bardzo bogatą, ale wiąże to się z tym , że dniami i nocami nie ma jej w domu i Zayn siedzi sam, a znając go, jak jest w takim stanie, to może się równie dobrze upić do nieprzytomności.
Słuchałem Liama i po prostu byłem zszokowany, Zayn? Miał takie dzieciństwo? Może dlatego, nie chce bć gejem, może ma traumę i nadal boi się, że ktoś go wyśmieje.
- To czemu w takim razie nie poszedłeś do niego?
- Byłem, ale nie otwiera mi drzwi, więc myślałem, że chociaż ty wmówisz mu coś do rozsądku...
- Wybacz Liam ,ale nie. Skrzywdził mnie, czy jak to tam nazwac i po prostu nie jestem w stanie pójść do niego, jak gdyby nigdy nic - Liam zrobił ciekawską a zarazem zdziwioną minę.
- W takim razie co się stało między Wami?
- Nie ważne, zapytaj się go, może on Ci na to odpowie.
* Następnego dnia *
Równo o 7, zadzwonił mój budzik, no tak czas do szkoły. Szybko wstałem z łóżka, poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic , ubrałem się i zbiegłem na dół.
- Cześć mamo, cześć tato! - krzyknąłem
- Cześć kochanie, widzę, że humor Ci dzisiaj dopisuje.
- No tak troche. - uśmiechnąłem się ciepło do mojej rodzicielki.
- Nie chciałbym Ci psuć humoru, Niall, ale niedługo musimy iść do szpitala na dializę.
- Wiem tato - i w tym momenice moja mina nie była już taka wesoła.
- No wiesz co Roger, musiałeś mu teraz przypomnieć?
- Przepraszam, po prostu chciałem, żeby nie zapomniał.
- Nie spoko nic się nie stało - powiedziałem już smutnym głosem, wziąłem śniadanie, plecak i wybiegłem z domu spiesząć się na autobus.
* Oczami Zayna *
- Kurde Liam, on zaraz tu przyjdzie i co ja mam mu powiedzieć? - skierowałem pytanie do przyjaciela.
A no właśnie wczoraj Liam mnie nawiedził 2 razy, za pierwszym razem mu nie otworzyłem dopiero za drugim, kiedy byłem już nieźle wstawiony. A wiadomo, że po alkholu człowiek bardziej się otwiera i właśnie takim sposobem opowiedziałem Liamowi cała moją historię z Niallem. Nie był zły, ani nie był obrzydzony, jak mogłem się spodziewać, jedynie lekko zaskoczony, ale sprawiło mi to wielką ulgę, że mogłem się komuś zwierzyć, oprócz mojej poduszcze.
- Na pewno Zayn, muisz go przeprosić, że zachowujesz się jak napalony dzikus i go całujesz, ale nie chcesz, żeby Cię coś z nim łączyło.
- Wow w twoich ustach brzmi to gorzej niż w mojej głowie.
- Uwaga idzie.
- Hej Liam, hej Harrry, hej Louis - powiedział to Niall i skierował się do naszej sali, gdzie zaraz miały odbyć się lekce. Zdziwionym spojrzałem na Liama:
- Hhhohoho, no to będzie Ci się cieżko z nim pogodzić, powodzenia. - powiedział i sam wkroczył do klasy.
* Roger - tak naprawdę nie wiem, jak ma na imię tata Nialla, więc wymyśliąłm sb imię.
Okej jesteśmy z 11, wiem ,ze nic tu się nie dzieje, bo boję się, że przez jakąś jedną sytuacje nie będę wiedziała co dalej napisać. Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i proszę wszystkich którzy to czytają o napisanie kilka słów. To naprawdę mobilizuje do pracy, niestety mój grafik jest dość napięty, bo w sumie mam 10 h języka tygodniowa w szkole i poza nią i nie mam po prostu czasu pisać częściej oczywiście jak znajdę jakąś chwilę to będę próbowała coś dodać. I jak macie pytania to zapraszam tutaj : http://ask.fm/ElizaB1D
Subskrybuj:
Posty (Atom)